eighteenth

699 40 29
                                    

Nazwa Kwiecistej Zatoki nie wzięła się znikąd. Całe wybrzeże było pokryte różnorakimi kwiatami w okresie rozkwitu. Tak barwnego portu jeszcze nigdy nie widziałem! A pachniało tam nieziemsko! Jak w jakiejś drogiej ekskluzywnej perfumerii, w której już na wejściu atakują cię zapierające dech w piersiach zapachy.

- O mateńko... Jeśli to Salazar jest równie ładne, to chyba trafi na pierwsze miejsce w mojej liście zarąbistych miejsc - Mingi szedł wzdłuż lekko fioletowawego turkusowego morza. - O patrzcie! Muszelka!

Song pomachał nam przed oczami ogromną zakręconą muszlą. Od razu przyłożył ją do ucha.

- Szumi! Słychać w niej morze!

- Mingi, stoisz obok morza... To fale, nie muszla - Yeosang wyrwał mu muszlę z rąk i zaczął się jej przyglądać. - Eh sztuczna...

- Skąd wiesz?!

- Tam stoi staruszek przy stoisku z identycznymi muszlami. Poza tym to jest zastygnięta glina, patrz.

Mingi od razu podbiegł to wskazanego przez Sanga stoiska, a my oczywiście za nim. Yunho powiedział, że lepiej nie zostawiać go samego.

- Podobają ci się te muszle, chłopcze? - starzec uśmiechnął się pokracznie i zaczął prezentować całą swoją kolekcję muszli.

- Nie, nie, tylko patrzę - nie umiał kłamać. Oczy mu się świeciły jak stal na słońcu.

- Nie jesteście stąd, prawda? - spojrzał na naszą piątkę zaciekawiony.

- Nie, proszę pana - Yunho odwzajemnił uśmiech. - Jesteśmy kupcami z zachodu - według oficjalnej wersji oczywiście. Hongjoong zarejestrował nas jako zagranicznych kupców w biurze portowym.

- Z zachodu? Nie wyglądacie! Sądziłem, że bardziej z tej drugiej strony - racja. Wszyscy byliśmy Azjatami. Nasi przodkowie pochodzili ze wschodu, więc nie wyglądamy jak zachodni obywatele, ale mimo wszystko nimi jesteśmy. Może tylko Hongjoong pochodzi ze wschodu, bo doskonale włada pismem wschodnim z poszanowaniem zasad kaligrafii. Ja przykładowo potrafię napisać swoje imię i to pokracznie.

- To idealnie przyjechaliście! Za dwa dni w Salazar rozpoczyna się Wielki Coroczny Festiwal Latarnii! Salazar w tym czasie jest najpiękniejsze! - staruszek zaczął się bardzo ekscytować.

- Festiwal Latarnii? Co to takiego? - Jongho spojrzał na starca wzrokiem „stary dziadzie o czym ty pierdolisz?".

- Najromantyczniejszy festiwal na świecie! Jeśli chcesz wyznać komuś miłość nie ma lepszej okazji niż na naszym festiwalu, przy fontannie Amora, popijając miłosny nektar bóstw miłości!

Jongho uśmiechnął się sztucznie i zaczał się śmiać razem ze staruszkiem.

- A jest jakieś dobre jedzenie? - Mingiego ewidentnie nie interesował romantyczny kontekst festiwalu.

- Oczywiście! Same przysmaki Kiu! Musicie spróbować! - starzec wręcz krzyczał, tak bardzo był zaangażowany we wzbudzenie zainteresowania w nas.

- Chodźmy już - Yeosang pociągnął Mingiego za koszulę i spojrzał na niego wymownie. Oczywiście zanim Song załapał trochę minęło, ale w końcu udało nam się oddalić od natrętnego staruszka, próbującego jeszcze przez parę minut sprzedać nam naszyjniki z glinianych muszelek.

Przeszliśmy się jeszcze do wioski, która była od razu po wyjściu z plaży. Nie było w niej nic ciekawego, może oprócz barwnych kwiatów od której wzięła się też nazwa wioski. Oczywiście nie pamiętam tej nazwy, ale coś z kwiatami w niej było.

Finalnie skończyliśmy w karczmie na obrzeżach wioski, wręcz w polu.

- Patrzcie! Mają tu gildię poszukiwaczy przygód! - Yunho wskazał palcem na wielką tablicę wypełnioną po brzegi ofertami misji, która stała obok baru.

You are my Wendy and this is Wonderland // ATEEZ PIRATE AUOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz