Rozdział 6

147 18 4
                                    

    Kolejny dzień zaczął się dosyć ciekawie, choć zależy też dla kogo. Od dawna wyczekiwane słońce zaglądało przez przysłonięte, szare kotary do wnętrza domu przystojnego Gardy, a ten mimo wczesnej pory, siedział na tarasie, rozmawiając z komendantem policji. Niemożliwe? A jednak! Obaj panowie bardzo dobrze się znali, bo łączyły ich pewne, tajemnicze sprawy, o których zwykły, szary obywatel Kowalski nie miał prawa znać. Tego dnia jednak przyszedł w odwiedziny do syna swojego kolegi, by porozmawiać o czymś innym niż zwykle. Starszy mężczyzna usadził się wygodnie na dużej, czarnej kanapie i spojrzał na kolegę, który rozpalił ogień we wgłębieniu brązowego stolika. Otaczające ich, wręcz zabarykadowane podwórko zapewniało stuprocentowe bezpieczeństwo, więc na spokojnie mogli prowadzić najróżniejsze rozmowy bez obaw o natrętnych szpiegów:

— Masz już trzydzieści lat, a czasem zachowujesz się jak nastolatek... — Skrytykował dowódca. Facet sam był cholernie niedojrzałym zboczeńcem, a mimo to, nie miał oporów przed wytykaniem tego samego Gardelowi.

— Wiem, wujku... — Gardel pokręcił wielkim łbem. — Byłem najebany i nie myślałem o niczym oprócz celu, w jakim się tam znalazłem.

— To może, chociaż powiesz, jaki był ten cel? Chodzi o tę dziewczynę, której adresu szukałeś?

Garda spojrzał na nieduże palenisko, w którym tlił się pomarańczowy płomień i ze wstydliwą nutą w głosie odparł:

— No, tak. Chodziło o nią.

— Dam ci radę, Gardel! — Krzyknął chłop, naciągając czarne spodnie na przyciśniętą oponkę piwnego brzucha. — Dla baby nie warto ryzykować wolności. Nie ważne, jaka by nie była.

—Chcesz tyle, ile zazwyczaj? - Wtrącił, przeczuwając nadchodzące kazanie wuja na temat bezwartościowości Idy. — Sto?

Komendant przeczesał palcami długi, siwy wąs i pokręcił nosem:

— Biorąc pod uwagę, że to szpital państwowy, wie o tym minister, prasa i wszyscy wyżej, to będziesz musiał zabulić całkiem sporo. Nie lubię strugać pajaca, a będę musiał udawać durnia i cały czas zapewniać, że nad tym pracujemy, chociaż sprawę zamknę. Wiesz, jakie to ryzyko?

— Dwieście tysięcy? — Gardel zaczynał się powoli niecierpliwić, komendant natomiast spokojnie napił się kawy z czarnej, eleganckiej filiżanki i chwilę podumał, odliczając od całej sumy należności dla innych. Ta kwota byłaby wystarczającą łapówką jak za spalenie papierów z tej sprawy. Wystarczyłoby na części dla policjantów i łapczywego ordynatora szpitala.

— Myślę, że na taką kwotę możemy się umówić. — Odparł ze słyszalnym zadowoleniem w głosie.

— A co z Idą? Przesłuchaliście ją?

— Jeszcze nie. — Poprawił czarne, wyjściowe portki. — Chcieli to zrobić dzisiaj, ale Kalicki wręczył jej wypowiedzenie. Pojadą do niej, do domu i tam popytają o kilka rzeczy.

Ciało Gardela nagle oblały gorące poty. Ziścił się najgorszy koszmar. Oderwał wzrok od paleniska i poderwał się do góry:

— Jakie wypowiedzenie? Zwolnił ją?

— A coś ty się tak uniósł? — Wuj zaśmiał się szyderczo. — Niby z powodu ukończonych praktyk, chociaż mówił coś o tym, że nie chce jej przez ciebie trzymać. Dla nas to lepiej. Nie będzie drążyć tematu i ucichnie.

Bezduszny mężczyzna odebrał od Gardy zasłużoną gotówkę i zmył się z jego domu najszybciej, jak tylko mógł. Ileż pisku byłoby, gdyby ktokolwiek dowiedział się o ich układach? Wszędzie węszyła prasa, aktywiści i chore feministki, które tylko czekały na jedno potknięcie policji. Układy i spotkania z gangsterami nie wróżyły niczego dobrego. Trzeba się było dobrze pilnować, by nie spaść ze stołka. O tym nic już powiedzieć nie mogła Ida, która z tego stołka spadła. Była tak wściekła na Gardela, jak i swojego byłego szefa, że nie potrafiła tego opisać. Oczami wyobraźni widziała, jak bierze do rąk cokolwiek, co ma pod ręką i wali w łeb łysego, który zniszczył jej życie w imię swojej własnej psychozy. Smutek i bezsilność wzięły jednak górę. Postanowiła, że nie będzie jechać do Gardela i się kłócić, bo to bezsensowne, a także poniekąd niebezpieczne. Wolała się w końcu wyspać i w spokoju poleżeć pod kocem na kanapie. Mając spokój, ma się też warunki do trzeźwego myślenia:

𝙎𝙖𝙜𝙞𝙩𝙩𝙖𝙧𝙞𝙪𝙨Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz