Zmarszczył brwi, czując pulsujący ból w okolicach głowy. W uszach nadal mu szumiało, przez co nie był w stanie zrozumieć tego, co ktoś najwyraźniej do niego mówił. Jego ciało było bezwładne, ciężkie, zbyt obolałe, by móc się poruszyć. Co się z nim do cholery działo?
Strzępki wspomnień z ostatnich chwil, które jakimś cudem pamiętał, zaatakowały go nagle, tym samym potęgując ból który ponownie przeszył jego głowę.
Zimna, ciemna łazienka z rzędem zlewów i kabin. Dźwięk wody płynącej z kranu, będącej wówczas jedynym dźwiękiem, jej chłód wyraźnie czuł na twarzy, którą przemywał. I oczywiście niewyraźna sylwetka znajdująca się za nim, w rogu pomieszczenia, którą dostrzegł w odbiciu listy. Czuł, że jego kończyny zastygają. Mimo to, zmusił swą dłoń do sięgnięcia do kieszeni spodni, jednocześnie nawet na sekundę nie spuszczając wzroku z nieznajomego. Jednak ten okazał się szybszy. Nie zdążył poczuć różdżki spoczywającej w jego kieszeni, gdy napastnik zaatakował, a jego wizję oślepił jasny blask światła, będący jednym ze skutków rzuconego na niego zaklęcia.
Otworzył oczy. Nie znajdował się już w łazience. Ciemna sceneria zamieniła się na pomieszczenie wypełnione wieczornym słońcem, a w powietrzu unosił się charakterystyczny, medyczny zapach. Czuł wyraźnie wszystkie mięśnie, po których rozchodził się nieprzyjemny ból. Mimo to nie mógł narzekać, czuł wszystkie bodźce, a to oznaczało, że nadal żyje. Minione wspomnienia wydawały się jedynie złym snem.
— Nie wstawaj — Usłyszał znajomy głos w momencie, gdy poruszył się z zamiarem podniesienia się do siadu. Nie oponował, gdy jego ciało zaszła nowa fala bólu. — Jak się czujesz?
Toya westchnął, spoglądając na chłopaka, by następnie opaść ponownie na poduszkę i spojrzeć w sufit.
— Jak gówno.
Usłyszał cichy, krótki śmiech.
— I tak wyglądasz.
Jego usta wykrzywiły się w delikatnym uśmiechu, jeśli tak to było można nazwać. Gdy tylko ujrzał siedzącego obok przyjaciela, ogarnęła go pewnego rodzaju ulga.
— Stary, myślałem, że już po tobie — Westchnął cicho Tenko, przyglądając mu się wyczekująco. Wesoły nastrój zniknął, zastąpiony czymś zupełnie innym. Toya ponownie na niego spojrzał, rzadko widział go w takim stanie. Tenko nie był typem osoby, która biegnie do ciebie z pomocą zaraz po tym jak się wywalisz. Wpierw musiałby się nieco pośmiać i uświadomić ci jakim idiotą jesteś, lecz w obecnej sytuacji było zupełnie inaczej. Domyślał się, że nauczyciele po części wyjaśnili mu co się stało, był jego najbliższym przyjacielem, więc nie zdziwił się, że to jego zastał tu po obudzeniu się.
— To za mało, żeby mnie załatwić — Mruknął w odpowiedzi, przymykając na moment powieki. Były takie ciężkie, a on cały czas czuł to cholerne zmęczenie. — Coś się działo jak mnie nie było?
— Twoje rodzeństwo tu było — Mruknął Tenko, na co ten pokiwał jedynie głową, niezbyt przejmując się tą informacją. Ponoć leżał nieprzytomny cały dzień, a jego przyjaciel od razu wrócił do zamku, gdy tylko dowiedział się co się stało, by następnie przesiedzieć przy nim cały dzień. Westchnął cicho. Nie chciał psuć mu dnia. Nie dość, że nie poszedł z nim do Hogsmeade, to jeszcze za jego sprawą musiał z niego zrezygnować. — I Takami.
Dodał po dłuższej chwili, nie patrząc na niego. Toya otworzył natychmiast oczy, momentalnie zapominając o czym do tej pory myślał.
— Co? Był tu?
Tenko pokiwał głową, niezbyt zadowolony z tej informacji.
— Gdy się dowiedział, wrócił do zamku razem ze mną. Chyba dość mocno się tym przejął, siedział przy tobie pół dnia, dopóki nie przyszło twoje rodzeństwo. Od tamtej pory go nie widziałem.

CZYTASZ
✏︎ 𝚑𝚘𝚐𝚠𝚊𝚛𝚝 || 𝚑𝚘𝚝𝚠𝚒𝚗𝚐𝚜
أدب الهواةCo mogło sprawić, że członkowie dwóch, rywalizujących ze sobą domów, są w stanie spojrzeć na siebie bez widocznej na co dzień nienawiści?