Rozdział 24

240 17 8
                                    

— Poświęciłam dla naszego związku wszystko... — Przetarła zapłakane oczy, z których spływała powoli czarna strużka łez zmieszanych z tuszem do rzęs. — Zrezygnowałam z wyjazdu do Miami, rzuciłam studia, zrezygnowałam z przyszłości, pracy, zawodu modelki w Stanach, tylko po to, żeby być z tobą i nie zostawiać cię tam samego, a ty zdradzasz mnie ze zwykłą dziwką?

Gardel siedział na kanapie obok niej, a w rękach trzymał białe, malutkie śpioszki, którymi chwilę wcześniej rzuciła w niego Katarina. Chłop nie mógł uwierzyć w to, czego się dowiedział. Tak bardzo chciał być tatusiem i jego marzenie się spełniło, ale nie z tą kobietą, z którą chciał je mieć. Nagle wizja idealnego życia u boku Idy runęła, choć chyba tylko chwilowo. To było najgorsze, co mógł usłyszeć w tamtej chwili. Przeraził się, że może o niej zapomnieć, że ona od niego odejdzie, gdy dowie się o dziecku, które będzie miał z modelką.
I wtedy czarne scenariusze przepełniły jego głowę. Wyobrażał sobie, jakby to wyglądało; wieczna niechęć do własnego potomka, którego wychowuje ze względu na wpadkę, sztuczne szczęście na pokaz, nieszczęśliwe życie, nieszczęśliwe święta, nieszczęśliwe dni, praca, wracanie do domu, bo tak trzeba, patrzenie na Idę, która układa sobie życie u boku kogoś innego, brak powodu do uśmiechu i marnowanie swojego życia. Wtedy zdał sobie sprawę, że na nic będzie mu chęć bycia ojcem, skoro jedyne dziecko, które będzie miał, nigdy nie zostanie przez niego pokochane. Nie miał pojęcia, jak się zachować i jak postąpić. Nie wiedział też, kto doniósł Katarinie o spotkaniu z Idą, ale zależało mu na tym, by się tego dowiedzieć i ukarać sprawcę zamieszania:

— Od kiedy wiesz o ciąży? — Spytał szeptem, wręcz niedowierzając jej słowom.

— Od tamtego tygodnia. Zrobiłam kolację, chciałam ci dziś powiedzieć, ale nie raczyłeś nawet wrócić, tylko pojechałeś z tą...

— A kto powiedział ci o moim spotkaniu z Idą?

Katarina, słysząc to pytanie, podniosła głowę i ukazała Gardelowi czerwoną, zapłakaną twarz. Nie rozumiała, jak on śmie o to pytać. Powinien był przeprosić, chociaż się wytłumaczyć, a on ot, tak pytał o to, skąd o tym wiedziała. Ból, który rozrywał jej serce, był nie do opisania. To tak, jakby stracić najukochańszą osobę na świecie. Zdrad może być wiele, ale żadna nie boli tak, jak ta, gdy druga połówka oddaje swoją miłość komuś innemu. Kuba należał do niej. To ona poświęciła mu dwa lata i miała dać mu niebawem dziecko. Dla niej Ida była nikim. Marna pracownica polskiej służby zdrowia, chuda chirurg bez sławy, fanów i wielkiego majątku chciała równać się z modelką wartą miliony? Ida poza swoją pracą nie miała niczego, a mimo to i tak uwodziła Gardę. Ten zszokowany powoli dochodził do siebie. Niemka nie zamierzała od tak go oddać i wiedziała, że będzie o niego walczyć:

— Powinieneś błagać mnie o wybaczenie, przepraszać, klęczeć i płakać, chociaż wytłumaczyć, a ty jeszcze pytasz, kto mi doniósł?! — Oburzyła się. — W tej chwili to nie jest ważne. Ważne jest to, że noszę w sobie twoje dziecko. Twojego syna albo córeczkę, a ty wozisz się z jakąś dziwką i mnie zdradzasz.

— Nie nazywaj tak Idy. Rozumiem, że jesteś wkurwiona, ale to nie usprawiedliwia twojego wyżywania się na niej za moje odpierdalanie różnych rzeczy.

— A jak mam ją nazwać? Jak mam nazwać kobietę, która uwodzi zajętego mężczyznę i najprawdopodobniej z nim sypia? Koleżanką? Znajomą? Towarzyszką rozmów? — Zapytała z ironią w głosie. — To zwykła dziwka. Tak, jak i zresztą ty.

Wtedy Gardel stracił cierpliwość:

— Ida do niczego mnie nie zmuszała. Nie przystawiła mi gnata to skroni i nie powiedziała, że mam ją pierdolić. - Podniósł się z kanapy i spojrzał na Katarinę. — Ja powiedziałem, że ją kocham, ja ją pocałowałem i ja powiedziałem, że chcę z nią być. Mnie możesz nazywać, jak chcesz, ale nie chcę słyszeć ani jednego słowa o Idzie.

𝙎𝙖𝙜𝙞𝙩𝙩𝙖𝙧𝙞𝙪𝙨Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz