🌸Cherry🌸
Wyszedłem na spotkanie z Adamem. Czułem podekscytowanie i stres jednocześnie. Nie wiedziałem jednak po co chce się spotkać, w wiadomościach niczego nie wyjaśnił. Ale czułem, że będzie dobrze.
Dotarłem do ustalonego miejsca. Stał na parkingu samochód, do którego otworzyły się przede mną drzwi.
- Witaj Kaoru, wsiadaj. - Powiedział Ainosuke.
Był elegancko ubrany i uczesany. Siedział z nogą na nodze i patrzył ze wzrokiem jakby cały świat był jego.
- Witaj Ainosuke.
Usiadłem i Zamknąłem za sobą drzwi. Na miejscu kierowcy siedział młody chłopak z czarnymi włosami. Nie przyglądałem mu się za bardzo.
- W jakiej sprawie chciałeś się spotkać?
- Dobrze znasz się z Langą?
-... Niespecjalnie.
- Mimo to... Opowiedz mi o nim wszystko co wiesz.
- Mogę tak zrobić, ale... O czymś jeszcze chciałeś porozmawiać?
- Nie. - Spojrzał jakby niezrozumiale.
- A to co się jakiś czas temu stało na torze S? Nasz wyścig? Nie chcesz mi nic powiedzieć?
- Nie, a co miałbym?
- Nie chcesz mnie przeprosić?
- Czemu niby miałbym? Nie moja wina, że nie nabyłeś nowych umiejętności przez cały ten czas. Jazda z Tobą jest niezwykle nudna.
~
Kojiro miał rację...
~- To dlatego postanowiłeś skompromitować mnie przy innych i wysłać do szpitala? - Powiedziałem zdenerwowany.
Nie czekając na jakąkolwiek odpowiedź, wysiadłem z samochodu
- Na co ja liczyłem?...
Usiadłem na ławce w parku i zastanawiałem się gdzie pójść, mimo tego co mówiłem chciałem wrócić do Kojiro, ale duma mi nie pozwalała. Gdy chwyciłem do kieszeni po klucze, okazało się, że ich nie wziąłem, miałem jedynie te od restauracji i domu Kojiro...
Była godzina koło 21, skoro wracałem do zielonowłosego, to chciałem to zrobić jak będzie spał... Od razu zobaczy, że spotkanie nie wyszło po mojej myśli...Poszedłem więc gdzieś, gdzie ludzi było jak najmniej, usiadłem na krawędzi chodnika. Za mną były budynki, opuszczone, bary lub zamykające się powoli restauracje. A przede mną były schody prowadzące w dół do chodnika bliskiego ulicy.
Dochodziła godzina 24, moje myśli zaczynały mnie co raz bardziej przytłaczać, gdy nagle z tyłu usłyszałem głos.
- Hej maleńka. Zgubiłaś się?
- Jestem facetem idioto. - Powiedziałem wielce niezadowolony.
Zaraz za nim przyszło jeszcze dwóch.
- To facet?
- No. Ale co my będziemy wybrzydzać.
- w sumie racja hahaha
Obeszli mnie dookoła i zaczęli zbliżać się co raz to bardziej.
- Wyglądasz jak kobitka, więc aż takiego zawodu nie mamy. - powiedział jeden z nich chwytając mnie za szyję i część policzka.
- Zostaw mnie oblechu. - Po czym odwróciłem głowę.
- Co tak niegrzecznie? Chodź, przejdziesz się z nami kawałek.
Stawiałem opór, ale nie dałem rady trzem większym ode mnie...
Zaciągnęli mnie do ciemnego zaułka i rzucili na ziemię. Korzystając z nieuwagi szybkim ruchem wysłałem pinezke do dwóch najbliższych kontaktów, Kojiro i Adama.Odwróciłem się do nich, wokół mnie nie było niczego czym mógłbym się bronić. Odsunąłem się jak najdalej od nich, aż po samą ścianę. Panicznie szukałem sposobu ucieczki.
- No to co? Zaczynamy zabawę?
- Nawet nie próbuj podchodzić. - Powiedziałem stanowczo, udając postawą i mimiką twarzy, że ich się nie obawiam.
- Bo co? - Zaczął zbliżać się rozpinając rozporek.
Przestraszyłem się jeszcze bardziej, łzy chciały napłynąć mi do oczu lecz z nimi też walczyłem, nie mogłem im tego pokazać. Wstałem z ziemi i chciałem uciekać gdy się do mnie trochę zbliży.
W jednym momencie wyrwałem się do biegu. Strach buzował we mnie strasznie, już prawie udało mi się wyrwać, kiedy jednen z nich zaszedł mi drogę i złapał z całych sił za ramiona.
- A dokąd to? Nie zabawiliśmy się jeszcze. Haha
- Puście mnie! Ostrzegam!
- Hahaha, boimy się.
Zaczęli wkładać mi ręce bod bluzkę, po chwili poczułem dotyk na biodrach, oraz że któryś z nich zaczyna brać się za moje spodnie.
- EJ!!!
Usłyszałem głos nadchodzący ze strony chodnika.
Nie mogłem się odezwać, bo jeden z tych oblechów zakrył mi usta. A jeszcze inny widząc, że ktoś się zbliża zwiał.- Co robicie gnoje!!?
Po chwili zobaczyłem biegnącego w nasza stronę Kojiro. Nad niczym się nie zastanawiał. Rzucił się na nich. Sprał ich równo, a ja stałem zamurowany i patrzyłem na całą sytuację, już ze łzami w oczach. Nie oszczędził nikogo, widocznie się zdenerwował.
Po jakimś czasie gdy z nimi skończył podbiegł do mnie i przyłożył obie dłonie do mojej twarzy.
- Wszystko w porządku? Zdążyłem prawda? Nic ci nie zrobili?
Stałem jak "ciele" i patrzyłem się na niego z załzawionymi oczmi bez słowa.
- Proszę, powiedz coś. - Powiedział widocznie zmartwiony o mnie.
Opadłem tuowiem na jego klatkę piersiową, a on zakrył mnie swoimi umięśnionymi rękoma.
Nie dałem rady, po chwili się rozkleiłem. I razem usiedliśmy na ziemię.
- Kaoru, tak się o Ciebie bałem. Odkąd wyszedłeś zacząłem się martwić, przez co od 22 chodziłem po mieście. A gdy wysłałeś mi pinezke od razu miałem natłok czarnych myśli.
Jego głos się zmienił. Nie wiedziałem dlaczego. Gdy podniosłem głowę zobaczyłem, że ma załzawione oczy.
- Nie wiem co bym zrobił gdyby coś Ci się stało... - jego głos zaczął się łamać.
~
Czy on...
~- Dziękuję.... - Powiedziałem Cicho
~
... Dalej mnie kocha?
~- Dziękuję, Kojiro....
************************************
Hej, hej.
Jestem tym razem nie po tak długiej przerwie (/^▽^)/ progres, progres
ヽ(;▽;)ノ
Mam nadzieję, że dzisiejsza część się wam podobała, mimo takiego tamatu jaki był ╥﹏╥
(dziś 800 słów)
CZYTASZ
Joe x Cherry - Potyczki uczuć
FanfictionKaoru i Kojiro są przyjaciółmi od przedszkola. W pewnym momencie Kojiro zdaje sobie sprawę z uczuć do różowowłosego. Niestety jest przekonany o braku wzajemności, dodatkowo pojawienie się Ainosuke wzbudza w zielonowłosym przeczucie, że Kaoru i niebi...