— Pobite fiolki z eliksirami, porwane księgi, zniszczone składniki, a także pergaminy na których były prace innych uczniów. Jak myślicie, przez kogo będą musieli je pisać na nowo? — Choć profesor wydawał się być spokojny, w jego głosie było słychać jad oraz satysfakcję, że to właśnie on przyłapał tę dwójkę na gorącym uczynku. Choć tak naprawdę jego podopieczny w tamtym momencie niezbyt się liczył. Jego spojrzenie niemal cały czas skierowane było na kapitana Gryfonów, który z każdą kolejną wypowiedzią mężczyzny, miał wrażenie, że zaraz wyjdzie z siebie, choć podobnie jak on, bardzo dobrze to maskował, mając na twarzy jedynie niezbyt zadowoloną minę.
Takami od samego początku wiedział, że tak będzie. Mogliby iść z tym do innego nauczyciela, lecz ten tutaj przed nimi, nie miał najmniejszego zamiaru ich wypuszczać. Chłopak był już przygotowany na kolejne wypracowanie, nie zacząwszy nawet poprzedniego.
— Skąd mamy wiedzieć? W końcu to nie nasza sprawka — Wzruszył ramionami, przelatując wzrokiem po sali, przez co w głębi siebie nawet rozumiał gniew nauczyciela. Mimo to nie miał prawa tak ich o to osądzać bez wyraźnych dowodów, choć ten, iż znaleźli się w nieodpowiednim miejscu o niewłaściwym czasie, najwyraźniej był dla niego wystarczający.
— Nie wasza sprawka — Powtórzył po nim, przyglądając im się podejrzanie, jednak nawet bez tego chłopak byłby pewny, że mu w to nie uwierzy. — Co więc wasza dwójka robiła tu, w klasie, podczas gdy powinna być z innymi, na obiedzie?
Keigo powstrzymał się od ponownego westchnięcia i zwyczajnie postanowił powiedzieć prawdę, mimo iż wiedział, że to niewiele zmieni.
— Chciałem po prostu oddać notes — Wzruszył ramionami, na co nauczyciel uniósł brew. Za to stojący obok niego chłopak, drgnął lekko na wzmiankę o notesie, jednocześnie spoglądając na niego kątem oka.
— A pan Todoroki, czego tu szukał? — Toya zwrócił swój wzrok ku opiekunowi swego domu, wzdychając bezsilnie.
— Coś zgubiłem. Myślałem, że to tu znajdę — Tym razem to Takami spojrzał na niego podejrzliwie, przez co nie mógł nie odwzajemnić spojrzenia, które trwało zaledwie sekundę.
Mimo wszystko Toya poczuł niepokój związany z posiadanym przez blondyna notesem. Jeśli los ponownie postanowił dać mu lekcję życia, a bywało tak zadziwiająco często, to jego zguba znajdowała się tuż obok, w łapach Gryfona, który oczywiście musiał do niego zajrzeć. Nie dziwiło go to, w końcu musiał w jakiś sposób poznać właściciela, by mu go zwrócić, lecz fakt, że prócz nazwiska chłopak mógł zobaczyć coś więcej, skręcał bruneta od środka.
— Dość ciekawe historyjki, niezbyt dopracowane, ale jednak są, prawda? — Profesor uniósł brew, spoglądając to na jednego, to na drugiego, z czego ten o ciemnych włosach zdawał się w ogóle nie przejąć sytuacją. Keigo wywrócił oczami, niezbyt go to dziwiło.
— Jaki nam pan zada temat wypracowania? — Spojrzał na niego pytająco, wzruszając przy tym ramionami. Chciał powiedzieć, by darowali sobie tą całą szopkę i przeszli do sedna. Cała ich trójka dobrze wiedziała, że mężczyzna nie uwierzy w ich niewinność, więc najlepszym rozwiązaniem było przyjęcie swego losu.
— Wypracowanie? — Profesor uniósł z uśmiechem brew. — Uważasz, że należy wam się wypracowanie, za to co zrobiliście?
Blondyn drgnął lekko, powstrzymując się przed powiedzeniem o jedno słowo za dużo. Zaciskając usta, czekał na to, co miało nastąpić.
— Uważam, że zbliżające się mistrzostwa Quidditcha, będziecie oglądać z zamku...
— Nie — Wyrwało się Keigo, w tym momencie nie mogącego oderwać wzroku od człowieka, który dobrze wiedział w który punkt uderzyć. Tym razem chłopak nie zamierzał poddać się bez walki. Mógł go obrażać, zadawać zwiększoną ilość prac domowych czy po prostu nienawidzić, lecz nie pozwoli, by odebrał mu coś co kocha.
— Obawiam się, że w tej kwestii nie masz żadnego głosu, Takami — Prychnął mężczyzna, patrząc na niego z pogardą, z jaką patrzył niemal zawsze. Złote ślepia chłopaka przepełnione były wrogością oraz dzikością, co zauważył stojący obok niego brunet, spoglądający na niego ze znudzeniem, kątem oka.
— Chyba jednak mam, a pan nie ma prawa mnie karać za coś czego nie zrobiłem.
— Skoro nie ty, to w takim razie kto? — Profesor uniósł brew, oczekując wyraźniej odpowiedzi.
— Nie mam pojęcia, już mówiłem...
W pomieszczeniu nastała cisza, która zdawała się ciągnąć zaskakująco długo. Keigo zaczął mieć nawet nadzieję na zmianę zdania, lecz na ten moment zupełnie zapomniał z kim ma do czynienia.
— Jeśli nie chcesz bym zwiększył karę, lepiej zamilcz i weź się do sprzątania. Masz dużo roboty. Pan Todoroki ci pomoże — Wspomniany chłopak dopiero teraz podniósł wzrok, uprzednio błądząc nim po sali. — Różdżki nie będą wam potrzebne.
Wyciągnął otwartą dłoń w ich stronę, jasno dając im do zrozumienia, co powinni teraz zrobić. Keigo zacisnął usta, po czym wyciągnął różdżkę i nie patrząc na nauczyciela, oddał mu ją. To samo uczynił Toya, wzdychając przy tym ciężko. Mężczyzna zacisnął dłoń na różdżkach, minął ich dwójkę bez słowa i wyszedł z pomieszczenia. Zostali sami.
Brunet zasłonił usta, czując jak zbliża sie ziewnięcie. Szczerze mówiąc ta cała kara zwisała mu i powiewała, i on i jego opiekun, a także sam kapitan drużyny Gryfonów dobrze o tym wiedzieli, przy czym ten ostatni przez ten fakt jedynie bardziej się irytował. Gdy w końcu odważył się na niego spojrzeć, jego przypuszczenia się potwierdziły. Takami Keigo wpatrywał się w niego wzrokiem tak ostrym, że mógłby przebić go na wylot. Toya jednak zachował spokój i uniósł jedynie brew, co spotkało się z wywróceniem oczu blondyna.
— O co ci chodzi? — Spytał leniwie.
— Och, jednak umiesz mówić? Szkoda, że dopiero po fakcie — Prychnął, niczym obrażona nastolatka, na co jego rozmówca uniósł brwi, w niezbyt widocznym zdumieniu. Po chwili jednak zacisnął usta i kręcąc lekko głową, minął go, kierując się do schowka na miotły.
— Koniec świata, księżniczka dostała karę — Westchnął, wyciągając jedną z nich. Keigo otworzył lekko usta w zaskoczeniu, lecz po chwili je zamknął, kosząc chłopaka niezbyt zadowolonym spojrzeniem. Że też akurat padło na niego. Dlaczego to nie mógł być ktoś inny? Ktokolwiek? Ktokolwiek inny prócz innych Ślizgonów, bo niezależnie kogo z domu węża wziąłby na miejsce Toy'i, ich rozmowa wyglądałaby w ten sam sposób.
— Odezwał się ten który praktycznie jej nie dostał — Prychnął, zabierając miotłę, którą wręczył mu brunet, po czym wziął się do sprzątania.
— No jak nie — Westchnął ponownie tego dnia Todoroki, przyglądając się blondynowi. — Nie dość, że muszę posprzątać ten burdel, to na dodatek jestem skazany na ciebie. Gorzej być nie mogło...
Keigo wywrócił z irytacją oczami, zaprzestając swej czynności i opierając się na kiju od miotły. Spoglądając na stojącego nieopodal chłopaka, uśmiechnął się kpiąco.
— Więc może rusz łaskawie dupę i mi pomóż, w taki sposób na pewno szybciej skończymy i nie będziemy na siebie dłużej skazani, hm? Brzmi rozsądnie Ślizgonku?
Brunet nie mogąc mu tego odpuścić, odwzajemnił jego ironiczny uśmiech, przybierając tą samą pozycję z miotłą, co dla Takami'ego było zupełną nowością.
— Ta, pierdol się.
Po tej wypowiedzi, nie czekając na odpowiedź z jego strony, ruszył w głąb sali, by w końcu wziąć się za sprzątanie, zostawiając Gryfona samego z jego własnym ciśnieniem, które z każdą kolejną chwilą coraz bardziej się podnosiło.

CZYTASZ
✏︎ 𝚑𝚘𝚐𝚠𝚊𝚛𝚝 || 𝚑𝚘𝚝𝚠𝚒𝚗𝚐𝚜
ФанфикCo mogło sprawić, że członkowie dwóch, rywalizujących ze sobą domów, są w stanie spojrzeć na siebie bez widocznej na co dzień nienawiści?