Obudziłem się następnego dnia po południu z silnym bólem głowy. Wszystkie wczorajsze emocje powróciły do mnie i spowodowały nieprzyjemne kołatanie serca, napływ myśli.
Hongjoong nie obudził się przez kolejny tydzień, strasznie gorączkował, a jego ręce były tak gorące, jakby krew mu wrzała. Dowództwo na statku na ten czas przejął niezbyt ku mej uciesze San.
Całą brudną robotę zrzucał na moje barki, co było też powodem kilku jego kłótni z Wooyoungiem, aż w końcu nawet Yunho zareagował i trochę mi odpuścił. Chodź nie do końca, teraz stałem się dla niego przeszkodą i obwiniał mnie o jego kłótnie z Wooyoungiem. Jakbym to ja mu siedział przy uchu i kazał być tak głuchym i ślepym na zamartwionego Woo...
Najgorsze w tym wszystkim było to poczucie samotności, wszyscy mieliśmy coś do roboty i nie było czasu na lenienie się tak jak przez większość czasu. Do wieczora wykonywałem swoje zadania, aż w końcu, gdy miałem trochę wolnego czasu, nawet nie mogłem zobaczyć się z kapitanem, bo Yeosang zarządził kategoryczny brak odwiedzin.
Sam chyba niezbyt wiedział, co mu dolegało. Martwiło mnie to. Bo jeśli Yeosang nie wiedział, to kto inny mógłby.
- Płyną do Salazar, przy dobrych wiatrach zdążymy tam dopłynąć już za półtora tygodnia, wyprzedzimy ich - Yunho wskazał zaznaczone czerwoną kropką miasto na rozciągniętej na cały stół mapie.
- Płyńmy. Już kiedyś tam byłem, problem w tym, że Salazar jest bezstronne militarnie - San westchnął ciężko.
- Co to oznacza? - spytał Jongho, patrząc na niego nieświadomie chyba spod byka.
- Że nie jest pod wpływami żadnego konfliktu zbrojnego i nie weźmie w żadnym udziału. Jest to teoretycznie najbezpieczniejsze miasto na świecie...
- „Ale”? Bo to chciałeś powiedzieć - Mingi oparł się o stół i ziewnął.
- Ale władze miasta i tak mają jakieś układy, jeśli dobrze im zapłacisz przetrzymają dla ciebie, co tylko chcesz a oddadzą wrogowi jeśli zapłaci więcej - San gwałtownie zwinął mapę. - Jeśli Christopher siedzi tam pod opłaconą opięką możemy zrobić to wewnętrznie i zapłacić im więcej, choć nie sądzę, żebyśmy mieli tyle srebrników.
- Albo? Druga opcja też jest, prawda? - Yunho wymienił sie spojrzeniami z Sanem. W pomieszczeniu panowała półmrok, a atmosfera nie należała do spokojnych i bezstresowych.
- Albo zaatakujemy bezpośrednio i narazimy się na agresję ze strony wojsk Salazar jak i Christophera.
- Oczywiście tylko ta druga opcja jest w naszym przypadku możliwa? - Jongho zaśmiał się wręcz demonicznie.
- Nie możemy go po prostu porwać?
- Możemy ale pewnie i tak będzie trzeba obić kilka ryjów, szanujmy się.
- Czyli fundujemy wpierdol, przebieramy się za jego ochroniarzy i porywamy go z komnaty? - Mingi też się śmiał.
- Dokładnie, a potem ziszczą się wszystkie nasze marzenia od momentu kiedy ten jebany cwel zniszczył nam życia. Najpierw on a potem lecimy z szantażem, król będzie chciał odzyskać ciało synka i zrobi wszystko czego zażądamy...
Już gdzieś to słyszałem. Achilles i Hektor...
- San, chciałbym ci przypomnieć, że dalej wiszą za tobą listy gończe... - Wooyoung niepewnie dołączył się do rozmowy.
- I co w związku z tym?
- Będą cię szukać?
- Nie martw się, nigdy nie złapią mnie żywego - pogłaskał go po głowie, ale Wooyoung nie był pocieszony.
CZYTASZ
You are my Wendy and this is Wonderland // ATEEZ PIRATE AU
FanfictionSiedemnastoletnia sierota znana w arystokrackich kręgach jako "pałacowa dziwka" trafia pod przykrywką księcia na statek Nibylandia, gdzie dowodzi tajemniczy kapitan Kim. wiek bohaterów zmieniony paring: honghwa, woosan uwaga! gwałt, przemoc, tortur...