Minęły trzy tygodnie, ręce Kaoru ładnie się goiły, a on sam zachowywał się tak samo. Zafascynowany Ainosuke dalikatnie mnie zlewał. Dlaczego delikatnie? Bo dalej widywaliśmy się we trójkę, ale główną osoba do której się z czymś zwracał był AINOSUKE... Czasami miewałem wrażenie jakby zapominali o moim istnieniu, nawet jak byłem obok. Ale jednocześnie cieszę się, że nie oddaliliśmy się od siebie jeszcze bardziej. Wolę widywać się z Kaoru razem z Ainosuke niż w ogóle go nie widywać.
Co jakiś czas przyłapywałem go na paleniu z niebieskowłosym. Drażnił mnie ten fakt, ale moje zdanie za wiele nie dawało.
Parę razy nocowali tylko we dwoje. Dowiadywałem się oczywiście następnego dnia, lub po jakimś czasie. Za każdym razem czułem się z tym źle... Nie wiedziałem co razem robili, czy jakoś się do siebie zbliżyli...°°°°°°°°°°
- Hej Joe, znaczy Kojiro - Powiedział Żartobliwie Kaoru.
- O hej. Już po spotkaniu z dyrem?
- Taa, chciał abym reprezentował liceum w zawodach. - Oparł się koło mnie o ścianę. - W lekkoatletyce, ogólnie.
- Noo i słusznie, świetny z tego jesteś.
- Dzięki, ale nie wiem czy chce.
- Co Ci szkodzi? Przynajmniej dyrektor będzie zadowolony, a znając Ciebie, nie zdziwię się jak wygrasz.
- W sumie, może się zgodzę.
Po rozmowie poszliśmy spotkać się z niebieskowłosym. Ćwiczyliśmy i omawialiśmy sprawy związane z Torem S.
°°°°°°°°°°
Minęło parę kolejnych miesięcy, po których stało się coś nieoczekiwanego... Ainosuke wyjechał... Bez słowa... Oboje z Kaoru byliśmy załamani... Ale on, zdecydowanie gorzej to przechodził...
Pięć dni po niespodziewanym wyjeździe Ainosuke koło godziny 24 zadzwonił do mnie Kaoru.
Kojiro: Halo.
Kaoru: ... *pociągnięcia nosem*
Kojiro: Kaoru? Co się dzieje?
Przestraszyłem się, wydawało mi się, że płacze...
Kaoru: Nie chce być sam...
Serce zaczęło mi mocniej bić.
Kaoru: J-ja nie mogę... Nie mogę być s-sam... Nie mogę spać...
Mówił to wszystko taki zapłakany i przestraszony...
Kaoru: M-mógłbyś do mnie przyjść?... Proszę...
Potrzebuję Cię...Czułem się zszokowany i strasznie zmartwiony. Złapałem za bluzę, plecak i wychodząc kontynuowałem rozmowę.
Kojiro: K-Kaoru! Nie płacz... Już idę!
Skończyliśmy rozmowę i od razu wychodząc z domu krzyknąłem mamie, że wychodzę do Kaoru, była zmartwiona widząc moje zachowanie i ton w którym mówiłem, ale nie miałem czasu jej tłumaczyć.
Najszybciej jak mogłem znalazłem się pod drzwiami domu Kaoru. Otworzyłem drzwi i usłyszałem tupanie w moją stronę. Po chwili zauważyłem biegnącego w moją stronę zapłakanego Kaoru. Podbiegł i skoczył w moje ramiona przytulając się mocno. Jego skok był tak mocny, że upadliśmy na podłogę.
- Ał, ał, ał - Powiedziałem cicho pod nosem.
Po chwili różowowłosy podniósł lekko głowę i oparł czoło o moje oraz przyłożył mi rękę częściowo na policzku i za uchem. Poczułem krople na swoim policzku.
- Kaoru...
- Dziękuję... Dziękuję, że jesteś...
Te słowa wywołały we mnie takie ciepło w środku, cieszyłem się, że jestem dla niego ważny, że mnie potrzebuje, ale też bolało mnie, że płaczę, że cierpi... Wiedziałem, że powodem był Ainosuke... Przez to byłem na niego wściekły.
Podniosłem delikatnie rękę i położyłem na jego głowie, a następnie przyciągnąłem delikatnie do siebie. Przytuliłem go i miałem nadzieję, że przestanie płakać.Po około pięciu minutach powiedziałem cicho.
- Może chodźmy do twojego pokoju, hym?
Pokiwał delikatnie głową, po czym wstał ze mnie. Będąc już u niego w pokoju usiedliśmy koło siebie na łóżku, z oczu Kaoru dalej spływały pojedyncze łzy.
- Co się stało?... To przez Ainosuke? - Zapytałem jakbym nie wiedział.
- Nawet o nim nie mów... Rodzice moją mnie w dupie... Ainosuke też mnie zostawił. - Jego mina zaczynała się robić co raz bardziej smutna. - T-Ty też mnie zostawisz?...- Zaczęła drgać mu broda.
- Naprawdę pytasz?
Spojrzał na mnie zapłakanymi oczkami.
- Naprawdę myślisz, że mógłbym Cię zostawić? - Spojrzałem mu prosto w oczy.
- Nie wiem... Jestem ciężki do wytrzymania...
- Głuptasie. Dla mnie nie jest ciężko.
Przytuliłem go na co chłopak zrobił coś czego się nie spodziewałem.
- Co robisz?
Chłopak nieco nieporadnie usiadł mi na kolanach w taki sposób, że obie nogi były po jednej stronie. Przytulił się do mojej klatki i zamknął oczy.
Przytuliłem go ponownie. Położyłem mu lekko brodę na głowie i tak siedzieliśmy przez dobre piętnaście minut. Po tym czasie zauważyłem, że chłopak już śpi, więc ostrożnie położyłem go na łóżku i przykryłem. Gdy tylko chciałem zabrać ręce z koca ręka Kaoru złapała moją.
- Nie zostawiaj mnie...
- Śpij, śpij, będę obok.
- Kojiro? - Odwrócił wzrok.
- Tak?
- Położysz się za mną?...
- Pewnie.
Zrobiłem jak chciał. Gdy już leżałem przed nim poczułem pieczenie na policzkach.
Jak już dobrze się ułożyłem i nie ruszałem, Kaoru odwrócił się w moją stronę i zbliżył. Tak bardzo chciałem się do niego przytulić, ale nie wiedziałem czy powinienem. Postanowiłem więc poczekać aż zaśnie i dopiero wtedy delikatnie go przytulić. Nie wiem ile czasu minęło, ale około dziesięciu minut. Podniosłem delikatnie i woolno rękę, po czym położyłem ją na nim przytulając lekko.- Co robisz? - Odezwał się jak sądziłem śpiący chłopak i spojrzał w moją stronę.
- Em... - Spaliłem buraka. - Sorki, n-n-niechcący. - Zabrałem szybko rękę.
- ... - Zamknął oczy i dodał. - Nie przeszkadza mi to.
Wróciłem do poprzedniej pozycji i zastanawiałem się czy coś do mnie czuję, czy po prostu potrzebuje czyjegoś ciepła.
************************************
Hej, hej.
Mm nadzieję, że część się podobała ( miło bólu Kaoru 😖)825 słów
CZYTASZ
Joe x Cherry - Potyczki uczuć
FanfictionKaoru i Kojiro są przyjaciółmi od przedszkola. W pewnym momencie Kojiro zdaje sobie sprawę z uczuć do różowowłosego. Niestety jest przekonany o braku wzajemności, dodatkowo pojawienie się Ainosuke wzbudza w zielonowłosym przeczucie, że Kaoru i niebi...