35

223 5 2
                                    

Chciałam się komuś wyżalić ale nie miałam komu wszyscy moi znajomi się odemnie odwrócili rosie powiedziała że nie ma zamiaru stać po którejś stronie bo ze mną się od zawsze przyjaźni ale przegielam i szkoda jej Louis A Peter. Peter jest na mnie tak zły że zapowiedział że nie chce mnie widzieć dopóki Louis mi nie wybaczy. Postanowiłam że wyjdę na spacer, podeszłam do szafy wybrałam dresy i w szafie zobaczyłam bluzę louisa. Nie chciałam jej ubierać że względu na to że to zrobiłam pewnie nie chciał by żebym chodziła w jego ubraniach, wzięłam pierwsza lepsza bluzę i poszłam się ubrać związałam włosy ubrałam buty I wyszłam z domu tak żeby nikt mnie nie zauważył. Poszłam w miejsce w które zawsze chodziłam razem z rosie i z Peterem, kiedy doszłam na miejsce na mostku zobaczyłam postać, od razu ja rozpoznałam, był to Peter chciałam się wycofać bo przypomniało mi się że jest na mnie zły, ale wtedy usłyszałam.

Peter:Teraz nawet uciekasz.

Ty:Nie uciekam, po prostu jesteś na mnie zły więc pomyślałam że nie chcesz ze mną rozmawiać.

Peter:Skrzywdziłaś go i to bardzo.

Ty:wiem.

Peter:i tylko tyle powiesz?

Ty:Jest mi tak cholernie wstyd.

Peter:bo powinno.

Ty:Nic ci nie zrobiłam.

Peter:przypomniałaś mi ten ból.

Ty:To było kilka lat temu.

Peter:wiem jak ból Louis teraz czuje to jest najgorsze.

Ty:Byłam pijana kiedy zdradziłam louisa A jak Tamara cię zdradziła była trzeźwa i była wszystkiego świadoma.

Peter:pocieszające...

Ty:Przepraszam za-

Peter:Poprostu się nie odzywaj.-powiedział i pobiegł prawdopodobnie w kierunku swojego domu.

Teraz to już napewno o tym nie zapomne po co wogóle poszlismy na tą imprezę, chciała bym się komuś wygadać chciała bym porozmawiać z Louisem ale on mnie nie nawidzi.
Usiadłam na mostku i tak siedziałam płacząc przez kolejną godzinę. Zrobiło się chłodno więc postanowiłam wrócić do domu. Kiedy wchodziłam nie chciałam natrafić na mamę bo ona nie wie że louisa nie ma już u nas w domu kiedy wchodziłam na podwórko zobaczyłam jak Kenny idzie w moja stronę szybko wytarłam łzy.

Kenny:część młoda płakałaś?

Ty:Nie.

Kenny:widzę przecież, mnie nie musisz oklamywac. Coś się stało?

Ty:Nie jestem już z Louisem.

Kenny:co się stało?

Ty:Nie daje rady już o tym mówić, chciała bym się komuś wygadać.

Kenny:możesz mi.

Ty:Nie chce żeby mama wiedziała.

Kenny:Nie musisz jej narazie mówić. Chodź przyjedziemy się i będziesz mogła mi się wygadać, zgoda?

Ty:możemy.

Razem z kennym poszliśmy do garażu wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy nawet nie wiem gdzie pewnie się przejechać.

Kenny:To może zacznij od początku.

Ty:A więc zaczęło się od wczorajszej imprezy u Rona. Wypiłam trochę alkoholu i poszłam tańczyć po jakimś czasie dołączył do mnie jakiś chłopak z którym zaczęłam się całować przynajmnie tak mówiła mi rosie, Louis poszedł mnie  szukać i w tedy zobaczył jak całowałam się z tamtym chłopakiem  rzucił się na niego A ja się jeszcze Wydarłam na niego  z pretensją przyszedł Peter który zawiózł mnie i louisa do domu położył mnie na łóżku i poszedł nie wiem co wtedy zrobił Louis ale jak wstałam Louis się mi przyglądał spytałam czy już  wstał i w tedy się dowiedziałam że go zdradziłam widziałam ból w jego oczach i ten smutek na twarzy bolał mnie jego wzrok było mi wstyd jest mi wstyd!

Kenny:Nie powinnaś się tak męczyć widać że kochasz louisa ale potrzebujecie przerwy nie bronię cię w tej sprawie bo nie postanowiłaś dojrzale ale też moim zdaniem powinnaś porozmawiać z nim.

Ty:On nie chce ze mną rozmawiać on jak i cała reszta mnie nienawidzą.

Kenny:Chyba nie jest aż tak źle.

Ty:Nie chce wracać do akademika i tak już nie mam do kogo wracać.

Kenny:masz po co wracać potrzebujesz czasu na odpoczynek.

Ty:no nie wiem

Kenny:pojedziemy do domu A Ty sobie odpoczniesz.

Ty:mam prośbę.

Kenny:wal śmiało.

Ty:Powiesz mamie nie jestem w stanie znowu o tym mówić.

Kenny:No jasne że tak.

Cieszyłam się że mogłam się komuś wygadać mimo że Kenny nie jest moim prawdziwym tatą to jest najlepszy ojczymem  pod słońcem cieszę się że ze mną porozmiawial i dał mi radę nie wiem jak mam wrócić do akademika skoro i tak nikt mnie nie lubi i nie chce utrzymywać ze mną  kontaktu. Jak już dojechaliśmy do domu szybko pobiegłam do pokoju wzięłam piżame i poszłam się wykąpać mimo że było popołudnie wiedziałam że tego właśnie potrzebuje. Wzięłam długą ciepłą kąpiel, ubrałam ciepła piżamke i poszłam się położyć na łóżku sprawdziłam która godzina i na tapecie zobaczyłam moje zdjęcie z Louisem znowu sobie o wszystkim przypomniałam i zaczęłam płakać. Słyszałam że ktoś wszedł do pokoju nie wiedziałam kto bo byłam odwrócona plecami.

Kim:kochanie

Ty:O to ty mamo.

Kim:Jak się trzymasz?

Ty:Nie daje rady z myślą że zrobiłam mu taką krzywdę.

Kim:Powinniście porozmawiać.

Ty:Ale on nie będzie chciał rozmawiać.

Kim:To jest pewne poprostu potrzebuje czasu. Odwołałam twoją sesję z kendall, lepiej żebyś odpoczeła przed powrotem do akademika.

Ty:Nie chce tam wracać...

Kim:kochanie nie możesz się tym tak przejmować.

Ty:Po co mam tam wracać jak wszystkich których kochałam mnie teraz nienawidzą nawet Jack który nie poznał louisa jest po jego stronie.

Kim:Y/n odpocznij policz się ić spać nie myśl o tym. Chcesz coś zjeść?

Ty:możesz zrobić mi ciastka z piankami i czekoladą?

Kim:Dobrze jak zrobię to przyniosę.

Ty:dziękuję.

SKIP TIME

Dzień powrotu do akademika, boję się tam wracać nie wiem jak mam się zachowywać. Przez ostatnie dni cały czas płakałam, próbowałam skontaktować się z Louisem ale nie odpisywał. Właśnie siedzę w samolocie i zaraz ląduję.

Menager:Y/n do akademika zawiezie cię szofer ja już będę wracać spowrotem do Chicago.

Ty:dzięki livia, będę tęsknić.

Właśnie jadę do akademika, widzę parku w których prześiadowałam z Louisem A teraz, teraz to wszystko nie ma sensu. Wysiadam z samochodu biorę bagaże i wchodzę do budynku, podchodzę do windy naciskam przycisk winda się otwiera A w niej Louis, noah, chloe, Wayyat i Jack super. Nie wiem co mam zrobić, przywitać się?

Ty:Hej-ka - zero odpowiedzi czego mogłam się spodziewać wymineli mnie z kamiennymi minami i poszli dalej, nie wiem gdzie.

Weszłam do pokoju wyglądał inaczej łóżka były rozsunięte szafy również były rozdzielone usiadłam na łóżku i spłyneło mi kilka łez. Szybko je wytarłam w razie gdyby ktoś wszedł do pokoju. Nie chce pokazywać swojej słabości w tej sytuacji narazie i tak nic się nie zmieni A przynajmniej nie zapowida się na to więc będę silna przynajmniej postaram się być.

love skirmishes||Louis Partridge ♡Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz