Czasem lepiej jest po prostu odpuścić (SuperBat)

191 6 9
                                    

/Perspektywa trzeciej osoby/

Waszyngton. Stolica Stanów Zjednoczonych, a także miejsce gdzie znajdowała się jedna z siedzib należących do zespołu zwanego jako Ligi Sprawiedliwych. Godzina późno wieczorna. Jednak no miejsce wydarzeń dziś się nie znajdowało w ów siedzibie, oj nie. Dzisiaj nie było potrzeby by członkowie zespołu przesiadywali i debatowali nad kolejnym problemem zagrażającym ludzkości. Na szczęście nie. Było wręcz przeciwnie, mieli oni powód do świętowania. Bowiem po raz kolejny to udało im się uratować świat przed teraz już nie ważnym zagrożeniem. Ważne w końcu, że im to się udało i było już po wszystkim prawda? A oni mogli ponownie rozejść się w swoje strony. I zająć się swoimi sprawami... Jednak że.. To znaczy mogliby, jednak że pojawiła się okazja z której to większość członków postanowiła skorzystać a którą to było zorganizowanie wydarzenia. Będącego czymś na wzór imprezy gdzie herosi mogli by sobie odbić stres związany ze swoim nietypowym zawodem w swoim gronie, czyli i bez żadnych obaw o wywiady, ukrywanie tożsamości i innych tego typu nieudogodnień. Oczywiście najpierw było głosowanie z tym, kto chce a kto nie ma ochoty na uczestniczenie w tym, jednak i tak jakimś cudem udało się żeby wszyscy członkowie ligi, mieli w tym wydarzeniu swoje uczestnictwo. Dosłownie wszyscy.
Dlatego to, na wieczór tego wydarzenia załatwili sobie wielkie lokum w postaci wynajętych paru pięter w luksusowym apartamentowcu, które były wręcz idealne jeśli chodzi o organizowanie imprez typowo firmowych. Ale to nie było problem jak się okazało. Bo wiadomo, nie każdy lubi takie klimaty, jednak że dziś zdawało się inaczej.

Po za podstawowymi członkami ligi, to też były zaproszone osoby które albo brały czynny udział i pomagały im, albo to po prostu byli to jacyś bliscy w postaci partnera, partnerki, osoby towarzyszącej. Więc nie dziwne iż dziś w towarzystwie można było zobaczyć przykładowo samą Zatanne, jej bliskiego znajomego Constantine'a lub partnerkę samego Supermana jaką to była Lois Lane. Która to umiała się chyba dogadać praktycznie ze wszystkimi, lub to po prostu dziś panowało takie przyjemne fatum iż wszystko szło świetnie a ludzie i nie tylko potrafili na chwile zapomnieć o stresie. Zagłębiając się w rozmowach i dobrej zabawie. Lub... Prób zarywania do siebie. Jak robił to teraz podpity Hall Jordan, czyli jeden z zielonych latarni do Barry'ego Allena, który to wiadomo, był Flashem. I jednym z tych na których alkohol nie robi żadnej różnicy gdyż to jego metabolizm zbyt szybko się go pozbywa. Ale też nie wyglądało jakby blondyn czuł się jakoś nie komfortowo. Wręcz chyba przeciwnie. Drażnił się z szatynem i wyglądał na dość zainteresowanego jego osobą, a przynajmniej to w spędzaniu towarzystwa z tym osobnikiem na jednej z kanap gdzieś przed oknem z widokiem na panoramę miasta. Dość romantycznie i do tego nikt im nie przeszkadzał. Za to gdzieś z kompletnie innego miejsca imprezy, to Green Arrow i drugi blondyn wyżej wspomniany egzorcysta za niecałe trzysta. A tak serio to po prostu Hellblazer inaczej John, oraz no jego bliska koleżanka Zatanna okupywali bar, żartując sobie i ogólnie gadając. Gdzie ten najbardziej nieprzewidywalny i bez kręgosłupa moralnego, to co jakiś czas znikał na balkon by zapalić, gdyż no niestety nie mógł tego robić w środku pomieszczenia bo chyba za to ci z jak to mówił "kijem w dupie" by go za to zabili, lub przynajmniej okrzyczeli, albo by dali inny rodzaj głupiej dla niego reprymendy. Ale no... Agresywny rak płuc karmiony hojnie być musi, czy jakoś tak... Nie wiem jak się mówi mehh..

Jednak no tam też ludzie się w miarę w porządku bawili, po swojemu i momentami bardziej wulgarnie ale bawili. Ciesząc się swoim towarzystwem i to się liczyło. Tak jak ogólnie to iż wszyscy tam byli po cywilnemu, co jeszcze bardziej nadawało tam luźniejszego klimatu. Takiego jakby normalnego? Chyba? Choć takie coś jak normalność to pojęcie względne więc zależy jak by kto na to patrzy. I dobrze, po prostu dobrze. Bo w takim wypadku takie jednostki jak meta-ludzie i im bliscy z definicji mają takie same prawo do tego jakże enigmatycznego pojęcia. 

OneShoty z DCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz