6

140 6 0
                                    

Nie myliła się, następnego dnia, gdy tylko zaparkowała na szkolnym parkingu dostrzegła najnowszego mercedesa GLE, który wyróżniał się nie mniej niż jej iks szóstka. Zaparkowała po przeciwnej stronie parkingu i zabierając torebkę, razem z Damianem, wysiadła z samochodu. Kiedy brat wprowadził ją do szkoły od razu dopadła do niej jedna z nauczycielek i oznajmiła, że Grochowska i Lipski, czekają w gabinecie, zaprowadziła ją pod właściwe pomieszczenie i wróciła do dyżuru na dolnym korytarzu. Ziembińska wparowała do gabinetu bez zbędnych ceregieli, rzuciła krótkie ,,dzień dobry'' i rozsiadła się na fotelu przed biurkiem dyrektorki.
– Skoro już jesteśmy w komplecie to możemy omówić sprawy organizacyjne – zaczęła Grochowska – rozumiem,że zapoznali się państwo z propozycją?
– Tak – odpowiedział Lipski, a Ziembińska jedynie skinęła głową.
Siedzieli w gabinecie jeszcze przez dziesięć minut, Grochowska przedstawiła im jakie mniej więcej ma wymagania do ilości klas i powiedziała że daje im wolną rękę.
– Jakieś pytania? – zapytała kiedy Karolina i Dawid mieli już wychodzić.
– Mają państwo kawę? – zapytała Ziembińska.
– A pewnie, zaraz zaprowadzę was do pokoju nauczycielskiego.
Przeszli przez długi korytarz i każde z nich czuło na sobie zaciekawione spojrzenia uczniów. Weszli do pokoju w którym stał wielki, prostokątny stół i dwie wielkie szafy.
– Drodzy państwo to są nasi architekci, którzy będą projektować nowe budynki liceum – powiedziała Grochowska wstępnie ich przedstawiając.
Siedzieli przez pięć minut oboje wstukując coś w swoje laptopy, co chwila na siebie zerkając.
– Karolina?
– Tak pani dyrektor? – zapytała odrywając wzrok od ekranu.
– Parzona czy rozpuszczalna?
– Parzona, trzy łyżeczki kawy, bez cukru.
Grochowska popatrzyła na nią szeroko otwartymi oczami.
– Jak ty możesz pić tak mocną kawę bez cukru?
– Proszę mi wierzyć też się czasami zastanawiam-odparła Ziembińska ponownie skupiając się na ekranie. Chwilę później zadzwonił dzwonek i w pokoju została tylko ona i Lipski.
– Kiedy przyjechałaś? – zapytał Dawid.
– Wczoraj – odpowiedziała Karolina, podnosząc wzrok z laptopa na jego czarne jak noc oczy – A ty?
– Dzisiaj w nocy – odpowiedział, a Karolina mimowolnie mu się przyjrzała, nie miał żadnych oznak nieprzespanej nocy cóż, może on nie znosił ich tak źle jak ona?
Patrzyli na siebie odrobinę za długo i Karolina miała wrażenie, że może wyczytać jej emocje niczym z kartki, więc szybko odwróciła wzrok. Siedzieli w ciszy, Dawid cały czas na nią zerkał, ona natomiast udawała że tego nie widzi.
Kiedy po trzydziestu minutach zadzwonił dzwonek, do sali weszła zdziwiona Grochowska.
– Wy nadal tutaj? Myślałam, że już pojechaliście.

– Właśnie chciałem zapytać czy nie ma może tutaj jakiegoś hotelu w okolicy?
– Hotel tutaj? Niech pan nie będzie śmieszny.
W Karolinie obudziło się dobre serce i nim zdążyła to przemyśleć rzuciła:
– Mam wolny pokój w domu. Spojrzała mu głęboko w oczy i już zaczęła odczuwać pierwsze wyrzuty sumienia.

PrzedawnienieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz