3

195 10 0
                                    

Dosłownie minutę po tym gdy  zobaczyła wszystkie artykuły, zadzwonił jej telefon, choć Karolinie przypominało to bardziej jakiś bliżej niezidentyfikowany, zagłuszony dźwięk a nie dość wyraźny i dźwięczny dziwnej jej telefonu. Zupełnie bezwiednie przeciągnęła zieloną słuchawkę,  przelotnie odnotowując, że to jej matka, i szykując się na solidny opierdol. Ale jak do kurwy nędzy do tego doszło? O tym co zaszło wiedziały tylko dwie osoby ona i Tomek. Nie, nie dwie, przecież ktoś kto wysłał jej maila musiał wiedzieć, że Ziembińska ot tak mu nie wybaczy, z resztą w artykule napisano tylko, że w  przykładnym małżeństwie doszło do zdrady nie było mowy o pozwie czy innych szczegółach. Karolina przypomniała sobie,że dzwoniła jej rodzicielka i spojrzała na telefon.

– Halo?! Karolina jesteś tam?! – rodzicielka  krzyczała zbyt głośno i Ziembińska musiała odsunąć telefon od ucha.

– Jestem – powiedziała nadal nieprzytomnym głosem.

– Czy ty możesz mi powiedzieć dlaczego do chuja jasnego, dowiaduję się że moje dziecko się rozwodzi z gazet? – wysyczała przez zaciśnięte zęby.

–Zapomniałam wam powiedzieć, sama byłam w szoku.

– Dlaczego?

– Co dlaczego?

– Dlaczego się rozwodzicie?Zdradziłaś go tak? Nie wierzę, nie tak cię wychowywałam,masz to naprawić rozumiesz?! Boże taki wstyd.

Karolina miała wrażenie,że się przesłyszała. Własna matka właśnie zarzuciła jej, że to ona zdradziła Tomka. Mogła się tego spodziewać, on zawsze był jej ulubieńcem.

– To on mnie zdradził...nie nie zdradził, zdradzał i to dość regularnie jeśli wierzyć temu jak często gdzieś wyjeżdżał czy wychodził i nie wracał przez pół nocy.

– Niemożliwe...Tomuś?

– Sromuś – rzuciła Karolina i się rozłączyła nie miała zamiaru słuchać tego jak to matka będzie go wychwalać i mówić, że to ona go zaniedbała więc poszedł do innej.

Tego wieczoru Ziembińska nie miała zamiaru spędzić w domu z winem oglądając Netflixa. Poszła do garderoby, znalazła swoje ulubione rurki i czarną ramoneskę a pod nią założyła zwykły czarny T-shirt, włosy zostawiła rozpuszczone, na usta nałożyła błyszczyk i zamówiła taksówkę.

Po trzydziestu minutach Karolina wysiadła z auta przy klubie ,,N58 Club'' na Nowym Świecie, w drodze kilka razy rzucała przekleństwami, dość nieprzychylnie wyrażając się o dynamice jazdy kierowcy.

Weszła do klubu bez problemu,wystraczyło porozumiewawcze spojrzenie na ochroniarza. Usiadła przy barze i zamówiła drinka ,,Long Island'' obserwowała jak barman wlewa do szklanki:wódkę, tequilę rum, gin, odrobinę triple sec i trochę coli, po chwili drink był już przed nią. Przesiedziała tak pół godziny co chwilę domawiając dwa kieliszki czystej, w takich momentach cieszyła się, że ma mocną głowę. Co chwilę podchodzili do niej faceci, niektórzy nawaleni tak, że Ziembińska nic nie rozumiała z pijackiego bełkotu. Jeden z nich był aż za bezpośredni zaproponował ,,szybkie rozwiązanie sprawy w męskim kiblu'', Karolina dała mu po mordzie. Chwilę później uśmiechnięty barman postawił przed nią duże piwo.

– Nie zamawiałam – powiedziała kiwając głową w stronę kufla.

– Na koszt firmy – odpowiedział z jeszcze szerszym uśmiechem wracając do obsługiwania innych klientów.

Ziembińska siedziała chwilę w bezruchu wpatrując się w ścianę za barem.

– Coś widzę nie w humorze – zagadał do niej jakiś mężczyzna, a ona rozpoznała głos, który powodował u niej ciarki. Był jej konkurencją na rynku, odwiecznym rywalem, a zarazem człowiekiem z którym podczas pewnego epizodu czuła się szczęśliwsza niż przez lata życia ze swoim mężem. Obróciła głowę w kierunku z którego dobiegał głos, a jej oczom ukazał się Dawid Lipski z kuflem piwa w ręce, ubrany w nieco luźniejszy są strój niż zazwyczaj.

PrzedawnienieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz