f i f t e e n

968 58 52
                                        

fifteen| other side

Now I'm shakin, drinkin' all this coffee These last few weeks have been exhausting

I'm lost in my imagination

~ 'comethru' by jeremy zucker

Niebo za jego małym oknem przeszło z jasnego, bezchmurnego błękitu do ciemniejącego granatu, gwiazdy już kłuły niebo, mimo że słońce wciąż słabo wisiało w powietrzu. Harry zaczął wpatrywać się w okno dłużej, niż mógł sobie na to pozwolić, ale potem potrząsnął głową i wrócił do pracy.

Tylko, że im dłużej pracował, tym bardziej się złościł. Dlaczego to on zawsze musiał być tym, który coś poświęca? Dlaczego zawsze musiał z czegoś rezygnować, żeby skupić się na szkole, pracy i wszystkim innym, podczas gdy wszyscy inni mogli się dobrze bawić? Jak to było sprawiedliwe? A może on nawet nie chciał iść na mecz.

Może miał to w dupie, ale taka była zasada sprawy, prawda?

I ten tok myślenia był powodem, dla którego Harry znalazł się na niewygodnym plastikowym siedzeniu, wciśnięty między Liama i jakiegoś faceta, który nie wyglądał na zadowolonego, że go tam widzi.

"Przyszedłeś!" Liam wiwatował radośnie, gdy przerzucił ramię przez ramię Harry'ego. "Wiedziałem, że to zrobisz."

"Jutro będę miał tak przejebane z tego powodu" - przyznał Harry. "Ale tak, jestem tutaj."

Liam przyciągnął go bliżej, a Zayn pochylił się do przodu w swoim fotelu, aby uśmiechnąć się do niego i powiedzieć: "Numer siedemnasty Louisa, na wypadek gdybyś się zastanawiał."

Oczy Harry'ego przeleciały po boisku. Nie miał pojęcia, co się, kurwa, dzieje, szczerze mówiąc, ale dostrzegł Louisa w oddali, jego koszulkę rozpostartą luźno na ramieniu, spodnie od mundurku mocno przytulone do jego tyłka. Harry nigdy wcześniej nie widział go w mundurze drużyny, ale w sumie dobrze w nim wyglądał.

"Dlaczego miałoby mnie to obchodzić?" powiedział mimo wszystko. "Nie jestem tu dla Louisa."

"Pewnie, że nie jesteś," droczył się Liam.

"Jestem tu, bo nie dałeś mi zbyt dużego wyboru," przypomniał mu Harry. "A ja byłem gotów wyrwać sobie włosy z głowy od mojej pracy. Potrzebowałem przerwy."

Mimo tych słów, przez cały mecz nie spuszczał wzroku z Louisa. Ludzie wiwatowali, ludzie buczeli, a Harry nie potrafił powiedzieć, co skłoniło ich do jednego lub drugiego.

Wiedział tylko, że Louis był momentami czarno-białą plamą na boisku, a w pewnym momencie ktoś mocno w niego trzasnął i wszyscy w najbliższym otoczeniu zamilkli. Harry wstał, nie do końca pewny, dlaczego to zrobił, ręce zacisnął w pięści, oddech uwiązł mu w gardle. Nie usiadł z powrotem, dopóki Louis nie stanął z powrotem na nogi.

Kiedy cała drużyna zbiegła się w pobliżu ławek, Louis podbiegł do grupy i ściągnął opaskę z głowy. Na trybunach było tak wiele osób i nie ma mowy, żeby zauważył Harry'ego spośród nich wszystkich, ale patrzył w kierunku Harry'ego, z grymasem na twarzy, dopóki Niall nie trącił go łokciem w bok.

W pewnym momencie więcej niż połowa ludzi na trybunach wybuchła w wiwatach, a Harry rozejrzał się, oszołomiony, mniej więcej gotowy, by zakryć uszy przed naporem dźwięków, ale podobało mu się to.

"Co się, kurwa, stało?" krzyknął do Liama.

"Wygraliśmy!"

Może regularne uczęszczanie na mecze piłki nożnej nie było czymś, co Harry miałby zamiar robić, ale nawet on musiał przyznać, że jest w tym coś... porywającego. Miał zamiar później zajrzeć do internetu, żeby zobaczyć, co go ominęło, dowiedzieć się, co się wydarzyło na boisku poniżej, żeby następnym razem - jeśli będzie następny raz, pomyślał - poczuć się trochę bardziej na bieżąco.

Not Again? || l.s PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz