Rozdział 12

1.2K 113 18
                                    

Dawno nie obudziłem się w tak dziwnej pozycji. Co prawda leżałem w łóżku, ale moje nogi znajdowały się na jego oparciu a głowa zwisała nieco razem z kołdrą. W dodatku nie miałem na sobie spodni, ale widocznie zostawiłem koszulkę. Poczułem ucisk w głowie, więc postanowiłem jednak wstać i znaleźć coś przeciwbólowego. W całym mieszkaniu było cicho. Wykłady mieliśmy trochę później. Cieszyłem się, że wstałem przed budzikiem, miałem sporo czasu na ogarnięcie się. Zastanawiałem się czy obudzić Caluma, żeby też mógł zrobić wszystko na spokojnie.

Popchnąłem jego drzwi, które i tak były lekko uchylone. Nie zastałem nikogo kiedy podeszłem bliżej łóżka. Dla pewności sprawdziłem, czy przypadkiem nie skończył swojej imprezy, ale nigdzie go nie było. Trochę się zaniepokoiłem. Wysłałem mu krótkiego smsa, żeby być pewnym, że nie znalazł się w szpitalu i mam nadzieję jest sam w stanie wrócić do domu.
Dopiero pół godziny potem usłyszałem lekkie skrzypnięcie drzwi frontowych. Ktoś wszedł, ściągnął ostrożnie buty po czym zaczął na palcach skakać by wydać jak najmniej dzwięku.

-O już nie śpisz -Cal opadł na pełną stope i rzucił swoje buty w kąt na co lekko poczerwieniałem.
Już mówiłem mu, że nie może rzucać butów akurat tam gdzie zechce sobie je ściągnąć. Widząc moją mine od razu odłożył buty na poprawne miejsce.

-Nie odpisałeś, martwiłem się - On był nieobliczalny, więc tak, w zupełności miałem prawo się o niego bać.

-Sam nie wiem jak się tam znalazłem, ale nocowałem u Hemmingsa, a mój telefon jest rozładowany - Uniósł go w górę prezentując mi, że faktycznie nie można go włączyć. Mimo wszystko byłem lekko nabuzowany.

-Masz kaca? - Upiłem łyka gorącej kawy, niestety nie przygotowałem jej dla Hooda, bo nie wiedziałem, że jednak wróci.

-Trochę, ale nawet nie piłem tak dużo - Ziewnął (hahahaha ziewajcie teraz xoxo.)

-Nie piłeś dużo? -Uniosłem brew - Ile dla Ciebie to mało skoro uważasz, że nie pamiętasz jak dostałeś się do mieszkania Luke'a.

-Fakt - Nawilżył powieki zimną wodą, a ja włączyłem mu wode na kawe - Stary, dzięki, dobrze wiedzieć, że mam jeszcze przyjaciół z mózgiem.

***
*Calum's Pov*

Pomiędzy wykładami mieliśmy razem z Michaelem ponad godzine przerwy. Oczywiście postanowiliśmy, że udamy się do kfc. Wybraliśmy dłuższą drogę, a ja naprawdę nie wiedziałem, że ta decyzja będzie niekoniecznie dobra.

Natknęliśmy się na nią przypadkiem. Stanąłem na chwilę, ona też, widziałem to. Trochę podrosła i chyba zaczęła coś ćwiczyć bo miała o niebo lepszy tyłeczek niż ostatnio.

Kiedy już zdaliśmy sobie sprawę, że się na siebie gapimy, a Clifford spojrzał na mnie z grymasem ocknąłem się. Odchrząkneliśmy o oboje w tym samym czasie, a potem przeszedłem obok niej bez słowa.

Kiedy oddaliliśmy się juz wystarczająco, a jej długie blond włosy zniknęły za zakrętem odetchnąłem i ponowie lekko się zgarbiłem.

-Powiesz mi kto to był?- Uh no tak, Mike ją widział, będzid żądał odpowiedzi na swoje pytania - Nie musisz odpowiadać jeśli nie chcesz.

Nie chcę

-Ale chcę - No nie, jak zwykle przegrałem z myślami.

Wszedliśmy do budynku, a ja zamówiłem nam to co zwykle. Tym razem Mike nie usiadł koło mnie, a na przeciwko i lekko pochylił się w moją stronę oczekując, kiedy odwarzę się na pare słów.

-To była Madison.

-Ta Madison? - Wyprostował się - Wow jest..

-Śliczna, piękna, wysportowana i seksowna, wiem Clifford, wiem - Westchnąłem wpychając kolejne udko w swoje usta.

-Rozumiem, że to nie łatwe, nadal coś czujesz prawda?

-Tak, chyba tak, znaczy nie - Kolejne westchnięcie - zdecydowanie nie.

-Więc tak poprostu zatrzymaliście się na 5 minut, żeby się pooglądać?

-To tylko sentyment, teraz nie potrafiłbym już jej kochać, ale owszem nadal zależy mi by była spełniona i szczęśliwa.

Cóż, na taką wygląda więc może już powinienem o niej zapomnieć, ale ona tak bardzo nie chce dać o sobie zapomnieć.

-Jestem pod wrażeniem, że potrafisz być taki, no nie wiem, uczuciowy, troskliwy? -Mike upił swoją dolewkę.

-Jestem tym zmęczony.

***
Wracaliśmy prosto z uczelni do domu bo już nie mieliśmy dziś siły iść gdzieś na miasto się bawić. W mieszkaniu rzuciłem kluczyki na szafkę i zacząłem ściągać buty. Nauczyłem się już odkładać je na miejsce. Wolałem, żeby Michael nie patrzył na mnie spod byka. I tak wiem, że gdybym je rzucił, poprawiłby je jakbym nie patrzył. To naprawdę porządny chłopak, lubie się drażnić, ale kiedy on z tego powodu ma być niezadowolony wole jednak zamknąć się i powstrzymać od niepotrzebnych słów.

Zrobił mi kawę, znowu, uroczo. Usiadłem na kanapie i wywalilem nogi na ławe. Odchrząknął i lekko pchnął moje kolana, na co z zniesmaczeniem musiałem je opuścić.

Włączyliśmy telewizor skacząc po kanałach. Ciszę wypełniał tylko dzwięk urządzenia, nic innego nie było potrzebne.

Myślałem o Madison. Ciekawe czy ma kogoś. Eh na pewno, niczego jej nie brakuje. Czym tak właściwie się przejmuję? Nigdy nie zależało mi na tego rodzaju uczuciach. Przy niej to, to była tylko chwila słabości, w której myślałem, że jestem zdolny do życia w poważnym związku.

-Myślisz o niej? - Mike nie odwrócił nawet wzroku w moim kierunku, dokładnie wiedział o czym myślałem.

Pokiwałem lekko głową. Naprawdę dziwie się, że Mike jeszcze nie znalazł sobie nikogo na dłużej. Czy właśnie takich chłopaków nie wymarzyły sobie dziewczyny? Ma te wszystkie rzeczy. Jest czuły, romantyczny, szczery. Na dodatek jest poczucie humoru i jego umiejętność słuchania. Jestem pod wrażeniem, zasługuje na kogoś kto go przygarnie i obdarzy taką miłością, żeby już nigdy nie poczuł się pokrzywdzony.

-Gapisz się - Słodki Boże jakim cudem on potrafi się tak słodko śmiać -Serio Hood ogarnij dupe i spójrz gdzie indziej, bo się zaczne rumienić.

-Awww mała myszka będzie się rumieniła ? -Odzyskałem energię.

-Wtf? Czemu myszka? -  Podparł ręce na kolanach.

-No wiesz Mike, Mikey, Mickey - Czy tylko w mojej głowie brzmiało to dobrze.

-Więc zostałem myszką Miki? - oparł się na moim ramieniu.

-Mała, biedna myszunia -
Głaskałem jego włosy, które o dziwo nie miały szorstkiej struktury - Wiesz, chciałbym zobaczyć cię kiedyś w blond włosach.

-Oh, mam takie naturalnie, więc skoro farbuje  to jak idzie się domyślić, nie lubię tego koloru na moich włosach.

-A ja myśle, że byłoby Ci dobrze będą pasowały Ci do oczu - Wtf o czym ja w ogóle mówię.

-Tak myślisz? Okej, pomyśle nad tym - Uniosłem dłoń z jego włosów kiedy usłyszałem pomruk niezadowolenia - Głaskaj jeszcze proszę to takie dobre.

Resztę dnia spędziliśmy leżąc na kanapie. Clifford leżał na mnie, a ja cały czas gładziłem jego ręke. Czemu to było takie dobre.

***
Guess who's back? ❤

Just Try | Malum [✓]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz