t w e n t y - t h r e e

769 59 66
                                    

twenty-three| taste like her

Thinking about her Under your bed sheets The way that she's whispering The way that she's pulling you in ~ 'girl crush' by little big town

Kiedy Harry wrócił na kanapę, Liam i Zayn rzucili mu pytające spojrzenia. Harry strząsnął je z siebie i zapadł się na kanapie między nimi.

"Chciał tylko wiedzieć, co się stało między Louisem a mną" westchnął.

"Tak jak my," powiedział Liam.

Harry również.

"Tak, cóż," powiedział to z ostatecznością, koniec rozmowy.

Liam i Zayn nie przestawali na niego patrzeć. Patrzeć na niego, jakby był czymś kruchym, co jest bliskie pęknięcia na setki nienaprawialnych kawałków. Harry nie mógł tego znieść.

"Mam pracę domową" - powiedział nagle. "Pewnie nie powinienem tego dłużej odkładać. Zobaczymy się później." "Jesteś pewien, że nie chcesz zostać?" zapytał Zayn. "Teenwolf jest następny." Harry potrząsnął głową. Uwielbiał ten program, ale to, co kochałby bardziej, to być samemu. Nawet głupi sarkazm Dylana O'Breina i seksowna zrzędliwość Tylera Hoechlina nie były wystarczające, by wybrać jakieś towarzystwo zamiast samotności. "Nic mi nie jest. Następnym razem, dobrze?"

Ponieważ Harry miał najgorszego pecha - i współlokatora - pokój był zajęty, kiedy tam dotarł. Pchnął drzwi bez pukania i zastał Louisa i jego dziewczynę na łóżku, ją rozciągniętą na nim. Serce Harry'ego zatopiło się w żołądku, a on sam zastygł, na chwilę. To nie był pierwszy raz, kiedy to się stało, i domyślał się, że nie będzie ostatni. Ale Louis spotkał się z jej oczami ponad jej ramieniem, gdy całowała wzdłuż jego szczęki i szyi, a jego usta rozchyliły się w cichym jęku.

To coś więcej niż tylko zazdrość. To ten miażdżący, okropny ból w jego piersi, ponieważ nigdy nie miał tego, co ona. Nigdy tak naprawdę nie miał Louisa. Jasne, pieprzyli się, ale to nie to samo, co związek. To nic nie znaczyło. Seks nic nie znaczył, kiedy nie mogłeś potem przytulić tej osoby. Kiedy nie można było się całować tylko dlatego, że się to robiło, bez potrzeby rozwijania tego w coś więcej.

Najciszej, jak potrafił, Harry wycofał się i zamknął drzwi, czując pieczenie w oczach. Przeszedł tylko połowę korytarza, zanim Louis wyszedł z pokoju, wołając jego imię. Harry odwrócił się i zastał Louisa bez koszuli, dyszącego, stojącego na środku korytarza.

"Co?" Harry zażądał.

Modlił się, żeby nie zabrzmiało to tak smutno, jak się czuł, ponieważ wojna, którą on i Louis rozpoczęli wiele miesięcy temu, wciąż trwała. Bitwa inna, ale przeciwne strony były takie same. Harry nie pozwolił, by Louis go pokonał. Nie chciał przyznać się do porażki, nie chciał ustąpić.

"Czy ty kiedykolwiek pukasz?" Louis krzyknął na niego. "Boże, masz najgorsze wyczucie czasu!"

"Wybacz, ale nie każdy żyje według twojego harmonogramu, Louis!" Harry krzyknął z powrotem.

Przetarł oczy tak dyskretnie, jak tylko mógł, ale palące łzy sprawiały teraz wrażenie, że są bardziej z frustracji niż z czegokolwiek innego. Drzwi obok Harry'ego otworzyły się i chłopak z pokoju obok ich zerknął na zewnątrz.

"Świetnie," mruknął. "Chłopaki obok znowu się biją."

"Przynajmniej znowu się nie pieprzą," odpowiedział ktoś inny w pokoju, ukryty przez drzwi.

Not Again? || l.s PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz