Bezsenność RedHooda

255 8 10
                                    

Głuche odgłosy bicia. Kaszel. Dźwięki jakby ktoś chybiał i trafiał metalowym narzędziem o beton. Posmak krwi jak i krztuszenie się. Uderzanie. Cichy ale jednocześnie odbijający się w uszach śmiech, zbyt znajomy śmiech. Zawodzenie kobiety, wręcz histeryczny płacz. Ale nie z powodu, że właśnie jej niby syn, którego porzuciła na ulicy jak śmiecia, jest właśnie katowany przez psychopatę. Ona wtedy płakała tylko za swoim losem, że sama została oszukana.

Dopiero w tamtym momencie zdał sobie z tego sprawę, co właściwie go spotkało. Gdzie już na własnoręczne wyjście z kłopotów było już za późno. Był związany oraz poraniony do stanu krytycznego, obraz mu się rozmazywał. Ale widział. Oprawca opuścił łom, spojrzał się z uśmiechem na związaną obok niego kobietę, po czym obraz mu się urwał i już był w momencie kiedy kończyło się odliczanie, po czym niewiarygodny huk. Którego nikt by nie przeżył.. Skąd to wiedziałem? Bo właśnie to go ostatecznie zabiło...

/Perspektywa pierwszoosobowa/

Obudziłem się z krzykiem na ustach, próbując desperacko nabrać trochę powietrza do swoich płuc, krztusiłem się. Byłem cały oblany potem i przerażony, chwilowo przy tym wierząc, że naprawdę to się dzieje. Ale na szczęście nie, to był tylko sen... Sen wspomnienia z przeszłości. Musiałem się uspokoić, więc siedziałem na łóżku próbując skupić się na oddechu, chcąc go doprowadzić do normy. Jednak myśli cały czas nie dawały mi spokoju. Dręczyło mnie to jak głośno krzyczałem i co, gdyż nie chciałem by ktokolwiek z mojej rodzinki się zaczął tym interesować. To tylko i wyłącznie mój problem.

Tak jak to, że dopiero po paru minutach od obudzenia, zorientowałem się, że moje ciało się trzęsie i, że policzki są mokre i słone, kurwa no... Dość tego! Do cholery jestem dorosłym mężczyzną, a jedno pierdolone wydarzenie doprowadza mnie do takiego stanu! To jest przecież chore, wkurwia mnie to. Jak i fakt, że nawet nie mogę na spokojnie przespać ani jednej nocy, a to tylko przez jeden pierdolony koszmar. Nie ma mowy, że ja się jeszcze dziś nie położę. Potrzebuje obecnie spokoju.

Niemiłosiernie zirytowany i roztrzęsiony wystałem oraz ruszyłem do łazienki. Tak jak zazwyczaj to spałem w samych bokserkach, więc długo mi nie zajęło rozbieranie się. Skoczyłem pod prysznic i najlepiej to bym z niego już nigdy nie wychodził, woda wręcz parowa z ciepła jednak mi to o dziwo nie przeszkadzało. Potrzebowałem trochę. Było mi to przydatne tak bardzo, że aż straciłem rachubę czasu. Nie wiedząc czy przebywam tu godzinę lub pół, albo może i dłużej. Jak mówiłem to ogarnęło mnie uczucie chwilowego spokoju.

Jednak nie na długo. Gdyż mając ręcznik owinięty wokół moich bioder wyszedłem z pomieszczenia, ponownie będąc w swojej sypialni. Rozejrzałem się za moją kurtką i kiedy tylko znalazłem ją rzuconą gdzieś w kąt w tym pół mroku, to od razu do niej podszedłem po czym wziąłem z niej zapaliczkę jak i paczkę papierosów. I tak.. Wiem, że niby to złe oraz, że nie powinienem, ale nom.. Rak się sam nie nakarmi jak i Jebać moje płuca.

Wyszedłem na balkon by zapalić, mając gdzieś to, że mogłem być narażony na jakieś tam zapalenie płuc czy opon mózgowych. Trudno, najwyżej zachoruje, jednak wątpię w taki rozwój wydarzeń, rzadko choruje. Z resztą, na chuj ja nad tym rozmyślam? Po moich bezsensownych rozmyślaniach to w końcu dostarczyłem dla mojego organizmu trochę wymarzonego tytoniu. Opierałem się łokciami o barierki, wzrokiem błądząc po ogródku na jaki miałem widok. Pamiętam jak za dzieciaka kryłem się na drzewach przez Bruce'm jak i Alfredem, żeby tam w spokoju palić. Hah.. Nadal muszę się z tym kryć, gdyż każdy ma do mnie jakieś pretensję o to, jakby myśleli, że taką postawą zmienią mój stary nawyk. Nie ma już na to sposoby, za długo w tym siedzę i do końca życia mój organizm będzie potrzebował nikotyny.

— Jason! Co ty tutaj robisz? — JAPIERODE! Zawału prawie dostałem słysząc ten głos. Dosłownie znikąd, do tego w momencie w którym normalny człowiek by się nie spodziewał tego, że ktoś się do niego odezwie. Od razu się zacząłem rozglądać na wszystkie strony, w poszukiwaniu tego debila akrobaty. W innym sformułowaniu mojego brata, Dicka. Gdyż no to on się tu nagle pojawił. Zbyt dobrze znam ten głos. 

Grayson miał pokój na piętrzę wyżej, dlatego podejrzewam, że musiał zeskoczyć ze swojego okna ma poblisko rosnące drzewo, a z tam tond to się z gałęzi dostał na barierkę na której stał. Miał na sobie swój czarno-niebieski kostium, co oznacza, że był na patrolu. Zeskanował mnie wręcz swoim wzrokiem, patrząc się na mnie z dość zdezorientowaną miną. 
— Jay, dlaczego ty jeszcze nie śpisz? Jest już po drugiej... —Rzekł po czym nie spodziewanie wykonał jakąś dziwną akrobacje na wzór gwiazdy, tylko, że to było coś innego. I po wykonaniu tego zeskoczył na tą właściwą stronę balkonu, już nie balansując niepotrzebnie.  No i wtedy zobaczyłem, że mi podjebał bezczelnie peta i go zgasił w popielniczce. No co za chuj ja mu się nie wpieprzam w jego nawyki!

— Wiesz bracie, palenie nie jest dobrym sposobem na stres, coś się stało? — Zapytał od razu, krzyżując swoje ręce na klatce piersiowej, kiedy to ja jeszcze zbierałem myśli w sobie. Ręką przejechałem po włosach wzdychając i odchodząc od chłopaka na parę kroków, nie cieszyłem się za bardzo z jego obecności. 
— Nie, z góry mówię, że nie. Wszystko jest dobrze tylko, że mógłbyś już sobie pójść. Zmęczony jestem — Obym go tym zbył, naprawdę. Niech tylko to mu wystarczy. Bo serio wkurzył mnie trochę a już i tak wcześniej nie byłem w najlepszym nastroju. 

— Nie wyglądasz szczerze, reagujesz na mnie jakby coś cię ugryzło. Jeśli chodzi o ten papieros to bardzo przepraszam, ale chciałbym mieć jeszcze brata w świecie żywych i już czasami nie wiem co robić żebyś w końcu chociaż ograniczył palenie... — Złoty chłopiec po prostu, brak słów czasami na niego. Ale widać, że dobrze chce, z czym się czuje baaaarrrdzoo głupio. Więc jedynie wypuściłem głośno powietrze z płuc patrząc na niego i lekko przytakując. 

— A tak po za tym, to wszystko jest okay? — Jeszcze raz dopytał, jakby nie pamiętał, że już zadał mi podobne pytanie, ale nie upomnę się o to. Nie mam jeszcze nastroju na bycie chamem.

— Mhm.. Po prostu na chwilę wyszedłem, zaraz miałem się kłaść — Tak, tak. A królowa Wielkiej Brytanii nie jest Arystokratką, czy tam Papież Polak nie lubił kremówek. Wszystko prawda.

— Aha... Okay.. Ale ty wiesz, że cię słyszałem? ... To jak krzyczałeś oraz błagałeś — I tu mnie zamurowało, jak to on słyszał?! Nie powinien być czasem on na patrolu czy coś? W innym wypadku to czemu miał na sobie swój kostium? Czy ja go obudziłem przez to on postanowił niby mnie zmylić tym, że dopiero wrócił? Jakby to jedna z opcji ale.. Kurwa mać, to tylko i wyłącznie moja sprawa! Niech się nie wpieprza w moje problemy i niech nie robi z siebie takiego dupka! Od razu ruszyłem do drzwi balkonowych chcąc już wrócić do siebie, ale zatrzymał mnie starszy, szybko stając przede mną i łapiąc za ramiona.

— Przepraszam za to, naprawdę. Ale też bałem się, że nie wpuścisz mnie do siebie lub, że będziesz udawał, że śpisz. Jason, nadal cię prześladują te koszmary? Wiesz nie musisz się borykać z tym sam, masz przecież mnie, Alfreda, Tima... Nawet Bruce'a i Damiana! Widzę, że cierpisz i to mnie bardzo martwi — Gdyż nie cierpisz jak twoi mali braciszkowie cierpią, ta... Czasami to cię tylko zamordować, bo świat się na ciebie nie nadaje.

Z bólem znów zacząłem przypominać sobie scenę mojej śmierci, tego całego okropieństwa i chwil w których czułem się oszukany przez najbliższe mi osoby, gdzie cierpiałem a następnie ponownie zostałem przywrócony do życia jako ledwo rozumiejące coś na wzór zombie, przynajmniej w teorii. Potem tą całą złość o to, że Bruce mnie nawet nie pomścił a na dodatek zastąpił mnie jakimś innym Robinem. I jak próbowałem się pozbyć Dicka i przejąć jego tytuł Nightwinga. W ogóle, moje wspomnienia zaczynały mi się już mieszać w głowie, powodując ponowne przeżywanie tego, jakie mnie przytłoczyło, dlatego bezwładnie oparłem się o ramie szatyna. Starając się jedynie skupić nad tym, by mój oddech był równomierny. A Dick mnie po paru chwilach odprowadził do pokoju.

Pisząc to właśnie się zorientowałam, że toczyła się tam właściwie rozmowa prawie gołego faceta z drugim, w lateksowym czy chuj wie jakim kostiumie który bardzo przylega do ciała x"D Jakby no czuję się dziwnie z tym. Nie to miałam na myśli słowo! O_O"

Ale no... Kto nie lubi Dicka w tym kostiumie? 7w7

OneShoty z DCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz