Urodziłem się nikim.Dosłownie.
Znalezione w lesie bezimienne dziecko przyduszone jedwabnym poplamionym błotem i krwią szalem. Posiniałe, nawet nie płaczące, w pół martwe. Mogłem wtedy umrzeć, moje życie wcale nie byłoby lepsze.
Znalazł mnie król... A raczej jego wówczas 10-letni pierworodny syn - książę Christopher. Kiedy byli na polowaniu królewicz ujrzał w oddali królika, zsiadł z konia i pobiegł za nim. Gonił go, ale w końcu królik uciekł mu a Christopher znalazł się w zupełnie nieznanej mu części lasu. I wtedy mnie zobaczył. Podszedł niepewnie do materiału a gdy ujrzał w nim dziecię, nie wiele odmienne od jego młodszego braciszka - księcia Felixa, szybko odpiął róg od pasa i zapiął w niego z całej siły.
Nie miałem rodziców, ale też nie zamierzałem ich szukać. Wiedziałam, że mogli gdzieś na świecie właśnie sobie spacerować, spać czy jeść, ale nie przejmowałem się. Zostawili mnie i na tym skończmy. Nie jestem synem, nigdy nim nie byłem.Druga żona pochodząca z dalekiego wschodu nazwała mnie imieniem pochodzącym z jej kraju. Król się zgodził, w tamtym czasie pozwalał jej na wszystko, w końcu dopiero co dogadał się z władcą tamtych krain. Seonghwa - urodzony do bycia gwiazdą. Taką jak tamtej gwieździstej nocy gdy dowieziono mnie w pół martwego do pałacu. Cudem przeżyłem, lekarz wręcz stanął na głowie, by mnie utrzymać przy życiu.
Dorastałem wśród dobrobytu i przepychu. Nie byłem dzieckiem rodziny królewskiej, ale jak na sługę uważam że dobrze mnie traktowano. Kucharki widziały we mnie własne dziecko, codziennie doglądały czy dobrze się rozwijam. Dzieciństwo wspominam lepiej niż powinienem. Wystrojony w kolorowe wdzianka, kokardki, wstążeczki i koronki biegałem z innymi dziećmi arystokratów. Lecz zawsze byłem tylko ich sługą. Nie mogłem wygrywać zabaw czy być bardziej utalentowany. Ja miałem im tylko towarzyszyć i wyglądać. Nie narzekałem na taki los.
Najwięcej czasu spędzałem z księciem Felixem. Był ode mnie dwa lata starszy. Towarzyszyłem mu w drodze na lekcje, czasami nawet w nich uczestniczyłem, dzięki czemu byłem jednym z najlepiej doedukowanych sług pałacu. Często też opiekowałem się rok młodszym ode mnie najmłodszym królewiczem, pierwszym synem drugiej żony króla - księciem Jeonginem. Zabawiałem go. Natomiast podczas większych spotkań, przyjęć arystokratów tańczyłem i śpiewałem by umilić ich czas. Wychowano mnie jak pannę z dobrego domu, szkolącą się w sztuce całymi dniami.
Cieszyłem się, w końcu moje życie było bez zmartwień, jadłem najlepsze posiłki, piłem najlepsze napoje, ubierany byłem w najdroższe tkaniny a moja skóra mimo bycia sługą była bladsza niż nie jednej zdesperowanej szlachcianki. Lecz wszystko ma swój koniec, byłem głupi, że wierzyłem, że w tym podłym świecie ktoś tak nieznaczący będzie mógł zasmakować takich rozkoszy bez żadnej ceny.
A cena była spora. W dzień moich 13 urodzin zaprowadzono mnie do jakiejś dziwnej komnaty. Pierwszy raz ją widziałem. Ubrany byłem o wiele odświetniej niż zwykle. Poza warstwą kokardek i różnych koronek na moich udach i talii znajdowały się różne paseczki. Do tego ten cisnący wszelkie organy wewnętrzne gorset. W komnacie było gigantyczne łoże z baldachimem, takie o jakim zawsze marzyłem. Główny sługa zamknął drzwi na klucz. Zauważyłem to dopiero, gdy było za późno. W miarę niepewnie wszedłem w głąb pokoju. Pamiętam tę chwilę jakby to było dopiero wczoraj. Na łóżku ktoś leżał. Usłyszałem znajomy mi głos mówiący „podejdź tu".
Podszedłem. Wręcz podbiegłem, niemal wywracając się w trochę za duży bogato zdobionych trzewikach. Im bliżej łoża tym mocniejszy był nieziemski zapach róż. Wręcz upijający od samego wdychania. Wreszcie stanąłem przed łożem a moim oczom ukazał się obraz księcia Christophera. Uśmiechnął się do mnie delikatnie po czym złapał mnie za dłoń. Była lekko szorstka. Ale nie przeszkadzało mi to. W tamtej sekundzie byłem oczarowany. Czułem się w jak jakimś śnie.
Lecz sen okazał się koszmarem. Pociągnął mnie w wyniku czego opadłem na jego umięśnione ciało. Szybko obrócił mnie tak, że wylądowałem pod jego ciężkim cielskiej. Pisnąłem, ale w tak dużej komnacie mój pisk był niczym. Książę zaczął rozwiązywać gorset, ściągać te wszystkie koronki, kokardki i wstążki a ja się rzucałem, wyrywałem. Jednakże nie dałem rady, jego uścisk był mocny, wręcz bolesny. Nie byłem w stanie krzyczeć, sparaliżowany strachem łkałem bezdźwięcznie, modląc się do byle jakiego bóstwa by mnie uratowało.
W końcu, gdy mnie rozebrał to całkiem naga poczułem chłód, przeszywające zimno. Najgorszy był jego oddech tuż nad moich uchem. Przejeżdzał dłonią wzdłuż mojego kręgosłupa. Językiem kreślił szlaczki po mojej bladej skórze. Składał brutalne pocałunki, czułem jego zęby. Gryzł mnie niczym jakąś zwierzynę. Wtedy ponownie poczułem się nikim.
W końcu i on się rozebrał. Dotyk jego nagiego spoconego już lekko ciała na moim sprawiało że chciało mi się wymiotować. Płakałem, ale nikt nie słyszał mojego płaczu. Błagałem by przestał, ale to go tylko bardziej nakręcało. On pragnął mojego cierpienia, wiedziałem to, a pomimo tego nie byłem w stanie powstrzymać się od tych żałosnych reakcji. Byłem za słaby by go odepchnąć. Nie miałem żadnych mięśni, w końcu całe dotychczasowe życie spędziłem na śpiewaniu i ładnym wyglądaniu.
Bez żadnej zapowiedzi czy przygotowania zrobił to. Wbił się we mnie całą swoją długością tak gwałtownie i brutalnie, że w tamtej chwili poczułem jakby ktoś mnie postrzelił prosto w serce. Ból był niewyobrażalnie wielki. Krzyczałem, dławiłem się własnymi łzami, błagałem by przestał to robić. On tylko przyśpieszał pchnięcia. Z każdą sekundą robił to coraz szybciej, a moje wiotkie ciało poruszało się w przód i tył. Posuwał mnie, wykręcał nadgarstki, przegryzł wargę, by na sam koniec zostawić mnie w rozdartej kołdrze, kupie pierza, brudnego spoconego, umazianego białą cieczą, którą ten zwyrodnialec sam wyprodukował, ze spływającymi po udach strożkami krwi.
Wstałem z łóżka dopiero po dwóch tygodniach. Nie na długo, bo gdy tylko udało mi się przejść mniejszą odległość z łóżka do łazienki znowu mnie zgwałcił. Powtarzał to co miesiąc. Już nawet nie przejmowałem się bólem i nie płakałem. Co z tego że przez następne tygodnie ledwo byłem w stanie siedzieć. Po jakimś czasie pojawili się też inni, jego koledzy, jacyś lordowie i hrabia. Wszyscy robili to samo, a niektórzy byli nawet bardziej brutalniejsi od samego księcia.
Stałem się królewską dziwką, co tu więcej mówić. Moje życie polegało na byciu ruchanym, a potem toczeniu się z bólu. Wychudzone ciało wręcz do samych kości nadające się tylko do wsadzania swojego tłustego kutasa.
Walczyłem ze sobą długi czas. Chciałem pozostać czysty w myśli, lecz wiedziałem że żyjąc tak długo nie przetrwam i szybciej zwariuję albo umrę z przemęczenia przygniecionym przez jakiegoś tłustego arystokratę.
W końcu poddałem się, było już mi wszystko jedno. Wchodziłem do ich komnat wystrojony w najbardziej udziwnione kreacje. Szeptałem im do uszu miłe słówka, kusiłem, zachęcałem do czynności. Sprawiałem im przyjemność, tańczyłem, rozbierałem się, było mi wszystko jedno. Już nawet ta krew lejąca się po białej skórze nie robiła na mnie wrażenia bo w środku od dawna byłem czerwony niczym róża.
A on? Dalej wracał, w końcu to ja byłem jego zabawką i tylko czasami pożyczał ją innym. W końcu zabawkami się dzieli co nie? Ah cóż za ironia...
W pałacu już nigdy nie byłem postrzegany tak samo. Służba widząc mnie od razu patrzyła na mnie z góry. Nawet jeśli byli biedniejsi, mniej znaczący. Oni mieli coś czego ja już dawno nie miałem. Godność i czystość. A ja? Byłem brudny, wiecznie obklejony spermą i krwią, wyperfumowany wszelkiej maści pachnidłami. "Pałacowa dziwka" niektórzy mówili, inni stosowali nazwę "kurwa księcia".
Cóż, mieli rację, tym byłem i się z tym nie kryłem. Już nie teraz, bo mi wszystko jedno. Czasem by przeżyć trzeba nawet srzedać swoją dupę. Przynajmniej nie skończę z bachorem jak nieostrożne prostytutki z przydrożnych burdelów.
I żyłem sobie tak do 17 roku życia. Do dnia kiedy moje życie się w zupełności odmieniła. Do dnia, gdy spotkałem piratów...
CZYTASZ
You are my Wendy and this is Wonderland // ATEEZ PIRATE AU
Fiksi PenggemarSiedemnastoletnia sierota znana w arystokrackich kręgach jako "pałacowa dziwka" trafia pod przykrywką księcia na statek Nibylandia, gdzie dowodzi tajemniczy kapitan Kim. wiek bohaterów zmieniony paring: honghwa, woosan uwaga! gwałt, przemoc, tortur...