Toya westchnął bezsilnie, gdy któryś już raz z rzędu poczuł delikatnie tykanie w plecy. Zatrzymując się i zaciskając usta, spojrzał na chłopaka pytająco, zastanawiając się o co może chodzić tym razem.
— Tym razem naprawdę go czuję — Powiedział cicho Keigo, niczym dziecko po srogiej karze, które dopiero teraz przyszło przeprosić za swe złe zachowanie.
Toya nie skomentował, gestem ręki nakazując, by odwrócił się do niego tyłem, co blondyn natychmiast zrobił, a wówczas brwi Ślizgona nieco się uniosły. Na widok pająka siedzącego na plecach chłopaka, otworzył usta, ale równie szybko je zamknął, wiedząc co by się stało, gdyby jednak przyznał mu rację. Posługując się różdżką jak zwykłym patykiem, za sprawą jednego machnięcia pozbył się zwierzątka, które swoim rozmiarem zapewne spowodowałoby zawał u Takami'ego. Wspomniany chłopak po chwili spojrzał na niego niepewnie, na co ten jedynie wzruszył ramionami, wznawiając wcześniejszą drogę.
— Liść — Skomentował, tak jak poprzednie kilka razy, na co Gryfon odetchnął z ulgą. Nie to, że się bał tych małych, włochatych stworzonek, ale myśl, że któreś mogłoby swobodnie chodzić po jego ciele sprawiała, że automatycznie pojawiał się u niego dreszcz.
Cały czas miał z tyłu głowy myśl, że powinni byli zawrócić dawno temu, jednak mimo sprzecznych emocji, nie mógł teraz zrezygnować, zresztą co powiedziałby Toya? Kilka dni obmyślali plan działania, tylko po to by się teraz poddać? Keigo pokręcił lekko głową, skupiając się na plecach idącego przed nim chłopaka. Cały czas trzymał różdżkę, podobnie jak on sam. Wokół nich panowała cisza, lecz z głębi lasu co jakiś czas dobiegały przeróżne odgłosy, których raczej obaj nie zamierzali sprawdzać. Sama myśl, że w każdej chwili coś może ich dopaść, robiła swoje. Nie dość, że łamali szkolny regulamin, to narażali się tak naprawdę nie wiedzieć na co. Do tego było ciemno i nieco zimno, a użycie zaklęcia do oświetlenia drogi odpadało.
Nadal pozostawało również pytanie, czego tak właściwie szukają. Oczywiście śladów, jak wcześniej podkreślił to Todoroki, jednak w tych okolicznościach było to trudne. Osoba którą ujrzeli za pomocą zaklęcia, na pewno już dawno się stąd zmyła, jednak co gdyby jednak na nią trafili? Jeśli okazałaby się zbyt silna? A jeśli jednak udałoby im się ją złapać? Z pewnością kara by ich nie ominęła, mogłoby to nawet zwiększyć tą którą mają obecnie. Keigo zacisnął usta, mając w głowie jedynie te czarne scenariusze.
Skupił się na teraźniejszej chwili dopiero, gdy wpadł na swego towarzysza, który chwilę wcześniej się zatrzymał.
— Słuchasz ty mnie w ogóle? Co z tobą? — Toya odwrócił się przodem do niego, unosząc przy tym brew. Brak odpowiedzi z jego strony go zaniepokoiła.
— Wybacz, ale... — Blondyn westchnął, nie wiedząc jak to ubrać w słowa. — Nie wydaje ci się, że to wszystko na nic?
— Na nic? — Toya miał wrażenie, że się przesłyszał, lecz Keigo pokiwał twierdząco głową.
— Chodzimy od dwóch godzin jak nie lepiej. Nie możemy zaszyć się jeszcze głębiej, co jeśli się zgubimy? A jeśli ktoś nas znajdzie?
Przerwał mu cichy chichot ze strony bruneta i musiał przyznać, że to brzmiało tak samo wrednie, jak przez pierwsze dni ich lepszej znajomości.
— Ty chyba serio pomyliłeś domy. Gryfonek dostał pietra?
— Proszę? — Keigo uniósł brew, zupełnie zaskoczony jego zachowaniem. Toya westchnął, kręcąc lekko głową.
— Jesteśmy tu przez ciebie, ty jesteś organizatorem tego wszystkiego. Nachodziłeś mnie i szantażowałeś żebym ci pomógł, a teraz chcesz się wycofać bo się boisz? Strach to jedynie przeszkoda, którą powinieneś teraz pokonać. Założę się, że przed meczem też dopada cię strach.

CZYTASZ
✏︎ 𝚑𝚘𝚐𝚠𝚊𝚛𝚝 || 𝚑𝚘𝚝𝚠𝚒𝚗𝚐𝚜
FanficCo mogło sprawić, że członkowie dwóch, rywalizujących ze sobą domów, są w stanie spojrzeć na siebie bez widocznej na co dzień nienawiści?