Tak. to shot lekko poruszający początek związku Clarka z Lois. Opieram to opowiadanie na moim headcanonie :3
Miłego czytania uwu
/Perspektywa trzecio osobowa/
Życie miłosne nie jest łatwe, jak w sumie wszystko na tym świecie. Różnego rodzaju komplikacje to stały element życia.
Jednak że to co ostatnio spotykało Clarka wchodziło na wyższy level.Mężczyzna od jakiegoś czasu próbował randkować z swoją dobrą znajomą z pracy, Lois. Między nimi zaczęło powstawać uczucie jakie oboje chcieli rozwinąć i zobaczyć czy miło by było zacząć ze sobą randkować.
Lecz jak dotąd każda próba wyjścia gdzieś czy robienia czegoś po za pracą kończyła się mniejszą lub większą porażką.Clark przez to nie czuł się najlepiej. Były to dość kłopotliwe przeżycia.
A co się robi w sytuacjach kiedy to ma się poczucie bycia bezsilnym w wydarzeniach ze swojego życia?
To proste.
Idzie się oczywiście żalić do swojego dobrego kumpla.Tak przynajmniej postąpił Kryptończyk. Bo właśnie potrzebował się komuś wygadać, a komu innemu niż Bruce'owi mógłby tym zawracać głowę?
No dobra, Diana też była by do tego idealną kandydatką. W końcu także byli z Clarkiem bestie czy coś.
Lecz tak się stało iż mężczyznę w czerni Kent spotkał jako pierwszego kiedy to musiał na chwilę zajrzeć do jednej z prywatnych stacji kosmicznych. A konkretnie to do satelity należącej do Ligi Sprawiedliwości, która robiła za ich bazę nad ziemną. (O ile tak można określić obiekty nad naszą atmosferą.)
Spotkał Batmana w pomieszczeniu służącym za laboratorium, mężczyzna pracował nad czymś a Superman zauważył go gdy sam wracał z sali w jakiej znajdował się komputer centralny.Nie planował w najbliższym czasie spotkać Bruce'a, lecz ucieszył się z obecności przyjaciela.
Odruchowo przez to podszedł do niego i zaczepił pogawędką. Wiadomo, takim typowym jak tam, czy co ostatnio słychać.
I o dziwo nie został wygoniony z obecnego stanowiska pracy nietoperza. Co było jasnym otworzeniem furtki do dalszej rozmowy. Która właśnie pokierowała się na wyżej wspomniane tory. A Kryptończyk zwierzał się z swych niepowodzeń.Zaczął od początku. Od ich pierwszego wyjścia, jakie miało być tak jakby randką, ale też niczym specjalnie szczególnym.
Od zwykła przechadzka po centrum handlowym z zakupami i miłą rozmową o codziennym życiu. Mieli mieć taki spokojny dzień. Acz będąc w jednym z sklepów zostali oni zaczepieni przez ochronę i wyprowadzeniu pod pretekstem tego iż byli oni podejrzani o kradzież czegoś.
Przez co o miłej atmosferze można było już zapomnieć. Przez dłuższy czas Lois musiała wykłócać się z ochroniarzami iż musiało dojść do jakiegoś nieporozumienia, gdzie to Clark próbował choć trochę uspokoić zamieszanie. Z tam tego dnia wyszło tyle, że rzeczywiście musiało w ich przypadku dojść do głupiego nieporozumienia. A rozgniewana kobieta przeprosiła swojego przyjaciela z pracy i postanowiła szybciej wrócić do domu by ochłonąć po dwóch godzinach nic nie wnoszących kłótni.
Lecz na szczęście po paru dniach udało im się jakoś nabrać dystansu do sytuacji i w miarę o tym zapomnieć, gdyż zaplanowali dość szybko kolejne wyjście. Ale tym razem do konkretnego miejsca, do kina.
Ale i to trafił szlak.
Pechowo się złożyło iż w dniu w którym mieli iść na jakąś komedie romantyczną to doszło do awarii sprzętu. Niespodziewanie jak film miał się zaczynać a para cicho dywagowała o możliwej fabule produkcji to projektor przestał wyświetlać obraz na dużym ekranie. A co najgorsza, to w reszcie sal w jakich się odbywały seanse także doszło do takich problemów technicznych. Przez to ludzie musieli zostać odprawieni z kwitkiem. A szatyn z brunetką stwierdzili wspólnie iż może coś innego na następny raz zaplanują, skoro kino miało być przez dłuższy czas nie czynne.
CZYTASZ
OneShoty z DC
FanficNo to co w tytule, więc czego chcecie więcej? Regularności? Niczego nie obiecuje niestety ^^" Ps. Okładka nie moja tylko z pinteresta bo ja leniwa dupa jestem