Rozdział 25

254 17 10
                                    

    Słysząc nazwisko Idy, Katarina poczuła, że jej serce zaczyna bić coraz mocniej. Cóż za przypadek, że pierwsza osoba, którą zaczepiła, okazała się być celem jej wizyty w tamtym miejscu?

Zderzenie z rzeczywistością było boleśniejsze niż przewidywała. Przez cały czas wyobrażała sobie Idę jako przepiękną seksbombę o wielkich piersiach, wielkich ustach i pełnym makijażu, a ona była taka zwyczajna, zwyczajnie ładna, taka prosta, i to niby dla takiej zwykłej kobiety Kuba chciał porzucić przepiękną modelkę z pierwszych stron gazet?

— Wszystko dobrze? — Ida położyła dłoń na jej ramieniu. — Zbladła pani. Dobrze się pani czuje?

— Nic mi nie jest. — Mruknęła złowrogo, zmieniając mowę z języka niemieckiego na angielski. — Przyjechałam ci powiedzieć, że masz trzymać się z dala mojej rodziny. Nie mieszaj Kubie w głowie, on ma wystarczająco dużo spraw, aż za dużo, żeby jeszcze przejmować się tobą.

I wtedy Ida zdała sobie sprawę, że ta drobna kobieta, która stała naprzeciw niej, to nikt inny, jak sama narzeczona Gardy – Katarina.
Mogłaby powiedzieć, że jest zdziwiona jej obecnością w szpitalu, niemniej jednak wtedy by skłamała. Blondynka wiedziała, że w końcu do tego dojdzie i obie spotkają się prędzej czy później, w takich czy innych okolicznościach, by finalnie wyjaśnić sobie sytuację, w której się znajdują i w którą wpędził je sam Gardel:

— Proszę mi wybaczyć, ale nie rozumiem, co ma pani na myśli. Garda jest dorosłym mężczyzną i sam zdecydował o tym, kim zawraca sobie głowę. Bardzo mi przykro, że tak między wami wyszło, ale to nie jest moja zasługa, a jego wybór.

— Gdybyś się nie zjawiła w tym klubie i nie szła z nim rozmawiać, to na pewno nie miałby teraz w głowie takiego bajzlu więc nie wmawiaj mi, dziewczyno, że to nie twoja zasługa.

— Do klubu zostałam zaproszona przez jego przyjaciela. — Oznajmiła jeszcze spokojnie. — Nie wiedziałam, że Garda tam będzie, a skoro o tym nie wiedziałam, to nie mogłam zjawić się tam celowo. Nasza rozmowa wyniknęła przypadkiem i podczas niej wyznał mi, że pani nie kocha i chce ułożyć sobie życie od nowa.

— Nie bądź naiwna. — Odparła wściekła Katerina. — Kuba to jeszcze dzieciak. Ze mną ma ułożone życie, mamy wspólne mieszkanie, znajomych, moja rodzina traktuje go jak syna. Zabawi się tobą, a potem wróci do mnie.

— Nie byłabym tego taka pewna. — Odparła uparcie Terlecka. — Mnie i Gardę łączy dłuższa historia. Wiedziała pani, że latał za mną jak pies i zdemolował szpitalną izbę przyjęć, byleby dostać mój adres? Garda nigdy nie przestał mnie kochać, a z panią związał się z powodu chęci zapełnienia pustki, którą po sobie zostawiłam.

— Znam tę historię od pewnej osoby, ale nie byłabym taka pewna co do tego ostatniego. Gdybym miała być tylko kawałkiem plasteliny, to nie starałby się ze mną o dziecko, prawda? — Zapytała z szyderczym uśmiechem. — Jestem w drugim miesiącu ciąży. Ja i Kuba stworzyliśmy rodzinę. Już niedługo zostaniemy rodzicami, a w październiku tego roku mamy się pobrać. Kuba cię oszukał, dziewczyno.

Ida niemal rozsypała się na drobne kawałki. Ta szokująca wiadomość wprawiła ją w osłupienie, wielki smutek i niepewność. Z jednej strony ufała Gardelowi, a z drugiej nie miała pojęcia czy Katerina mówi całkowitą prawdę, bo mogła przecież próbować nią manipulować. Ostatecznie zdecydowała nie dawać wiary jej słowom. Stanęła naprzeciw i z pogardą wysłuchiwała jej kłamstw:

— Ogromnym aktem desperacji musi być wymyślanie wyimaginowanych historyjek tylko po to, by na siłę zatrzymać przy sobie mężczyznę, który już pani nie chce, prawda?

— Otwórz oczy. — Powtórzyła Niemka. — Kuba się tobą bawi, a na końcu i tak wróci do domu, do swoich codziennych spraw i poukładanego życia. Ty nie widzisz, że tak jest z każdą kochanką? Słodzi, oślepia, a potem spada prawda, jak grom z jasnego nieba.

𝙎𝙖𝙜𝙞𝙩𝙩𝙖𝙧𝙞𝙪𝙨Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz