Kolejny dzień w kawiarni minął mi zdecydowanie szybciej niż ostatnio. Calum wyszedł godzinę wcześniej, żeby dokończyć transakcję w sprawie mieszkania. Mieliśmy się wprowadzić jutro po zajęciach. Hood był strasznie podekscytowany. Dzisiaj naprawdę nie mogłem narzekać na brak ruchu. Faktycznie miejsce odwiedzane było najczęściej przez młode studentki. Nie miałem humoru na podrywanie ich. Mimo to zdobyłem jeden numer, a jedna z nich, zapomniałem już jej imienia, nawet mi się podobała. Zresztą, wszystkie dziewczyny, które mnie tu odwiedziły były ślicznie. Bardzo trudno znaleźć jakąś brzydką, nie żebym szukał.
Moja zmiana kończyła się za 15 minut, więc zacząłem ściągać już fartuch. W drzwiach razem z tym irytującym dzwoneczkiem pojawił się mój pseudo-azjata.
-Cześć Mike - oparł się na ladzie - Wszystko załatwione, tylko się wprowadzać.
Cal był najbardziej stylowym chłopakiem jakiego dano mi okazję spotkać. Jak zwykle miał czarne rurki i bordowe vansy, a oprócz tego również luźną koszulkę z logiem Foo Fighters. Włosy stały mu na wszystkie strony, a oczy zakrywały okulary przeciwsłoneczne. Nie zapominajmy o jego uroku osobistym. Każda kobieta, dziewczynka czy starsza pani były nim oczarowane, a on niby niewinnie obdarzał je uśmiechem albo mrugał.
-Poczekaj, jeszcze 10 minut i możemy iść - odstawiłem czystą już szklankę - Na zapleczu są nasze walizki, możesz je przynieść.
Zdjąłem już całkiem fartuch i przetarłem jeszcze ostatni stolik. Nasi zastępcy zaraz powinni tu być, więc nie powinniśmy mieć problemów przez to, że wyszedłem 5 minut wcześniej. Odstawiłem swój strój za ladę i rzuciłem okiem jeszcze raz na pomieszcznie.
-Jest idealnie, nie ma żadnego kurzu, chodźmy już - Pociągnął moje ramię, a ja otworzyłem mu drzwi wcześniej przepuszczając w nich naszą koleżankę z pracy.
-Pomogę Ci - ściągnąłem z jego ramienia torbę podręczną.
-No to mi pomogłeś - zachichotał.
-Och nie narzekaj, dasz radę - ścisnąłem mu ramię - Takie mięśnie uuu
-Nie ma szału - spojrzał na nie - Po tylu ćwiczeniach mogłoby być lepiej.
-Ja nie mam nic, ciesz się.
-Możesz chodzić ze mną na siłownie albo biegać wieczorem - Spojrzał na moje nogi - Nie grałeś w piłkę prawda? Masz słabe nogi.
-Ja i sport to inne bajki - Nasunąłem okulary na nos - Omijałem szerokim łukiem wf-y, nie umawiłem się z kolegami na mecze, nawet olewałem fifę
-Pieprzysz! Fifa to najlepsza gra czasów! Przegrałem w nią conajmniej połowę swojego życia - Zaczęliśmy wychodzić po schodach, które swoją drogą groziły prawdopodobnie zawaleniem.
Calum zaniósł moje rzeczy do wcześniej ustalonego pokoju, to samo zrobił ze swoimi.
-Kupiłem nam jakieś żarcie, żebyśmy przeżyli chociaż dzień, a mama zapakowała mi pyszne gołąbki.
-Gołąbki?! Nie chce jeść zwierząt!- Spotkałem się tylko z głośnym śmiechem.
-Gołąbki to mięso, zwykłe nie z gołębia, razem z ryżem zamknięte w gotowanej kapuście - Nadal nie krył rozbawienia moją pierwszą reakcją.
-Okej, może spróbuję.
-Spoko - Klepnął mnie w plecy - To moje ulubione danie ! Umm dzisiaj idę na imprezę, zabierasz się ze mną?
-Nie, chcę odpocząć, baw się dobrze sam.-Okej, ale na następną zabieram Cię choćby siłą - Jeśli to miała byś jakaś studencka impreza dla alkoholików to powinienem już szukac dobrej wymówki. Oczywiście lubię się dobrze zabawić i sporo wypić, ale w granicach rozsądku, a nie szlajać się pomiędzy ludźmi, robić komuś bałagan albo przyprawiać o migrenę sąsiadów.
-A tak w ogóle to masz jakieś zasady? - Podrapał się po karku - No wiesz, czy chcesz wprowadzić jakies zasady obowiązujące w tym domu.
-Pewnie ustalimy je z czasem - Calum podsunął mi pod nos sok pomarańczowy - Na razie prosiłbym cię tylko o w miarę porządek i brak żadnych parapetówek!
Miałem trochę bzika jeśli chodzi o porządek. Oczywiście nie miałem zawsze perfekcyjnie czysto i mój pokój często wyglądał jakby przeszło przez niego tornado, ale starałem się nie rozrzucać ubrań albo zostawiać talerzy czy kubków nie na swoim miejscu.
-Nie ma problemu z tymi imprezami! Sam chciałem to zaproponować, bo nie chcę, żeby coś się tu potłukło albo żeby na ścianach pisały jakieś obraźliwe słowa, ale no widzisz z tą czystością.. - Spojrzał na mnie tym wzrokiem, który mówił, że będę po nim sprzątał, chyba kpi - Postaram się, ja naprawdę się postaram, tylko musisz mi dac parę szans.
Westchnąłem zrezygnowany. Brunet poszedł rozpakować swoje rzeczy, a ja postanowiłem trochę tu przewietrzyć. Poprzedni właściciele chyba sporo palili, bo smród wisiał w powietrzu i obawiam się, że już nim przesiąkliśmy. Od kąd pamiętam moja mama paliła, tata zawsze na nią przez to krzyczał i w sumie to był jedyny powód ich kłótni, dlatego tak bardzo nie lubię tego zapachu. Pod koniec gimnazjum pierwszy raz spróbowałem się zaciągnąć, kaszlałem przez następny tydzień i wydaję mi się, że mama wiedziała, że to zrobiłem dlatego nie wychodziłem z pokoju parę dni. No tak, muszę koniecznie spytać swojego wspólokatora czy on też ma w zwyczaju popalić. Miałem okazję teraz, bo akurat wyszedł z pokoju.
-Słuchaj Cal, nie chcę być wścibski czy coś, ale palisz? - Mimo mojej nie śmiałości zawsze byłem i będę bezpośredni.
-Czasami mi się zdarza - Uniósł brwi - Jeśli nie chcesz nie będę robił tego w mieszkaniu, ale i tak nie robię tego za często naprawdę.
-Byłoby okej gdybyś jednak robił to na zewnątrz - Spuściłem głowę.
-Ja już będę się zbierał, muszę jeszcze skoczyć po Lukeya - Pokazał kciukiem na drzwi.
-W porządku - Uśmiechnąłem się i już wiedziałem, że powinienem zadzwonić do mamusi, mamisynek.
-Do zobaczenia będę koło 1-2 .
-Nie musisz mi się tłumaczyć! -Krzyknąłem, ale nie zdążył usłyszeć, bo drzwi się za nim zamknęły.
Chwyciłem swój telefon i wybrałem numer mamy. Odebrała po 3 sygnałach.
-Kochanie moje ! Nie mówiłeś nic o przeprowadzce! - Ah no tak, wysłałem jej tylko sms'a .
-Spokojnie mamo, jest okej, cieszę się, że wyrwałem się z akademika.
-Od razu mówiliśmy z ojcem, żeby załatwić Ci kawalerkę, ale ty jak zwykle musiałeś się buntować!
-Bo chciałem być samodzielny! A teraz pracuję i dzielę się na czynsz z Calum'em
-Calum, no właśnie. Jaki on jest? Dużo pije? Czy on Cię nie zdemoralizuję?! Tyle zarabiamy z ojcem, żeby Ci starczyło,a nie żebyś musiał pracować w jakiejś kawiarni!
-Uspokój się, to dobry chłopak, również studiuję socjologię i jest nawet w tej samej grupie co ja ! A praca jest świetnym pomysłem, trochę mnie uświęci.
Kolejne minuty spędziłem na opowiadaniu o imprezowiczu, o naszym nowym lokum i o sytuacji na studiach.
~~~~~~~~~~
Obudził mnie dosyć głośny huk o ścianę, a potem dźwięk rozsuwania kurtki. Czyżby Hood jednak nie dotrzymał słowa i pijany walał się po ścianach. Odpowiedź przyszła szybciej niż myślałem.-Calum, pocałuj mnie jeszcze raz - I kolejna fala jęków...
*****
Turururu, już się tłumacze ! Szkoła, szkoła, nauka, Kościoł itp itd, ale co najważniejsze ! Zepsuł mi się telefon, oddałam go na gwarancję i teraz poczekam przynajmniej 3 tygodnie, a to utrudnia pracę, bo zawsze sobie rozdziały na telefonie w drodzę do szkoły i jak wracałam pisałam, a teraz to trochę lipa, bo rzadko na lapku siedzę. Rodział planowałam na środę/czwartek, a jak zwykle zostawiłam to na weekend. W każdym bądź razie wstawiłam, a następny wstawie zapewne też w weekend. Rozdziały jak widać przynajmnije staram się dodawać 1 w tygodniu <3
CZYTASZ
Just Try | Malum [✓]
FanfictionMichael Clifford to student drugiego roku socjologii w Canberze. Poznaje Caluma. Jak wielkim wyzwaniem będzie nazwanie się współlokatorami? CalumxMichael