Następne tygodnie były trochę nienormalne.
Mieliśmy zwykłe zajęcia, treningi piłkarskie i obiady.
Rozegraliśmy jeszcze kilka meczów, zdobywając miejsce w półfinałach, które miały się odbyć wkrótce.
Każdy mecz wydawał się nie wymagać wysiłku, ponieważ dwóch współkapitanów dogadywało się ze sobą.
Tradycją stało się, że po każdym strzelonym golu biegłem sprintem przez całą długość boiska, by wskoczyć w ramiona Harry'ego, a koledzy z drużyny skakali po nas, świętując.
Inną tradycją było znoszenie mnie na barana z boiska przez Harry'ego.
Po zaledwie kilku meczach piłka nożna stała się dla mnie i Harry'ego dwadzieścia razy przyjemniejsza.
Rozmawiałem z każdym jak zwykle, ale tym czym mnie zaskoczyło, był Harry.
To znaczy, Harry i ja nie kłóciliśmy się. Mam na myśli, w ogóle. Co jeszcze kilka tygodni temu wydawałoby się niemożliwe.
Staliśmy się sobie tak bliscy, że czułem, że mogę mu powiedzieć naprawdę wszystko.
Nic nigdy nie było zbyt niezręczne lub dziwne, a granice między nami nie istniały.
Dla postronnych obserwatorów wyglądało to pewnie bardzo dziwnie.
Dwoje ludzi, którzy jeszcze kilka tygodni temu nienawidzili się nawzajem, teraz byli nierozłączni i zachowywali się jak bratnie dusze, zamiast unikać się jak zarazy.
Zrobiło mi się smutno, że Harry i ja nigdy wcześniej nie byliśmy przyjaciółmi, bo wydawało mi się to taką stratą czasu.
Ale teraz go miałem i chciałem go zatrzymać.
Zastanawiałem się nad tym podczas treningu piłki nożnej, kiedy mieliśmy dziesięć minut przerwy.
Miałem głowę przechyloną na bok i wodziłem wzrokiem po Harrym, rozmyślając co się zmieniło.
To znaczy, wcześniej, kiedy Harry używał pieszczotliwych imion zamiast mojego własnego, denerwowałem się i wkurzałem na niego, a może nawet dawałem ciosy lub przynajmniej robiłem się nadmiernie osowiały. Teraz uważałem to za zabawne i ujmujące.
Musiałem się gapić przez chwilę, bo Harry jakby to zauważył i zaczął robić śmieszne miny w moją stronę zza boiska, gdzie rzekomo rozmawiał z Niallem i Liamem.
Wybuchnąłem śmiechem, zanim odpowiedziałem równie zabawną miną, która sprawiła, że z ust Harry'ego wydobył się wysoki dźwięk, a on zacisnął dłoń na ustach z „pop”, żeby spróbować go ukryć, ale wydawało się, że każda osoba w promieniu stu metrów odwróciła głowę w stronę Harry'ego.
Oczy Harry'ego rozszerzyły się z zażenowania.
Roześmiałem się, sprawiając, że Harry zarumienił się i spojrzał na ziemię, po czym zatrzymał się przed ławką, na której siedziałem.
Spojrzałem w górę, łzy lśniły mu w oczach ze śmiechu.
Harry figlarnie marudził i trzepnął mnie w górę głowy.
— Hej! Atak! Wszyscy to widzieliście- — Moja melodramatyczna głośna tyrada została przerwana przez Harry'ego, spychającego mnie z ławki i uśmiechającego się do mnie.
— Nikt nic nie widział, Tommo, nie wiem o czym mówisz? — powiedział Harry, udając niewinnego.
Spojrzałem na niego, aż pewien pomysł przyszedł mi do głowy.
CZYTASZ
Co-Captains (Tłumaczenie PL)
FanfictionHarry i Louis byli współkapitanami, problem tkwił w tym, że nie mogli ze sobą wytrzymać. Dobrze się ze sobą dogadywali, ale tylko wtedy, gdy chodziło o piłkę nożną. All credits go to @directionmclfied