Tak dla sprostowania z góry uprzedzam!!!
Jakby ktoś nie ogarniał, to Bruce Wayne i Minhkhoa Khan mają wspólną przeszłość.
Obaj przez dobre parę lat trenowali pod okiem tych samych mentorów i byli przez pewien czas bardzo bliskimi przyjaciółmi.Choć nie mówili sobie po imieninach z jakiegoś powodu, tylko po pseudonimach.
Bruce = Jack
Khan = AntonOkay, skoro już najważniejsze wiemy to miłego czytania XD
/Trzecio osobowa perspektywa/
Trzeba przyznać iż gotycka architektura zawsze potrafi odebrać dech w piersiach gdy ma się n takową do czynienia, i to nie było ważne czy ta budowla stała cała, czy była już z niej tylko historyczna ruina. Jednakże neogotyk, czyli inaczej nazywany gotykiem wiktoriańskim, po prostu ma coś w sobie. Może za sprawą historii wiążącej się z średniowieczną Anglią oraz rozwojem ewangelizmu. Lub późniejszymi nabytymi konotacjami politycznymi we Francji. Ale czuć było w tym dusze.
Nawet kiedy się było na skraju sił fizycznych i ledwo co stało się na własnych nogach, to nie dało się aż nie podziwiać tych pięknych widoków.
Bo właśnie takie ruiny dwójka młodych ludzi mogła teraz widzieć przed sobą na własne oczy. Wysoka budowla wydająca się być ponad niebo, odznaczająca się znacząco od gwieździstego nieba i będąca przy tym jednocześnie na tle morza irlandzkiego które to jeszcze nie tak dawno nielegalnie i przepływali na statku towarowym.
Jakoś dotarli na brzeg oraz przeżyli. I teraz koniecznie musieli odpocząć. A takie odludne miejsce wydawało się dla tych włóczęgo wręcz idealne, dlatego niemal bez żadnych dyskusji ruszyli obaj w kierunku opuszczonej zabudowy.
Podróżując z Francji do Irlandii mieli oni cel, by namierzyć jednego z najlepszych nożowników na świecie. Oraz by pozyskać od niego nauki. Acz można było też śmiało powiedzieć iż to bardziej Jack miał takie plany. Gdyż Anton początkowo miał inne. Z Nantes Singapurczyk miał się udać do Andory, lecz w ostatniej chwili zmienił on plan swojej trasy.
Ze względu na nowopoznanego towarzysza oczywiście.
Tłumaczył się, iż chciałby wyrównać ich "porachunki" przed ostatecznym pożegnaniem. Że honorowo powinien mieć prawo na szanse odegrania się na tym pseudo Brytyjczyku po ich ostatniej serii sparingów. W końcu zdążył mu już przecież uratować życie z parę razy! Należy mu się coś za to! Przez te słowa właśnie amerykaniec od niechcenia musiał się zgodzić zacząć tolerować towarzystwo obcego i wciąż podejrzanego sobie człowieka.
A w między czasie nawet się do ów obcego przyzwyczaił. A nawet ten zaczął go intrygować.
Ich poprawa relacji nie była aż tak trudna do zrozumienia jak można było zakładać, a to z faktu głównie iż niemal stali się oni skazani na swoje towarzystwo i wszelkie z tym idące dziwactwa. Z oczywiście pewną dozą dystansu, lecz nadal. Poznawali się co raz bardziej, jednak nadal w pewnych kwestiach pozostawiali niesamowicie odlegli.
Jak choćby w skojarzeniach powiązanych z przeszłością.
Anton robiąc zwiad okolicy właśnie wspominał w duchu swoje podróże do środkowej Europy gdy był młodszy, jak to na własne oczy widział w pełni odrestaurowane pałace i kaplice. Jak owe fascynowały.
To były czasy kiedy jego rodzina jeszcze nie miała problemów z finansami, i jak jeszcze nie zagrażała im przestępcza rodzina Midas. Były to wspomnienia bardzo beztroskie, które to przypominały o jego człowieczeństwie. Czyli czymś w jego mniemaniu dawno odebranym.
CZYTASZ
OneShoty z DC
ФанфикNo to co w tytule, więc czego chcecie więcej? Regularności? Niczego nie obiecuje niestety ^^" Ps. Okładka nie moja tylko z pinteresta bo ja leniwa dupa jestem