Rozdział 9

458 15 0
                                    

Od ataku Lokiego minęło 8 miesięcy, a od 7 miesięcy mieszkam u Starka. W T.A.R.C.Z.Y pracuję cały czas, nie zwolniłam się. Mam dwu tygodniowy urlop, który trwa jeszcze 9 dni. Stark przez przypadek dowiedział się, że mam moce. Ale tak właściwie to moja wina. Używałam telekinezy w salonie i no Stark po prostu był w nieodpowiednim miejscu o nieodpowiednim czasie. Kiedy opowiedziałam mu jakie mam moce i skąd je mam przez kilka dni był na mnie obrażony, że mu nie powiedziałam wcześniej. 

Leniwie otworzyłam oczy kiedy usłyszałam dźwięk budzika. Ej chwila.. Nie nastawiałam budzika! Podniosłam się z łóżka aby zobaczyć kto dzwoni. Jak się okazało dzwoniła Romanoff. 

- Co tam, Tasha? - Zapytałam odbierając.

- Fury jest w szpitalu. Proszę przyjedź. - Powiedziała łamiącym się głosem. 

- Jak to w szpitalu?! - Krzyknęłam w szoku.

- Opowiem Ci na miejscu po prostu przyjedź. 

- Za pół godziny będę.

Kiedy się rozłączyłam zobaczyłam, że jest godzina 00.42. Pospiesznie wstałam z łóżka i poszłam do garderoby. Ach! No tak. Zapomniałam wam powiedzieć. Mój pokój jest w kolorach bieli, srebra i granatu, jednak dominuje w nim kolor fioletowy. Garderoba jest biała, a łazienka biało-fioletowa. (Zdjęcia na dole). Z garderoby wzięłam szare jeansy, białą bluzę i białe trampki. Włosy zaplotłam w dwa warkocze których połowę rozpuściłam. (Nie wiem jak opisać włosy, ale outfit i fryzura są na dole). Wzięłam portfel, telefon, dwa pistolety, 4 sztylety i mały skórzany plecak do którego włożyłam wszystkie rzeczy. 

Napisałam do Starka, że nie będzie mnie kilka dni. Przeteleportowałam się do Waszyngtonu w okolice miejsca w którym leżał Fury i weszłam do środka. Wjechałam na odpowiednie piętro i szukałam wzrokiem Romanoff. Kiedy ją znalazłam od razu do niej podbiegłam i ją przytuliłam. Mimo tego, że Natasha była twarda, a wręcz nie raz była nazywana bezuczuciową, to każdy ma chwilę słabości. Wiedziałam, że Furry nie da się tak łatwo zabić. Znam go zbyt długo aby uwierzyć, że umarł. 

Kilka godzin później Steve został wezwany. Przez chwilę rozglądał się po korytarzu. Myślał że nikt nie widzi, jednak nie przewidział że ktoś chowa się w cieniu. Schował do automatu pendrive'a. Kiedy odszedł kupiłam gumy i pendrive'a. Zaniosłam go do Natashy i obie poszłyśmy w okolice automatu, żeby zaczekać na Rogersa. 

Steve przyszedł po jakimś czasie, jednak zachowywał się podejrzanie i w dodatku miał na głowie kaptur. Kiedy podszedł do automatu Ja i  Natasha podeszłyśmy do niego od tyłu i zrobiłyśmy balony z gumy. Steve gwałtownie się do nas odwrócił i pociągnął nas za nadgarstki do osobnego pomieszczenia.

(Żeby było łatwiej zrozumieć kto mówi, Steve będzie pochyloną czcionką)

- Gdzie pendrive? - Zapytał ostro Rogers.

- Schowany. - Powiedziałam.

- Nie przeginajcie. 

- Skąd go miałeś? - Zapytała Nat.

- A co was to obchodzi? 

- Fury Ci go dał. Czemu? - Zapytałam podejrzliwie.

- Co tam jest?

- Nie patrzyłyśmy. - Powiedziałam.

- Nie kłamcie.

- Nie kłamiemy. - Warknęła Natasha.

- A wiesz że piratów wynajął Fury? 

Jakich piratów do cholery? - Pomyślałam.

Wyjątkowa || AvengersOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz