Rozdział 19

214 12 1
                                    

   Potulna, pastelowa kawiarnia wydawała się być idealnym miejscem na wspólne obgadanie planu przyjęcia niespodzianki. Wśród czterech dziewcząt i piątej Idy, jedna z nich miała mieć kolejne urodziny, które stały się grupowym wydarzeniem numer jeden. Przygotowanie lokalu, opłacenie go, wybór menu czy szampana to całkiem sporo pracy, tak więc trzeba było poświęcić temu odpowiednio dużo czasu. Dziewczęta zebrały się na miejscu około szóstej wieczorem i w spokoju obgadywały całą imprezę:

— Ja myślałam, żeby na początek wjechać z przystawkami. — Oznajmiła Ida, chwytając wysoką szklankę mrożonej kawy. — Niech będą koreczki łososiowe z twarożkiem ziołowym i sałatki, potem podaliby spaghetti i kurczaka z cukinią do wyboru, no i na koniec tort czekoladowo-wiśniowy.

Spojrzała pewnie na trzy brunetki siedzące na drewnianych krzesłach naprzeciwko i po bokach, po czym poprosiła je o opinię na ten temat. Dziewczyny były zadowolone, choć nie wszystkie. Zyta kręciła nosem już od samego początku, ale u niej było to zupełnie normalne:

— Za mało tego, Ida. Za mało ciast, no i czy nie można zrobić po tradycyjnemu, żeby na początek poczęstować gości zupą? — Spytała, patrząc na nie wszystkie.

— To znaczy... — Ida zawachała się. — Można, oczywiście, że można tylko pamiętajmy, że na imprezie będzie raptem trzynaście osób i nie ma co się rozpędzać z zamawianiem potraw, bo ich nie zjemy.

Wtem do dyskusji w końcu wtrąciła się Iga, która od samego początku zebrania siedziała w ciszy, obserwując gesty wszystkich dookoła:

— Ja uważam, że można zrobić ognisko. Wyjdzie taniej, lepiej i naturalniej. Mamy lipiec, jest gorąco, nie zapowiadają deszczu. Co wam szkodzi kupić wódkę, kiełbasę, chleb i kurczaka? Przecież zapłacicie mniej niż za koreczki z łososia i ogromny tort.

I wtem w głowach dziewcząt pojawił się mętlik, bo choć faktycznie za ognisko zapłaciłyby mniej, to nie byłoby tak efektowne, jak samo eleganckie przyjęcie w sali specjalnie do tego wynajętej.

— Zróbmy głosowanie, co? Ja jestem za tym, żeby zagłosować. — Oznajmiła Ida, odkładając menu na bok.

— No dobra, kto jest za lokalem? — Zapytała Zuza, a potem położyła obie dłonie na białym, drewnianym stoliku, tuż obok swojego kubka kawy.

Oprócz Idy nikt nie zagłosował. Ta uważała, że klimatyzowany lokal byłby najodpowiedniejszym miejscem, szczególnie gdy na zewnątrz dochodziło do ponad trzydziestu stopni ciepła.

— Chyba jesteś przegłosowana... — Dodała, patrząc na Idę. — Będzie ognicho.

— No dobra, niech wam będzie. Liczy się tylko to, żeby Magda była zadowolona.

I na tym skończyły się pogawędki o lokalu. Dziewczyny wspólnie ustaliły, co należy kupić i o której zorganizować imprezę, po czym ostatecznie zakończyły ten temat. W związku z trzydziestymi urodzinami najstarszej z przyjaciółek trzeba było zorganizować coś, co zapamiętałaby na bardzo długo i to właśnie to miało być tą niesamowitą niespodzianką. Ida tak nie uważała, bo zwykłe ognisko nie było w stanie zastąpić eleganckiej imprezy z wielkim tortem i górą prezentów, niemniej jednak została przecież przegłosowana. W tamtym momencie to laski brały na siebie odpowiedzialność za powodzenie tego planu.

Plotki i obgadywanie przechodniów zajęło im czas aż do dziewiątej wieczorem, gdy to młoda kelnerka podeszła do nich z tacą i bardzo delikatnie oznajmiła, że niedługo zamykają. Na zewnątrz było jeszcze jasno. Słońce zachodziło gdzieś w oddali, a jego pomarańczowy blask oświetlał całą okolicę, dodatkowo ogrzewając przy tym zapełnione ulice Poznania. Po wyjściu z budynku, spacerkiem szły przez centrum i kierowały się w stronę przystanku, z którego każda z nich, po za Idą, miała odjechać w swoją stronę. Dziewczyny mieszkały w różnych miejscach, aczkolwiek w najbardziej oddalonych od siebie punktach. Ida po przeprowadzce przeniosła się bliżej wschodnich dzielnic, Zyta i Iga, tuż przy zachodniej granicy miasta, a Magda i Paulina na północy. Aż dziw, że w pięc poznały się w tym samym miejscu i tym samym czasie, a konkretniej w pracy Idy, w szpitalu. Po suto zakrapianej imprezie pobiły się wzajemnie i wszystkie potrzebowały szycia, którego podjęła się właśnie Ida. Po czasie jakoś tak wyszło, że spotkały się na niewinnej kawie, na konfrontacji i wyjaśnieniu sporu, aż do tamtego momentu, gdy spędzały ze sobą niemal każdą wolną chwilę. Przyjaźń była piękna. Ida dopiero wtedy przekonała się, jak cudowna może być:

𝙎𝙖𝙜𝙞𝙩𝙩𝙖𝙧𝙞𝙪𝙨Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz