Rozdział 16

298 14 0
                                    

Ostrożnie podeszłam do Tony'ego. Kontem oka zauważyłam że w cieniu chowają się bliźniaki i przyglądają mi się z ciekawością.

- Despierta*. - Powiedziałam głośno pstrykając palcami. Dawno nie wchodziłam nikomu do głowy więc wolałam użyć zaklęcia. Niestety owe nie zadziałało. - Despierta! - Krzyknęłam jeszcze raz ze łzami w oczach. Kiedy tym razem również nie zadziałało chciałam do niego podejść by wejść mu do umysłu jednak na dole pojawiło się około dziesięciu żołnierzy z karabinami.

Rozprostowałam skrzydła, a na moich palcach zaczęły pojawiać się wiązki magii. Zauważyłam zaskoczone spojrzenia żołnierzy jednak ci po chwili się ogarnęli i zaczęli we mnie strzelać. Schowałam skrzydła, abym mogła się szybciej i swobodniej poruszać. Zaczęłam z niesamowitą prędkością unikać pocisków. Na Starka nałożyłam pole siłowe. Za pomocą żywiołu powietrza pomagałam sobie odpychając pociski i przy okazji żołnierzy.

Kiedy kolejny pocisk poleciał w Starka, który nie miał już na sobie bariery wrzasnęłam i zaczęłam lewitować. Wokół mnie i Tony'ego zrobiło się pole siłowe. Zaczęłam podnosić jednego żołnierza po drugim i ciskać nimi z niesamowitą szybkością i siłą w ściany. Kiedy wszyscy byli martwi spadłam na ziemię. Niestety nie opadłam tylko spadłam. Trochę zabolało, biorąc pod uwagę, że byłam jakieś 7 metrów nad ziemią.

Powoli wstałam i podeszłam do Starka. Przyłożyłam mu palce do skroni i po cichu zaczęłam szeptać "Despierta". Po chwili miliarder się ocknął. Popatrzył na mnie zdezorientowanym spojrzeniem, kiedy zobaczył mnie zapłakaną i całą we krwi. Zapomniałam wspomnieć. Kilka pocisków we mnie trafiło. Kiedy zaczęłam się chwiać podtrzymał mnie i rozejrzał się po pomieszczeniu. Kiedy zobaczył ciała żołnierzy, chyba zrozumiał o chodzi i spojrzał na mnie przestraszony.

Wezwał rękawice od zbroi i wziął berło, pomagając mi iść doszliśmy na górę. Na górze powiedziałam że przeteleportuję się do quinjeta. Tony przytaknął i założył resztę zbroi.

Chwilę później wracaliśmy quinjetem. Siedziałam na jednym z siedzeń i się tak naprawdę wykrwawiałam. Po kostiumie nie widać że leci mi krew czy że jestem ranna, więc tylko po twarzy mogą stwierdzić że jestem ranna. Bruce słucha jakiejś muzyki aby się odstresować.

- Thor? Jak poszło Hulkowi? - Zapytała w pewnym momencie Nat.

- Krainę bogini Hel wypełniają jęki jego wrogów. - Odpowiedział Thor, przez co Bruce jeszcze bardziej się załamał. - Nie chodzi tu o jęki poległych. Jęki rannych. Ludzie marudzą, lubią se ponarzekać. Wiesz, tu padaczka, tam żółtaczka czy inna ta, zgaga.

- Ej Banner. Doktor Cho już leci z Seulu, może skorzystać z twojego laboratorium. - Zapytał Stark.

- Eee. Tak. Wie gdzie co jest. - Odpowiedział Banner.

Stark kazał przejąć J.A.R.V.I.S.O.W.I. stery i przyjechał do nas na fotelu. Kiedy zobaczył, że wyglądam jak wyglądam wstał z fotela i do mnie podszedł.

- Wszystko w porządku? - Zapytał.

- Tak. - Powiedziałam słabym głosem lekko kiwając głową.

- Wstań. - Powiedział hardo. - Wstań. - Powtórzył.

Kiedy wstałam po kilku sekundach już leciałam na ziemię, Stark mnie załapał dzięki czemu nie spotkałam się z podłogą.

- Co Ci się stało? - Zapytała Natasha podchodząc do mnie wraz z Bannerem.

Stark pomógł mi usiąść.

- Nic. - Powiedziałam zmęczona.

- Pokaż. - Rozkazała rudowłosa.

Podciągnęłam materiał stroju i pokazałam im 3 rany po kulach, z nimi w środku które znajdowały się na brzuchu. Bruce cicho zaczął przeklinać i pobiegł po apteczkę. Natasha popatrzyła na mnie jak na idiotkę.

- Czemu nie powiedziałaś? - Zapytała.

- Myślałam że się same zregenerują, ale jak widać nie wyszło. - Powiedziałam.

Bruce zaczął mnie zszywać a reszta zajęła się rozmową.

- Cieszysz się, co? W końcu polujesz na nie odkąd padła T.A.R.C.Z.A. Oczywiście lubię nasze wycieczki ale.. - Powiedział Tony do Thora.

- Nie, ale to, to zamyka sprawę. - Dokończył za niego Thor.

- Musimy się tylko dowiedzieć do czego służyło. Nie mówię o broni, ale od kiedy Strucker tworzy nadludzi. - Stwierdził Steve.

- Od kiedy mnie porwał. Prawdopodobnie wykorzystał do tego moją krew. - Powiedziałam.

- Obejrzę je z Bannerem zanim wróci do Asgardu. Nie masz nic przeciwko? Tylko parę dni do imprezy pożegnalnej. Wpadniesz, co? - Stark zwrócił się do Thora.

- Tak, tak, oczywiście. Zwycięstwo należy uczcić biesiadą. - Odpowiedział Thor.

- Ta, biesiada dobra rzecz, nie kapitanie? - Zapytał Tony Steve'a

- To chyba już koniec Chitauri i HYDRY, więc tak, biesiada. - Odpowiedział Steve.

- Może i koniec Chitauri, ale nie koniec kłopotów. - Wyszeptałam tak że tylko Natasha mnie usłyszała.

Kiedy dotarliśmy do Stark Tower przywitały nas Agentka Hill i Doktor Cho. Niedługo po nas dotarł również żelazny legion, który wcześniej został wysłany przez Starka na zabezpieczenie Sokovii.

*

- Na pewno się wyliże? Niańczenie go bardzo jednoczy zespół. - Powiedziała Natasha do Cho.

- Na szczęście nie ma ryzyka komplikacji. Fuzja nano-molekularna nie jest zagrożona. Komórki chętnie łączą się z symulantami. - Wyjaśniła Cho.

- Ona tworzy nowe tkanki. - Powiedział podekscytowany Bruce.

- Gdybyście przywieźli go do mnie kołyska regeneracyjna załatwiłaby to w pół godziny.

- Aha. Straciliśmy go. To co? Wyłączam? - Do pomieszczenia wszedł Stark.

- O nie. Nic z tego. Będę żył wiecznie i będę cały z plastiku. - Odparł Clint.

- Twoje zdrowie. - Powiedział Tony i podał mu szklankę z zielonym napojem.

- Nadal będzie Pan z krwi i kości. Nawet Pana dziewczyna nic nie zauważy. - Powiedziała doktor.

- Nie mam dziewczyny. - Odparł Clint, a ja wywróciłam oczami.

- Na to nie mam lekarstwa. - Odpowiedziała Cho, a j parsknęłam śmiechem. - To jest właśnie przyszłość. Te twoje pancerze Tony wkrótce zniszczy rdza.

- No pewnie. O niczym innym nie marzę. - Odparł miliarder. - A co do przyszłości pamiętaj o imprezie w sobotę.

- Nie wszyscy mają tyle czasu na imprezę co ty Tony. A Thor przyjdzie? - Zapytała nieśmiało.

***

Kolejny rozdział z głowy. Niedługo wrzucę kolejny.

Despierta* - Zbudź się (hiszpański)

Wyjątkowa || AvengersOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz