Louis
Następnego ranka obudziłem się, gdy Liam potrząsnął mną lekko, mówiąc, że muszę wrócić do swojego pokoju po ubrania i rzeczy do szkoły, i że powinienem wziąć prysznic, bo to poprawi mi humor.
Wstałem niechętnie, ukradłem rzeczy Liama pod prysznic i poszedłem się umyć.
Ciepła woda spływała po mnie niczym wodospad i musiałem przyznać, że dzięki temu poczułem się trochę lepiej.
Moje oczy wydawały się niemalże odprężone, gdy woda zdjęła ze mnie ciężar płaczu.
Kiedy się wycierałem, myślałem o bałaganie, w jakim się obecnie znajdowałem.
Stałem się zazdrosny, wykorzystałem dziewczynę, słodką i miłą dziewczynę, aby się zemścić i/lub zapomnieć o kimś innym i uderzyłem osobę, którą nazywałem moim najlepszym przyjacielem, i to wielokrotnie.
Jednak z tymi wszystkimi faktami jedyną rzeczą, która paliła się w mojej głowie, były zimne słowa Harry'ego: „Jesteś zwykłą dziwką”.
To nie powinno tak bardzo boleć. To znaczy, byłem tak nazywany wiele razy, ale w żartobliwy sposób lub przez ludzi, którzy tak naprawdę mnie nie znali. To bolało, bo Harry był osobą, która obejmowała mnie ramionami, gdy tylko byliśmy blisko, osobą, która niemal mruczała, gdy wodziłem dłonią po jego włosach, osobą, która wyglądała, jakby chciała mnie schować głęboko, a innym razem trzymać w kieszeni.
Ale co najważniejsze, osobą, którą powinienem był uczynić moim chłopakiem.
Luźna relacja nigdy by u nas nie zadziałała na dłuższą metę. Obaj jesteśmy zbyt zazdrośni.
Przewiesiłem ręcznik wokół pasa, zebrałem swoje rzeczy i ruszyłem w stronę akademika.
Otworzyłem drzwi po cichu, bojąc się stanąć przed Harrym, ale na szczęście go tam nie było, pewnie brał prysznic albo poszedł już na śniadanie.
Ale tym, co tam znalazłem, były rzeczy Harry'ego porozrzucone po pokoju we wściekłości, bo Harry był najbardziej schludną osobą, którą znam.
Gapiłem się na to w szoku przed ogarnięciem się i zmianą mojego ubrania na nadchodzący dzień szkoły.
Kiedy się przebrałem, założyłem okulary nie przejmując się soczewkami, ani nawet nie patrząc w lustro.
Zebrałem wszystkie potrzebne mi podręczniki i udałem się na śniadanie, nie zaszczycając pomieszczenia spojrzeniem nawet przez sekundę, gdy zamknąłem za sobą drzwi.
Gdy wszedłem do sali, zauważyłem współczujące i zdezorientowane spojrzenia, które rzucano w moją stronę, ale zignorowałem je.
Przyniosłem swoje jedzenie i usiadłem przy stole, nie witając się nawet z moimi przyjaciółmi.
Jadłem w ciszy, kiedy grupa ucichła po moim przybyciu, wydawali się wyczuwać fakt, że nie chcę rozmawiać i kontynuowali rozmowę, ale trochę mniej szczęśliwi niż zwykle.
— Lou, wszystko w porządku? — zapytał Liam cicho, kiedy byłem około w połowie posiłku.
Spotkałem się z jego spojrzeniem, skinąłem lekko głową i spróbowałem się uśmiechnąć, trochę mi się nie udało.
Liam poklepał mnie po plecach i powiedział: — Jesteśmy tu dla ciebie, jeśli czegoś potrzebujesz.
Na to zwęziłem swoje nozdrza. — Nikt nie umarł — zrzędziłem głośniej niż się spodziewałem, kiedy wyskoczyłem z mojego miejsca i wyrzuciłem moje pozostałe jedzenie.

CZYTASZ
Co-Captains (Tłumaczenie PL)
FanfictionHarry i Louis byli współkapitanami, problem tkwił w tym, że nie mogli ze sobą wytrzymać. Dobrze się ze sobą dogadywali, ale tylko wtedy, gdy chodziło o piłkę nożną. All credits go to @directionmclfied