- No i gdzie ten jebany statek?! Czy oni na pewno płyną do Salazar czy może znowu nas wrobił ten kurwiszon Hyunjin - Jongho walnął pięścią w stół, z którego spadła pusta szklana butelka.
- Jongho, chcę ci przypomnieć, że Hyunjin jest od ciebie starszy, więc z szacunkiem - San spojrzał na chłopaka znacząco.
- Powiedział wielce szanujący wszystkich dookoła - młodszy Choi spojrzał naburmuszony na różowowłowego.
- Słuchaj mały gnoju - San złapał chłopaka za głowę i zaczął mu tarmoszyć włosy.
- Co jak co, ale Hyun nie zdradziłby nas za żadną cenę. Przypominam wam, że prowadzi gigantyczny ruch oporu przeciwko rodzinie królewskiej - Yunho odciągnął jedną ręką Jongho od Sana.
- Dokładnie, piło się z nim w kilku karczmach! To dobry chłop! - Mingi wyszczerzył się i wyzerował kolejną butelkę mocno rozcieńczonego trunku.
Spędziliśmy w zatoce już kolejny tydzień. Na statku nie było już żadnych prac, więc każdy dzień wyglądał tak samo. Od rana do wieczora jedna wielka popijawa. Czasami w karczmie, czasami na statku, w kajutach, w magazynie, wszędzie.
Codziennie znajdowałem puste flaszki w dziwnych miejscach. Lecz już szczytem wszystkiego była ta odnaleziona w lufie armaty. Nie wiem kto ją tam zostawił, ale nie zdziwiłbym się, gdyby to była sprawka naprutego Mingiego.
- A gdzie Hong?
- Pewnie odsypia nockę - Yeosang zamknął książkę, którą czytał i dołączył do rozmowy.
- Czekajcie... To on w ogóle śpi?! - Mingi spojrzał na Kanga z otwartą szeroką buzią. - O kurwa... Ale faza....
- Mingi, pajacu, co jest z tobą nie tak?! - Yunho załamany przywalił w plecy kompana. Mingi od razu zawył z bólu.
- Oczywiście, że śpi. Nie jest przecież jebanym wampirem, żeby nie musieć nic robić i żyć sobie długo na wieki - mało trafne porównanie. - Też jest człowiekiem - San spojrzał zmęczonym wzrokiem na Songa.
Zauważyłem, że San w przeciągu tygodni bardzo się zmienił.
Albo po prostu poznałem go w złym momencie, kiedy miał poważny dołek emocjonalny i wyżywał się psychicznie na wszystkim, co się ruszało.
- Hwa, pójdź sprawdzić co u niego - Yeosang spojrzał w moją stronę.
- No właśnie idź, idź - Jongho popchnął mnie do przodu. Niechętnie ruszyłem.
W połowie drogi jednak zawróciłem.
95 lat różnicy. Seonghwa, proszę zapomnijmy o sobie. Ten związek nie jest odpowiedni dla ciebie, nie chcę żebyś cierpiał. Nie chcę cię znowu skrzywdzić. Te leki... Ja nie umrę... Mój organizm jest po prostu za stary a pomimo to nie mogę umrzeć. Jesteś śmiertelny, ja nie.
Chciał to zakończyć. Prze cały ten tydzień unikał mnie. Samolubnym byłoby zawracanie mu teraz głowy, kiedy nie chciał mnie widzieć.
Po policzku spłynęła mi pojedyncza łza.
- Seonghwa! - usłyszałem za plecami wesołe wołanie. To Wooyoung. - Seonghwa!
Obróciłem się i spojrzałem na chłopaka, który podpierał się na drewnianych kulach.
- Wooyoung, ty... Kiedy? - zdziwiłem się. Wytarłem szybko policzek i podbiegłem do chłopaka.
- Nie potrafię tak długo wysiedzieć na dupsku. Szczerze to nic nie czuję w tej jednej nodze, ale drugą mam na tyle silną, że dam radę chodzić - zaśmiał się.
CZYTASZ
You are my Wendy and this is Wonderland // ATEEZ PIRATE AU
Hayran KurguSiedemnastoletnia sierota znana w arystokrackich kręgach jako "pałacowa dziwka" trafia pod przykrywką księcia na statek Nibylandia, gdzie dowodzi tajemniczy kapitan Kim. wiek bohaterów zmieniony paring: honghwa, woosan uwaga! gwałt, przemoc, tortur...