thirteenth

751 49 36
                                    

Następnego dnia miało miejsce najbardziej niezręczne śniadanie w historii całego mojego siedemnastoletniego życia.

- Seonghwa, chodź! Usmażyliśmy z Sanem naleśniczki na śniadanie!  - Wooyoung dobijał się do moich zamkniętych na klucz, który nawet nie wiem gdzie położyłem, drzwi.

Tamtej nocy zaraz po tym jak Yunho z Mingim nas przyłapali, pobiegłem zapłakany do swojej kajuty, zostawiając kapitana samego z chłopakami i zamknąłem się. Było mi tak wstyd.

Ale czy żałuję? Nie wiem... To były cudowne chwile, szkoda tylko, że z tak tragicznym finałem.

- Wooyoung proszę, zostaw mnie, chcę powiedzieć sam - odkrzyknąłem mu i schowałem się znowu pod koc, który dalej pachniał Hongjoongiem.

- Ale Hwa, musisz coś zjeść...

- Nie jestem głodny! - zapanowała cisza. Usłyszałem stłumione kroki, chyba Wooyoung się poddał i odszedł.

Po kilku sekundach usłyszałem starszliwy trzask. Podniosłem głowę spod koca a moim oczom ukazał się totalny rozpierdziel.

- Nie otwierałeś, więc poradziłem sobie na inny sposób - przede mną stał Wooyoung z siekierą w dłoni, na ziemi leżało mnóstwo kawałków drewna a o drzwiach nawet nie wspomnę. W centralnym środku była gigantyczna dziura.

- Cz-czy ty się przebiłeś t-t-tą siekierą? - wskazałem trzesącą się ręką na przedmiot trzymany w jego dłoniach.

- A czym innym? - uśmiechnął się i beztrosko wyrzucił siekierę w bok, trafiając przy okazji w stolik. - Zapraszam na śniadanie, królewno.

- Mówiłem, że nie jestem głodny...

- A ja jestem rozwydrzonym bachorem, które nie ma w nawyku słuchać innych - pociągnął mnie i siła wyrwał z łóżka. - O kurwa, stary...

- Nie że coś, ale jestem od ciebie młodszy - Wooyoung dalej trzymał mnie za rękę, ale jego spojrzenie było dziwne. Wpatrywał się w moją szyję, niczym wampir z legend chcący ją użreć.

- Kurwa, co ty wczoraj robiłeś? - puścił mnie i wskazał na moją szyję. I wtedy już zrozumiałem dlaczego tak dziwnie patrzył.

Moja szyja była cała fioletowa jakby uległa odmrożeniu. Fioletowa plama rozciągała się po całej szyi aż nad pępek.

- Słoneczko, poczekaj tutaj zaraz wracam - Wooyoung wybiegł z pokoju, a ja od razu zakryłem sie kocem. Zupełnie zapomniałem o tych wszystkich malinkach. Aish jak ja mam je niby ukryć!?

Po kilku dłuższych chwilach Jung wrócił, tym razem otwierając już po ludzku drzwi ( znalazł wcześniej klucz), z małym kuferkiem różnych słoiczków i pędzelków.

- Pamiętaj, co by się nie wydarzyło, Jung Wooyoung jest przygotowany zawsze - powiedział i rzucił się na mnie z zamoczonym w jakiejś gęstej substancji pędzlem.

- C-co to jest? - chłopak zaczął nakładać mi to na szyję. Było koloru cielistego, ale ciemniejsze niż moja skóra, więc doskonale widziałem gdzie chłopak to nałożył.

- Serio nie wiesz? Podkład. Burżuje i laski się tym smarują codziennie, żeby zakryć pryszcze i udawać przed koleżaneczkami, że mają nieskazitelnie gładką cerę. Ale oni nakładają takie warstwy tego, że równie dobrze mogłyby nałożyć gładź szpachlową i nie byłoby widać różnicy - powiedział szybko Wooyoung tak, że mało co zrozumiałem z jego wypowiedzi.

- To dlaczego ty to masz?

- Nigdy nie wiadomo, kiedy trzeba coś zakryć - uśmiechnął się podejrzanie. - Troszkę za ciemny na twoją bladą skórę, ale jak przypudruje nie będzie widać!

You are my Wendy and this is Wonderland // ATEEZ PIRATE AUOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz