t w e n t y - o n e

825 57 18
                                    

twenty-one|princess with the tiara

I see you thinking but there's just one thing clear

You think you know but you don't have no idea Think you know me but there's more to see my love

~ 'you don't know me' by ariana grande

Bycie w domu było dla Harry'ego jak ponowne oddychanie. Nawet jeśli jazda do domu nie była do końca przyjemna. Cztery godziny spędzone samotnie w samochodzie z Gemmą i jej gównianą muzyką oraz pisaniem SMS-ów do tego stopnia, że Harry skonfiskował jej telefon, bo to nielegalne i niebezpieczne, nie były idealne dla nikogo. Ale gdy tylko znalazł się w domu, matka go przytuliła i to wynagrodziło mu całą resztę.

Udało mu się również zasnąć. Nieważne jak wygodnie było mu w akademiku, to po prostu nie to samo, co być w swoim łóżku, mieć cały pokój dla siebie. Żadnego Louis'a chrapiącego obok niego. Błogi, szczęśliwy, cudowny, zupełnie sam. Nie mógł sobie wyobrazić nic lepszego.

Przynajmniej tak sobie wmawiał. Ale tej pierwszej nocy, mimo, że wrócił do domu dopiero około pierwszej w nocy, nie spał przez kilka godzin, a cisza w pokoju była nie do zniesienia.

"Jak poszły ci egzaminy?" zapytała matka przy śniadaniu.

Harry ziewnął i łyknął swoją kawę, niekończenie lepszą niż to, co serwowali w kawiarni na kampusie, "Lepiej niż myślałem. Jestem nadal zestresowany nimi, ale myślę, że poszło mi dobrze."

"Oczywiście, że tak," powiedziała, z rodzajem dumnego, szczerego przekonania, że tylko matka może zarządzać. "A jak się mają twoi przyjaciele? Ci dwaj, o których mi opowiadałeś."

"Są zwariowani" Harry powiedział, uśmiechając się do swojej kawy. "Ale dobrze. Może przyjadą w odwiedziny tego lata."

"Bardzo bym tego chciała."

Prawdopodobnie dlatego, że Harry nigdy tak naprawdę nie przyprowadził nikogo do domu, nigdy. Z wyjątkiem Jace'a, raz czy dwa, ale zawsze się zakradali, a on nigdy nie chciał poznać rodziny Harry'ego, bez względu na to, ile razy Harry go błagał - co, patrząc na to z perspektywy czasu, nie było aż tak zaskakujące.

Tak jak zawsze, Harry nie pozwolił, by ta myśl poszła dalej. Odciął się od tej myśli, wyłączył ją i zapomniał, że Jace kiedykolwiek pojawił się w jego umyśle.

"A co z twoim współlokatorem?" - kontynuowała matka. "Czy wy dwaj w końcu rozwiązaliście swoje różnice?"

Jeśli wyrównanie różnic oznaczało pieprzenie się nawzajem z nienawiści, aż Harry przypadkiem zaczął żywić uczucia do Louisa, uczucia, nad którymi wciąż nie chciał się rozwodzić, bo sprawiały, że robiło mu się niedobrze w żołądku, to tak. Załatwili swoje różnice, w porządku.

"Coś w tym stylu" - mruknął Harry.

"Cieszę się, że to słyszę," powiedziała jego mama. "I cieszę się, że jesteś w domu."

"Ja też," przyznał Harry. "Naprawdę się cieszę."

On i jego mama zawsze byli pierwsi na górze, ale nie minęło wiele czasu, gdy jego siostra deptała po schodach, ocierając sen z załzawionych oczu. Jego ojciec był już w pracy, ale wracał później w ciągu dnia. Ranek i popołudnie spędzili we czwórkę, najpierw jedząc śniadanie, potem robiąc zakupy - Harry zaproponował, że pójdzie, żeby wyjść z domu i mieć coś do zrobienia, a potem Gemma odciągnęła go, żeby poeksperymentował z włosami.

Not Again? || l.s PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz