Postanowiłam przenieść tutaj one-shot z mojego profilu, który po prostu przeszkadza mi jako osobna książka :'3
-[T/i]!- Różowowłosa potrząsnęła dziewczyną.- Miałyśmy robić razem projekt, a ty tylko piszesz z tym swoim...- Na jej twarz wstąpiło obrzydzenie.- ...chłopakiem.
-P-przepraszam Eve. Ja i Jude nie widzimy się często.- [T/i] chciała się usprawiedliwiać.
-Wiesz co, świeże powietrze dobrze ci zrobi.- Domowniczka uśmiechnęła się i odłożyła telefon.
-Dokładnie!- Zaczęła iść w stronę wyjścia.- A ty, Eve? Idziesz?
-Oczywiście, tylko muszę coś załatwić.- Kiedy niczego nieświadoma dziewczyna wyszła, jej "przyjaciółka" zaczęła szukać w kontaktach w telefonie, młodego Sharpa. Niby [t/k/o]oka uważała Stupid za przyjaciółkę, ale ona tak naprawdę nią nie była. Zawsze próbowała zbliżyć się do Jude'a, przez 3 lata, ale on wolał wybrać kogoś kto nawet nie ma pojęcia o związkach. Różowa znalazła jego numer i napisała do niego w imieniu [t/i].
"Wiesz co, Jude. Znudziłeś mi się. Eve miała rację, nie powinnam wdawać się w jakiekolwiek relacje miłosne. Moja przyjaciółka będzie lepszą partnerką niż ja. Przepraszam, Judy..."
Eve wyszła nieświadoma nawet, że tym sms-em wywołała u chłopaka łzy.*Następnego dnia
-Hej Jude, hej chłopaki.- [T/i] podeszła do grupki chłopaków, a Jude jak poparzony zaczął iść w przeciwną stronę.- C-co ja zrobiłam?
Na każdej lekcji za każdym razem się przesiadał, jakby uciekał przed dziewczyną. A co gorsza nie rozmawiali ze sobą, chociaż ona wiele razy chciała rozpocząć rozmowę. Na treningu było jeszcze gorzej. Chłopak w dredach nie podawał do niej, ani nie przyjmował od niej podań. Po lekcjach załamana [t/k/w]włosa wróciła do domu.
Sytuacja powtarzała się jeszcze przez kilka dni, a [t/i] nie mogła tego wytrzymać, to było dla niej już za dużo. A po za tym Sharp zaczął chodzić z Eve, co już ją wystarczająco dobiło. Z ciekawości sprawdziła wiadomości jej i chłopaka, znalazła tam wiadomość, której nie wysyłała.
-Eve...- Wyszeptała przez zęby. Może, gdyby miała więcej sił to może, by jej przywaliła porządnie kilka razy, ale nie teraz. Teraz brakowało jej sił... Brakowało jej wszystkiego...
Następnego dnia nawet już nie podchodziła do Jude'a i jego przyjaciół, wiedziała, że to bez sensu. Ominęła ich, wchodząc schodami na górne piętro. To zaskoczyło czerwonookiego, ponieważ chciał ją przeprosić. Domyślił się, że sms nie był od niej. [T/k/o]oka nigdy na niego przecież nie mówiła "Judy".
-Zmieniła się...
-Zmieniła się przez ciebie, idioto!- Zacisnął pięści.
-Ja nie... nie wiedziałem...- Chłopcy usłyszeli krzyk. Trójka z nich wybiegła przed szkołę, ale Jude wiedział co się stało. Wbiegł na dach szkoły, a na jego krańcu zobaczył [t/i] gotową do skoku.
-Nie skacz!- Dziewczyna odwróciła się w jego stronę, a jej [t/k/w]włosy powiewały zgodnie z kierunkiem wiatru. Chłopak jedynie wyszeptał.- Proszę...
-Nie chcę tego, ale nasze drogi już nigdy się nie spotkają...- Postawiła śmiało następny krok w stronę śmierci.
-Nie!- Podbiegł do niej i w ostatniej chwili ją złapał za rękę. Chciał ją wciągnąć spowrotem, ale nie dał rady. Brunet chciał, żeby na jego miejscu znalazł się na przykład Joseph, który na pewno dałby radę.
-Puść mnie, proszę...
-Nie! Jeśli chcesz skakać to ja razem z tobą.- Odepchnął się od krawędzi i razem z [t/i] zmierzali w kierunku ziemi. Dziewczyna odepchnęła go od siebie, a sama spadła na żywopłot. Oboje mieli szczęście, ale jedno z nich dostało go mniej...•••
Jude obudził się w szpitalnej sali, podpięty do kroplówki. Rozejrzał się i w jednym momencie przypomniał sobie wszystko. Wybiegł z pomieszczenia i nerwowo szukał sali [t/i], a kiedy znalazł ją bez zastanowienia wszedł do środka. Na łóżku leżała [t/k/o]oka w strasznym stanie. Chłopak zaczął płakać, a łzy kapały na prześcieradło. Do sali wszedł lekarz. Sharp zacisnął pięści.
-Dlaczego to musiało ją spotkać? Dlaczego to nie ja jestem w gorszym stanie? Dlaczego...
-Uratowała cię.- Rzucił krótko.
-C-co?
-Jude...- David położył dłoń na ramieniu przyjaciela.- Jej zależało na tym, żebyś przeżył.
-Ale...
-To dzięki niej możesz teraz być przy nas. Dokładnie obliczyła, że gdybyście spadli w tym miejscu, gdzie ona chciała skończyć życie, nie przeżylibyście.
-Dlatego cię odepchnęła.- Powiedział Caleb, podając przyjacielowi okulary.
-No dobrze, ale co z nią...
-Musimy czekać... ona jest w śpiączce...- Wszyscy zaczęli wychodzić, tylko Jude został. Przysiągł jej kiedyś, że jej nie opuści i chciał pokazać, że dotrzymuje słowa...
Po jakimś czasie chłopak zrobił się zmęczony. Oparł się o łóżko szpitalne i zamknął oczy.
Obudził się kiedy poczuł, że ktoś go głaszcze po głowie. Spojrzał na osobę, która go obudziła, a jego oczom ukazała się ta sama uśmiechnięta twarz, którą miał okazję widzieć codziennie.
-[T/i]...- Wtulił się w nią i zaczął płakać, nawet nie próbował tego ukrywać.- Już nigdy nie uwierzę w żadne fałszywe sms-y...Koniec♡