Tydzień temu spadł pierwszy śnieg, zmieniając wszystko dookoła w jednolity, biały krajobraz, który swoim spokojem był w stanie zarazić niejedno serce. W końcu nastała zima, tym samym na dobre przypominając o nadchodzących świętach, a także o wyprawach do Hogsmeade, na które wyczekiwało wiele uczniów.
— Keigo, no szybciej bo wykupią nam wszystkie słodycze! — Mirko spojrzała przez ramię na idącego za nią chłopaka, który w odpowiedzi uśmiechnął się rozbawiony.
— Nie przesadzaj, Miodowe Królestwo ma ich spory zapas, nikt nie byłby w stanie dokonać czegoś takiego — Z dłońmi w kieszeni, szedł wolno po białym puchu, wpatrując się w swoje buty, które w tym momencie wydawały mu się ciekawsze od czegokolwiek innego. To nie tak, że nie chciał tu być, po prostu niezbyt przepadał za zimnem, najchętniej zostałby w przytulnej wieży, najlepiej tuż przed kominkiem, w towarzystwie gorącej czekolady i jakiejś dobrej książki. Jednak wizja zasmakowania kremowego piwa, była kusząca. Dodatkowo był pewien, że gdyby odmówił wyjścia, dziewczyna i tak by go wyciągnęła, nie chcąc nawet słuchać o czymś takim, że nie ma na to dzisiaj ochoty.
Chociaż ostatnio bardzo często przyłapywał się na tym, że nie ma jej na nic. A zaczęło się od długo wyczekiwanego meczu, z którego koniec końców nie był zadowolony. Mimo wygranej Gryffindoru, był w stanie dostrzec błędy które wówczas popełnił. Był rozkojarzony, wzrokiem ciągle wędrował po widowni w nadziei, że gdzieś wśród tłumu uczniów dostrzeże tą jedną osobę, która niegdyś obiecała, że pojawi się na jego meczu. Jednak się nie pojawiła i tak naprawdę Keigo to nie dziwiło, po ich ostatniej kłótni to było nieuniknione. Mimo to, jakaś jego część cały czas miała nadzieję.
Nawet nowy sprzęt, który zamówił na początku roku, a który przyszedł do niego całkiem niedawno, nie robił na nim większego wrażenia. Starał się skupić na tym co zawsze, treningi, lekcje i czas spędzony ze znajomymi, jednak to wszystko momentalnie schodziło na drugi plan. Wystarczyło, że zobaczył Toye wśród innych uczniów. Mimo tłumów, zawsze był w stanie go wyłapać. Ich spojrzenia już się nie spotykały, na lekcjach nie zamieniali ani jednego słowa, nawet jeśli mieli pracować w tej samej grupie. Tym razem naprawdę się od siebie odsunęli.
Keigo żałował, że wtedy za nim nie pobiegł. Nie dał rady, nie mógł nawet wypowiedzieć jego imienia, czując coś ciężkiego na żołądku. Toya go unikał, a przez to on nie czuł się na tyle pewnie, by po prostu podejść i przeprosić. Zupełnie jakby ich wcześniejsza relacja nigdy nie istniała. Byli sobie obcy.
Co dziwniejsze, jego przyjaciółka ani razu nie poruszyła tego tematu, za co bądź co bądź był jej wdzięczny. Nie miał ochoty o tym rozmawiać z kimkolwiek. Wrócili do tego co było kiedyś. Już nie było Keigo i Toyi. Był Gryfon i Ślizgon, po prostu. Być może tak właśnie miało być, ze względu na to, z jakich domów pochodzą. Właśnie tego starał się trzymać od jakiegoś czasu, jednak nie zawsze to było takie łatwe.
Wchodząc do Miodowego Królestwa, powitał ich słodki zapach, oraz tłum uczniów, w którym wkrótce utonęli. Właśnie to miejsce było głównym powodem wycieczek do wioski.
— Czekoladowe żaby są na promocji — Oznajmiła Mirko, która stale powiększała swą kolekcję kart od pierwszej klasy. — Pójdę po nie, może jeszcze coś zostało, a ty rozejrzyj się za fasolkami.
I odeszła, tuż po tym jak chłopak skinął głową, również ruszając w swoją stronę. O ile pamiętał, fasolki leżały na półce na samym końcu sklepu. Po drodze po nie oczywiście chwytał również inne słodycze, które akurat wpadały mu w oko. Skoro już tu przyszli, wypadało obłowić się w tych wszystkich pysznościach.
W końcu stanął przed odpowiednim regałem i sięgnął, ku jego zdziwieniu, po ostatnią paczkę fasolek. Jednak jego dłoń zastygła w miejscu, gdy po słodycze sięgnęła również inna. Keigo spojrzał na stojącą obok osobę, która uczyniła to samo, z wyraźnym niezadowoleniem.
— Och, Tenko — Chłopak uniósł brew, cofając rękę i przyglądając mu się innym wzrokiem, nie takim jakim patrzył na niego dotychczas. Blondyn mógł przysiąc, że nie ma w nim niechęci. — Dawno się nie widzieliśmy.
— Nic straconego — Mruknął młodszy, na co ten zacisnął usta.
— Ta, będziesz to brał?
— Nie, byłeś pierwszy — Wzruszył ramionami, po czym wsadził dłonie do kieszeni i odwrócił się z zamiarem odejścia. Keigo przygryzł wargę, dobrze wiedząc, że chłopak nie przepada za fasolkami. Przynajmniej tak mu kiedyś powiedział Toya.
— Tenko — Chłopak zatrzymał się w półkroku, spoglądając na niego przez ramię pytająco. Keigo bez słowa oddał mu paczkę fasolek, unikając jego spojrzenia.
— Wow, jak szlachetnie, chyba jednak jesteś we właściwym domu — Skwitował Tenko z kpiącym uśmiechem, po czym odwrócił się w jego stronę. — O co ci chodzi Takami? Myślisz, że jak oddasz mi ostatnią paczkę słodyczy, które tak lubi, to między wami będzie w porządku?
Keigo uśmiechnął się słabo, kręcąc lekko głową.
— Wiem, że je lubi. Tylko tyle.
Tenko przyglądał mu się dłuższą chwilę, po czym westchnął.
— Nie wiem o co wam poszło, nie lubię cię i jesteś idiotą, ale nawet dzieci wiedzą, że najlepszym lekarstwem jest rozmowa.
Keigo spojrzał na niego zaskoczony. Nie wie? Więc Toya nic mu nie powiedział? Skoro Tenko, tak, ten Tenko który tak bardzo za nim nie przepada, okazując to na każdym kroku, sam z siebie to zasugerował, to z brunetem najwyraźniej też nie było za dobrze.
— On nie chce ze mną gadać, unika mnie — Mruknął ze zrezygnowaniem, na co jego rozmówca wywrócił jedynie oczami.
— To go przyciśnij? Błagam, twoje wymówki brzmią jakbyś nie chciał i tyle. Umiesz być natrętny i irytujący, nie? Bądź jeszcze bardziej. I napraw mi przyjaciela, idioto.
Keigo nie mógł się nie uśmiechnąć. Nie miał pojęcia czy chłopak był tego świadomy, ale brzmiał zupełnie tak, jakby chciał mu pomóc.
— I co się cieszysz? Nie myśl sobie, że teraz będziemy znajomymi — Prychnął, odwracając się.
— Może chcesz wyjść na kremowe piwo?
W odpowiedzi ujrzał jedynie środkowy palec oddalającego się chłopaka, który jednak po sekundzie znowu został zatrzymany, przez opiekuna domu Ślizgonów. Keigo był równie zaskoczony co on sam. Kręcąc głową, wrócił do półki ze słodyczami, jednak nie mógł mieć wpływu na to, co chwilę później usłyszy. A z cichej rozmowy między nimi udało mu się usłyszeć parę pojedynczych słów, które sprawiły, że jego serce zabiło mocniej, a to co akurat trzymał w dłoniach, upadło na podłogę, tym samym zwracając na niego uwagę nauczyciela i Tenko.
W tym momencie nic się nie liczyło. Nic prócz tego, że Toya znalazł się w skrzydle szpitalnym.

CZYTASZ
✏︎ 𝚑𝚘𝚐𝚠𝚊𝚛𝚝 || 𝚑𝚘𝚝𝚠𝚒𝚗𝚐𝚜
FanficCo mogło sprawić, że członkowie dwóch, rywalizujących ze sobą domów, są w stanie spojrzeć na siebie bez widocznej na co dzień nienawiści?