Kiedy Ziembińska rano się obudziła poczuła rękę jeżdżącą po jej brzuchu. Ostatnim co zarejestrowała przed odpłynięciem do krainy Morfeusza był Dawid niosący ją do domu i gdyby nie ogromna potrzeba dalszego snu, natychmiast zaprotestowała by, że jest za ciężka.
– Wiecie, że bardzo kocham was i waszą mamę? Serio, siedzicie w najlepszym brzuchu jaki mógł się wam trafić.
– Co ty wyprawiasz?
Dawid oderwał głowę od jej brzucha i uśmiechnął się.
– Rozmawiam z naszymi dziećmi i opowiadam im jak wspaniałą mają mamę.
Mama – z tym słowem oswoiła się dopiero gdy usłyszała bicie serca ich potomków, nawet jako mała dziewczynka nie marzyła o ślubie, białej sukni, hucznym weselu, a już tym bardziej rodzinie. Może dlatego ślub jej i Tomka odbył się tylko w gronie najbliższych a weselem była kolacja w ulubionej restauracji. Szybko odsunęła od siebie myśli o byłym mężu i wróciła do tego co tu i teraz. Zjedli śniadanie, Karolina wysłuchała dziesięćominutowego wywodu Lipskiego, że nie powinna chodzić do pracy, wręcz wygoniła go z domu i sama ruszyła do biura.
Odwiesiła płaszcz, usiadła za biurkiem i otworzyła laptopa.
– Jak tam się miewa moja wielorybica? – zapytała Monika wchodząc do gabinetu.
– Jeszcze raz mnie tak nazwiesz, a przekonasz się jaki ten wielorybica ma mocny prawy sierpowy – odpowiedziała kąśliwie, mrużąc oczy.
Kamińska podniosła ręce w geście kapitulacji i usiadła przed biurkiem.
– Dzisiaj masz to spotkanie z tym typem.
– Tym typem?
– No tym z TheChartherCompany.
Ziembińska bez trudu przypomniała sobie szemranego mężczyznę, który mroził ludzi swoim zimnym spojrzeniem, jeździł z masą ochroniarzy i miał przesadnie dużo pieniędzy. Jego firma nie prosperowała za dobrze i Karolina wątpiła, że to ona daje mu taki przychód.
– O której?
-Za godzinę, w Beef and Peeper Steak House.
– Przynajmniej restauracja dobra.
Kiedy po około godzinie weszła do restauracji dwie minuty przed czasem, od razu wypatrzyła Macieja Sawickiego siedzącego przy jednym ze stolików. Jego ojciec był Włochem, matka polką, a dziadek amerykanem. Firmę przejął ponoć po ojcu w dwa tysiące szesnastym.
– Dzień dobry.
– Dzień dobry pani architekt.
Karolina usiadła przy stoliku czując jakby zaraz miało wydarzyć się coś złego.
– Posłuchaj mnie teraz uważnie jebana suko. Wyjdziemy stąd jak gdyby nigdy nic i pojedziemy do twojego kochasia, jeśli będziesz robiła problemy to źle się to skończy – powiedział i wymownie spojrzał na jej brzuch.
Teraz musiała chronić nie tylko siebie, jeśli cokolwiek stanie się jej dzieciom, nie zniosą tego, ani ona, ani Dawid i miała tego świadomość.
Żadne z nich nie cieszyło się na wieść o ciąży, ale teraz wyczekiwali swoich potomków jak niczego innego w życiu. Dawid siedział po nocach planując im pokoik, a Karolina przeglądała dziecięce ubranka w internecie. Nie mogło im się nic stać.

CZYTASZ
Przedawnienie
RomanceIdealne życie Karoliny Ziembińskiej nagle runęło w gruzach. Dowiaduje się ona o zdradzie swojego męża, a niemalże w tym samym czasie w jej życiu zjawia się pewien mężczyzna z przeszłości. Co przyniesie ze sobą pojawienie się dawnego znajomego? Czy K...