Rozdział 2

1.8K 166 72
                                    

        Zanim wszedłem do pokoju schowałem mój telefon do kieszeni, bo nadal nie byłem gotowy na rozmowę ze swoją matką. Otworzyłem drzwi i chciałem je ponownie zamknąć, bo trochę zaskoczył mnie widok w środku. Ken i Tony pogrążeni byli w namiętnym pocałunku na moim łóżku. Nie myliłem się kiedy mówiłem o chemii między nimi, ale nigdy nie pomyslałbym, że mam rację. Odchrząknąłem ponieważ nadal nie zauważyli mojego przyjścia. Odskoczyli od siebie jak poparzeni i przez chwilę żałowałem, że przerwałem im ten romantyczny moment.

-To nie tak, znaczy tak, ale przepraszamy, to twoje łóżko prawda ? - Tony wydawał się być mocno zakłopotany i szamotał się podczas gdy ten drugi z zadowoleniem oblizywał usta

-Sorry, tak jakoś wyszło - westchnął i przerzucił się na swoje łóżko

-Nie ma problemu - uśmiechnąłem się - więc wy, wasza dwójka , jesteście razem?

-Można tak powiedzieć, ale nie mów Paul'owi on jest jakimś homofobem i nieźle by się wkurzył, pewnie rządał by wyrzucenia nas z pokoju, a przecież nie jesteśmy przez to jacyś gorsi , prawda?  - Tony miał duże świecące oczy, bał się, że ich wydam , nie mógłbym jest taki przekonywujący.

-Nie wtopie was spokojnie, nie mam temu nic przeciwko, tylko proszę oszczędzcie moje łóżko, jescze się połamie jak przyszalejecie  - zaśmiałem się i spojrzałem na ich zaróżowione policzki.

-To była chwila, jeszcze raz przepraszamy i już trzymamy się z daleka - zachchichotał Ken i o boże on chichotał jak mała dziewczynka, która złamała jakąś zasadę.

Ich złączenie dłoni miałem ochotę skomentować głośnym awww, ale powstrzymałem się, gdy ponownie zadzwoniła do mnie mama, co z nią nie tak, przecież pisałem, że wszystko w porządku. Tym razem odebrałem

-Mike? Michael ! czemu nie odbierałeś?! Zamartwiałam się na śmierć ! Czy ty chcesz wysłać swoją mamę na drugi świat? - aż mnie ucho zabolało od jej wysokich tonów.

-Przepraszam, byłem na mieście. Spotkałem nowych kolegów i spędzałem z nimi czas - nie chciałem wspominać o piciu, a przecież faktem było, że spotkałem Calum'a i Luke'a, którzy zajęli mi trochę czasu - po jutrze zaczyna się rok studencki i  chcę spędzić dziś i jutro w gronie znajomych mamo

-Och rozumiem , mój synek tak szybko dorósł, że nawet nie pamiętam kiedy to spędzał czas w moim gronie - westchnęła, a ja wywróciłem oczami, na co słodka parka skwitowała uśmiechem.

-Słuchaj nie mam teraz czasu, zaraz mam wyjść gdzieś z chłopakami z pokoju i musze się już zbierać, przepraszam mamuś - szybko się rozłączyłem chcąc już zakończyć tą rozmowę, bo dokładnie wiedziałem, że z podenerwowania i alkoholu zaczynam po mału seplenić.

-Zapraszasz nas gdzieś ? - oh tak słyszeli rozmowę

-Nie po prostu, no wiecie mama , musiałem ją jakoś odstawić, dziś nie mam ochoty ani wychodzić, ani was rozdzielać, bo rozumiem, że publicznie też nie pokazujecie się jako no wiecie para - oparłem się o ściane siadając na moim łóżku

-No tak , masz rację- Ken się podłamał

-Hej skarbie nie smuć się, poczekajmy jeszcze chwilę, będziemy gotowi - musnął jego wargi, a mnie o dziwo nie brało na wymioty, a tylko utwierdziło w przekonaniu, że ta dwójka jest zdecydowanie dla siebie stworzona. 

        Do pokoju wpadł Paul na co moi towarzysze odsunęli się na "bezpieczną odległość" z poległymi minami i widocznym nie zadowoleniem. Widać było, że najstarszy z naszej czwórki jest już bardzo mocno zaprawiony i ledwo się rusza. Jego dziewczyna się nie pojawiała, więc uznałem, że skoro doprowadził się do takiego stanu raczej nie chciała się z nim użerać i z tego co zdążyłem ją oblukać, to poszła szukać innych naiwniaków. Ciekawe co o takiej teorii powiedziałby Paul. Pewnie bronił by swoją dziewczynkę, przecież to aniołek i nie może nikomu zrobić krzywdy, logiczne.

-Co wy tu tak zamulacie - podparł się na drzwiach próbując wyglądać trochę bardziej poważnie, ale przez jego słabą mowę i chwiejne stanie utrzymaliśmy się tylko w przekonaniu, że  musiał wlać w siebie przynajmniej parę mocnych, dużych piw.

        Nie odpowiedzieliśmy oczywiście, tylko spuściliśmy głowę. Mój telefon zawibrował. Spojrzałem na komórkę, która leżała teraz koło nogi Ken'a. Spojrzał na wyświetlacz, a potem zachichotał i puścił mu oczko.

-Czyli ty też - podał mi urządzenie, a ja nie wiedziałem o co mu chodzi. Chwile potem sam uśmiechnąłem się do ekranu, kiedy okazało się, że dzwonił kontakt zapisany jako " Twój kochany Luke ♥".

-Nie, to nie tak  - zaśmiałem się do Ken'a , a ten jakby mi nie wierzył również się zaśmiał.

Telefon znowu zadzwonił, tym razem śmiało odebrałem

-Wreszcie  ! Już myślałem, że mój numer się nie zapisał i myślisz, że dzwoni do ciebie jakiś pedofil.

-Prawie zgadłeś, bo dzwonił nie jaki " mój kochany Luke ♥" - wiedziałem, że się uśmiecha, a potem usłyszałem jego chichot i chyba Calum'a

-Stęskniłem się za Tobą wiesz? Musimy się kiedyś spotkać na pewno, na przykład jutro mamy jeszcze wolne i moglibyśmy wyskoczyć do klubu na drinka , może dwa, ewentualnie siedem. 

-Chcesz mnie upić ? Boję się pić przy was - uśmiech nie schodził mi z twarzy

-Tak upiję cię, nie martw się ja się tobą zajmę, będziesz zadowolony - od razu przed oczami przewinął mi się obraz Luka klęczącego przede mną i dobierającego mi się do spodni, woah o czym ja myśle. Jestem przecież heteroseksualny.

-Mam taką nadzieję, możesz mi wysłać sms'em szczegóły spotkania

-Już wysyłam i Mike, załóż coś -  zaśmiał się - seksownego - chichot po drugiej stronie, a potem dzwięk przerwanego połaczenia to jedyne co usłyszałem, zanim sam się zaśmiałem.

--------------

Jeah, rozdział ma 899 słów, trochę więcej niż ostatnio. Dziękuję za to , że wchodzicice, wiem, że akcja się rozwija po mału, ale tak ma być uwierzcie mi no i mam nadzieję, że będzie wiecej wyświetlen, bo chce to jednak pisać dla kogoś.

Następny rozdział przewiduję na no środe/ czwartek, ale może uwinę sie wcześniej zobaczymy

Pa ♦ p.s. w mediah będziecie mieli zawsze piosenke ,która jest inspiracją do rozdziału, co nie znaczy, że do niego pasuję ;)

Just Try | Malum [✓]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz