Grzmoty i błyski coraz głośniej dawały o sobie znać. Wśród mrocznych ciemności tylko one, co sekundę nadawały niebu niesamowicie błękitno-fioletowego charakteru i malowniczych wzorów elektrycznych wyładowań. Wichura nadeszła niespodziewanie, jakiś czas później. Silny wiatr dmuchał w ściany auta i wył niemiłosiernie, napędzając przy tym duże krople ulewnego deszczu, i mimo strasznej zawieruchy, nikt nie zwrócił na to uwagi. Nagi Gardel z opuszczonymi do kostek spodniami obejmował siedzącą na nim Terlecką, która kolejnymi posunięciami doprowadzała go do orgazmu. Jej samej było do niego jeszcze daleko, ale nie czuła potrzeby dojścia akurat w tamtym momencie, zwłaszcza gdy robiła wszystko, żeby Gardel szczytował w największych przyjemnościach. Jego penis twardo stał na baczność już od dłuższego czasu. Najpierw w ustach, potem w niej. W zasadzie od momentu ich pocałunku wbijał się w jej brzuch przez spodnie i wtedy stwierdziła, że mimo braku warunków, chce tego bardziej niż czegokolwiek innego. Seks z tym człowiekiem był jak triumf jak najlepsza, wymarzona nagroda.
Oboje władowali się na tylne siedzenia Jeepa i tam dotykali, z początku delikatnie. Gardel łagodnie całował jej pachnącą szyję, gdy w międzyczasie ta masowała jego penisa. Ani on, ani tym bardziej ona nie chcieli robić niczego zbyt gwałtownie. Nacieszenie się tym momentem i nasycenie nim było ważniejsze niż osiągnięcie szybkiego orgazmu. Przecież właśnie na to czekali, na moment, gdy będą mogli powoli próbować siebie wzajemnie. Dotyk łysego mięśniaka i poczucie bezpieczeństwa, jakie dawał, wystarczająco ją rozgrzewało. Jego ciche stęki i język wędrujący w stronę piersi, ukrytych jeszcze pod ciasnym podkoszulkiem sprawiały, że nie chciała czekać na rozwój sytuacji. Zdjęła z siebie koszulkę i biały biustonosz, po czym rozpięła spodnie, zsunęła je razem z bielizną. Przyciągnęła do siebie zadowolonego romantyka i przystawiła mu piersi pod twarz. Gardelowi podobało się to, że przejmowała inicjatywę. Nieśmiała na co dzień blondynka, która bała się wyznać swoich uczuć, śmiało wsadziła rękę w jego spodnie, po czym obciągnęła mu jeszcze na zewnątrz, dławiąc się i dusząc wpychanym do gardła penisem, wręcz ociekającym jej śliną. Ida nie wydawała się "taka". Sądził, że będzie musiał być inicjatorem, że będzie robił jej dobrze, samemu przy tym proponując pozycje, a okazało się, że ta radzi sobie z seksem lepiej niż on. To pozytywne zaskoczenie podnieciło go jeszcze bardziej.
Czerwony i rozpalony oblizał każdy kawałek jej ciała. Ono było jak najpiękniejszy diament. Delikatna skóra pachniała kwiatowymi perfumami, a włosy truskawkową mgiełką, którą rozprowadziła jeszcze tego samego wieczora. To była najlepsza noc jego życia i ciężko było się z tym nie zgodzić. Tylu namiętności i pocałunków nie doświadczył jeszcze nigdy, czego dowodem był przedwczesny wytrysk. Dość późno wyczuł ten moment, dlatego część jego nasienia wylądowała w niej. Postanowił jednak nie siać paniki, przecież chciał mieć dziecko, a zajście w ciążę za pierwszym razem kojarzył niemal z cudem:
- Która godzina? - Zapytała, zapinając pas. Oboje doprowadzili się do porządku i odjeżdżali z miejsca, by wrócić do swoich domów i spraw.
-Kurwa, już po północy. - Zdziwił się. - To my tu prawie cztery godziny przesiedzieliśmy?
- Biorąc pod uwagę to, że ponad godzinę uprawialiśmy seks, trochę się całowaliśmy i rozmawialiśmy, to faktycznie, wychodzi na to, że przesiedzieliśmy tu ponad trzy godziny.
Gardel uśmiechnął się szeroko:
- W chuj czasu nam to zajęło. Gdybym zapytał, czy ci się podobało, to okazałoby się, że jestem jakimś napaleńcem?
- Nie, ale odpowiem na to pytanie. Tak, podobało mi się i chyba będziemy spotykać się częściej na takie szczere rozmowy. - Zażartowała z wielkim uśmiechem na twarzy.
CZYTASZ
𝙎𝙖𝙜𝙞𝙩𝙩𝙖𝙧𝙞𝙪𝙨
RomanceGardel jest przestępcą, Ida młodą chirurg. Ona nie wiąże z nim przyszłości, zwłaszcza, że oboje mają za sobą traumatyczne doświadczenia. Los jednak krzyżuje ich drogi. Zakochany kryminalista stara się zdobyć serce tolerancyjnej Idy, która unika męż...