one / piss off
You just take me to the edge
You pull me back again You're messin' with my head
~ 'mad at you' by why don't we
ツ
Harry obudził się, zaskoczony, gdy ktoś dobijał się do drzwi jego maleńkiego pokoju w akademiku. Przewrócił się na bok, stając twarzą do drzwi, gdy pukanie nie ustało, tym razem głośniej. Spojrzał na budzik na wspólnym biurku między dwoma łóżkami i prawie nie mógł uwierzyć w świecącą godzinę 1:32, ani w to, że ktoś rzeczywiście dobija się do jego drzwi o tej godzinie w środę.
Tylko mógł w to uwierzyć, bo przecież to nie pierwszy raz.
"Harreh," ktoś mruknął z drugiej strony drzwi. "Harry, no dalej, zapomniałem klucza. Wpuść mnie do środka. Wiem, że mnie słyszysz."
Mógłby udawać, że nie - co właśnie próbował zrobić, przewracając się z powrotem w stronę ściany i naciągając poduszkę na głowę. Harry był typem osoby, która może spać gdziekolwiek i o każdej porze, a do tego ma głęboki sen, co naprawdę się przydaje, biorąc pod uwagę układ pomieszczeń.
Szczerze mówiąc, powinien był to wiedzieć od pierwszego dnia. Powinien był wiedzieć w chwili, gdy wszedł do akademika z ciężkim pudłem wyślizgującym się z palców, tylko po to, by przekonać się, że ktoś już był w środku. Ktoś, kto zostawił swoje rzeczy wszędzie. Pudła w różnym stanie zaśmiecały obie strony pokoju. Ubrania były częściowo złożone i zwinięte na obu łóżkach, szuflady w komodzie na końcu prawego łóżka były otwarte.
Louis Tomlinson był pieprzonym dupkiem.
Tylko Harry na początku nie zdawał sobie z tego sprawy, odkąd chłopak, o którym mowa, wpadł do pokoju z zarumienionymi policzkami, szeroko otwartymi niebieskimi oczami i potem lśniącym na czole.
I odezwał się pozornie szczerze: "Przepraszam, przepraszam! Nie sądziłem, że przyjdziesz za chwilę, myślałem, że będę miał czas, żeby odłożyć swoje rzeczy na miejsce."
Harry nie zdawał sobie sprawy, że to dopiero początek.
Teraz nie mógł zasnąć. Louis wciąż pukał do drzwi i Harry próbował zasnąć, ale kurwa, nie mógł.
Z poirytowaną miną podniósł się z łóżka i otworzył drzwi. Louis potknął się w środku, pachnąc tanim piwem i perfumami. W matowym świetle z korytarza, mógł zobaczyć czerwoną szminkę na szyi Louisa, a on przewrócił oczami.
"Jeśli będziesz mnie dłużej denerwował," ostrzegł. "Uderzę cię w twarz."
Drzwi zamknęły się, pogrążając pokój w ciemności.
"Nie masz jaj," powiedział Louis, nie przejmując się tym. "I tak jestem zmęczony. Idę spać, nie martw się," ziewnął i opadł na swoje łóżko na tyle mocno, że dźwięk ramy łóżka uderzającej o ścianę, rozległ się po pokoju. "Nie chciałbym wkręcać się w twoje cenne osiem godzin."
Harry chrząknął w kierunku Louisa i wdrapał się na własne łóżko, natychmiast naciągając poduszkę na głowę, bo Louis, oczywiście, chrapał jak pieprzona kosiarka do trawy. Naprawdę powinien to sprawdzić. To musi być jakieś schorzenie. A może robił to celowo, bo wiedział, że to drażniło Harry'ego.
W końcu udało mu się zasnąć, przy dźwięku irytującego oddechu Louisa i z zapachem alkoholu unoszącym się w powietrzu.
ツ

CZYTASZ
Not Again? || l.s PL
Fiksi PenggemarKOREKTA 12/28 Harry zbliża się do Louisa, chwytając go za biodra. Chciałby móc spalić Louisa opuszkami palców tak, jak Louis pali go swoim istnieniem. "Nie znowu," powtarza Harry, podnosząc koszulę Louisa. Ramiona Louisa podnoszą się, gdy Harry zde...