Ch. 10

349 38 18
                                    

Pomieszczenie na krótką chwilę wypełniło się dymem, kolorem przypominającym watę cukrową, lecz po zapachu od razu można było stwierdzić, iż jest to jej zupełne przeciwieństwo. Mimika twarzy Toyi nie zmieniła się nawet na sekundę, podczas gdy jego towarzysz skrzywił się i z obrzydzeniem pomachał dłonią przed twarzą, jednocześnie odlatując od kociołka. 

— Stary, coś ty tam dodał?

Brunet nie odpowiedział od razu, chwytając kolejny składnik i dodając go do wywaru, który chwilę później zmienił barwę na szarawy błękit. Tym razem pomieszczenie wypełniła delikatna woń stokrotek.

— Twój ulubiony składnik — Uśmiechnął się delikatnie chłopak, wiedząc jakiej reakcji może się spodziewać. — Chyba nie da się umrzeć drugi raz, nie?

Dodał, nim ten zdążył zabrać głos. Duch skrzyżował ramiona i westchnął teatralnie, na nagły przypływ wspomnień.

— Jak ma się na coś uczulenie, owszem.

Pokiwał głową, po czym zbliżył się ponownie do kociołka. Lewitując nad nim, zupełnie jakby pływał na plecach, nie odezwał się już ani słowem, przez co ściągnął na siebie uwagę bruneta. Toya może i mu się nie przyglądał, skupiając się na swojej czynności, lecz sama cisza ze strony ducha była wystarczającym czynnikiem, by wiedzieć, iż coś chodzi mu po głowie.

— No dalej, pytaj — Zachęcił go brunet, dopiero teraz spoglądając na wpół przeźroczyste, unoszące się nad nim zwłoki, których właściciel odchylił po chwili głowę, by móc na niego zerknąć. 

— Wiesz, nie dziwi mnie, że znowu coś tu cudujesz — Duch odwrócił się w jego stronę i pokiwał palcem na kociołek. — Jednak fakt, że robisz to dla kogoś, już tak. Księżniczka nie jest w stanie kiwnąć palcem?

— Przypominam, że jest z Gryffindoru — Mruknął Toya, dobrze wiedząc, że tyle wystarczy. Po łazience w której się znajdowali, rozszedł się głośny śmiech.

— Oi może damy mu miotłę, ponoć jest w tym dobry, a tu przydałoby się posprzątać — Ciągnął dalej rozbawiony duszek, na co brunet z delikatnym uśmiechem pokiwał jedynie głową, po czym spojrzał na niezadowolonego blondyna, siedzącego na drugim końcu łazienki. Z założonymi ramionami przyglądał im się od jakiegoś czasu, w ciszy wysłuchując obelg lecących w jego kierunku. Przebywał z nimi dość krótko, jednak w tym czasie zdołał sobie uświadomić kilka razy, że naprawdę nie cierpi Ślizgonów i że raczej na pewno nic tego nie zmieni. 

Z tego co zdążył zauważyć, Toya i ten cały duch naprawdę dobrze się dogadywali. Jakiś czas temu chłopak wspominał, że odwiedza to miejsce częściej niż inni, którzy właściwie w ogóle tego nie robili. Keigo dowiedział się o nim dopiero dzisiaj. Nie wiedział jednak kim była uwięziona tu dusza. Wiedział natomiast, że niegdyś należała do domu węża.

— Długo to jeszcze potrwa? — Westchnął, chowając książki do torby. Przez ten czas zdążył odrobić parę prac domowych. Początkowo miał zamiar przedyskutować z Toyą kilka spraw dotyczących ich śledztwa, lecz przez pewną osobę wyszło na to, że nie zamienił z nim ani słówka. 

— Nie wiem czy zauważyłeś, ale nikt cię tu nie trzyma — Odpowiedział mu nie kto inny, jak znajomy bruneta. Keigo miał wrażenie, że ten nienawidzi go bardziej niż ktokolwiek. — Poza tym Toya ma towarzystwo, nie martw się o niego.

Wzruszył ramionami z zadowolonym uśmiechem, na co blondyn wywrócił jedynie oczami. 

— Jasne — Wstał, zarzucając sobie pasek od torby na ramię. Nie zamierzał się kłócić z dzieckiem, bo właśnie nim był owy duch, co można było wywnioskować nie tylko po wyglądzie, ale i zachowaniu. On sam także nie chciał zostawać ani chwili dłużej w tym ciemnym, wilgotnym pomieszczeniu, w którym jednocześnie czuł się dość nieswojo. Podczas gdy ta dwójka zajęta była swoim towarzystwem, on cały czas miał wrażenie, że coś go obserwuje. Mimo to za każdym razem gdy się rozglądał, nie zdołał niczego wychwycić.

✏︎ 𝚑𝚘𝚐𝚠𝚊𝚛𝚝 || 𝚑𝚘𝚝𝚠𝚒𝚗𝚐𝚜 Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz