-Kim Hongjoong, znany równiez jako Vincent de Angelis, Gilbert Hockey czy Arthur Conan, mój chrzestny, ukochany Klary, czyli mojej prababci, arystokrata z Salazar, morderca, truciciel, okrutnik, kapitan Nibylandii i cierpiący na nieśmiertelność, wręcz niedorastający, wiecznie młody Piotruś Pan. To o tobie była przepowiednia...
- Pytasz?
- Nie, ja to stwierdzam.
--------------------------------------------------------------
- Kapitanie! Halo! Kapitanie! Idziemy? - z leteragu obudził go Yunho.
Za chłopakiem stała cała grupa gotowych już do zejścia na ląd piratów.
- Idźcie już... Dojdę do was - machnął ręką i odpalił fajkę. Po chwili w powietrzu unosiła się chmura śmierdzącego dymu.
- Kapitanie...
- Nie obudził się jeszcze, ktoś musi zostać - chodziło mu o Seonghwę. Yunho spojrzał na Hongjoonga. Już nawet nie zamierzał go przekonywać. Ból w oczach starszego go zniechęcił.
- Rozumiem - zasalutował i zszedł z statku. Za nim podążył Mini, Jongho i San. Na statku został tylko Yeosang, który uważnie obserwował Kima.
- Nie waż się go znowu skrzywdzić - Yeosang wręcz splunął w twarz. Hongjoong nie zareagował. Rozumiał złość Sanga. Oszukał go.
Hongjoong został sam na pokładzie. Dopalił fajkę i zszedł na dół do kajuty Seonghwy. Po drodze zgarnął jeszcze wcześniej usmażonego omleta i zaniósł go młodszemu.
- Skarbie, wstajemy - nachylił się nad śpiącym chłopakiem i wyszeptał mu do ucha.
Widząc, że młodszy nie reaguje, delikatnie szturchnął go za ramię.
- Seonghwa, pora wstawać - wyszeptał i złożył na czole chłopaka czuły pocałunek.
Po chwili oczy blondyna leniwie się otworzyły. Kiedy uświadomił sobie, kto go obudził jego źrenice rozszerzyły się natychmiastowo.
- Skarbie, co się stało - Hongjoong przestraszył się gwałtownej reakcji Seonghwy. - Miałeś koszmar?
- Ah.. Tak... Koszmar...
Trząsł się.
- Chodź - Hongjoong usiadł przy nim i pociągnął w swoje ramiona. Głaskał go powoli po głowie dopóki młodszy się nie uspokoił. - Mam dobrą wiadomość.
- Tak? - Park spojrzał na niego z iskierkami w oczach.
- Jesteśmy już tak blisko, za niedługo nic nam nie będzie przeszkadza żeby być razem - przycisnął go do siebie mocno.
Seonghwa poczuł niepokój. Z tyłu głowy dalej miał słowa Christophera. Wmawiał sobie, że mężczyzna kłamał, lecz też czuł, że miał rację.
- Ostatni z Parków, wiem gdzie jest.
- Wiesz?
Miał mroczki przed oczami. Czuł jakby nie miał pod sobą twardego gruntu. Jakby latał.
- Skarbie, wszystko w porządku? - Hongjoong od razu położył głowę młodszego na swoich kolanach.
- Mhm... Tylko trochę serce mnie kuje... To nic takiego...
Czuł jakby tracił kontakt z rzeczywistością.
- Musisz wziąć leki.
Hongjoong wstał i niechętnie zgarnął ze stolika fiolkę leków. Nie chciał mu ich dawać, ale musiał.
CZYTASZ
You are my Wendy and this is Wonderland // ATEEZ PIRATE AU
FanfictionSiedemnastoletnia sierota znana w arystokrackich kręgach jako "pałacowa dziwka" trafia pod przykrywką księcia na statek Nibylandia, gdzie dowodzi tajemniczy kapitan Kim. wiek bohaterów zmieniony paring: honghwa, woosan uwaga! gwałt, przemoc, tortur...