Rozdział 3 - Bratnie Dusze

283 13 3
                                    

Tramwaj na Pragę trząsł się niemiłosiernie. Niby miasto starało się wymienić pojazdy na nowe, niskopodłogowe, ale o tej linii jak zwykle zapomniano. Albo po prostu nie dość bogatych ludzi nią jeździło. Dobrze, że przynajmniej nie było zbyt tłoczno, o dziwo, mimo podróży w godzinach szczytu. Dla Kary i Niki znalazły się dwa miejsca siedzące i całe szczęście, bo gdyby były zmuszone stać, to „nowa" zastawa rudowłosej nie przetrwałaby transportu. Już i tak ludzie popatrywali niechętnie na wielki karton, któremu Kara udostępniła swoje miejsce na czas podróży, by w razie czego móc go łatwo asekurować. Niemniej zapowiadało się na to, że raczej nic się nie zbije. Przynajmniej na razie.

- To ten... Jesteś stałą klientką cioci? - blondynka w końcu zagaiła rozmowę, bo ileż można jechać w niezręcznej ciszy

- Ty też masz paranormalne zdolności, że tak łatwo czytasz ludzi? Byłam u niej raz czy dwa... - Nika pokręciła głową z niedowierzaniem

- "Też"? - tamta prychnęła - No nie mów, że wierzysz w to całe przewidywanie przyszłości...

- Jak dotychczas się sprawdzało...

- Trochę bystrości i charyzmy wystarczy, by sprawiać magiczne wrażenie... Ale dobra, nie będę psuć cioci marketingu, w końcu z czegoś mnie musi utrzymać - tu nastąpiła kolejna niezręczna chwila ciszy - A na imię masz...?

- Nika. Sorry, powinnam była się wcześniej przedstawić... To... Do jakiej szkoły chodzisz?

- Mam chodzić do trzynastki. Podobno to gdzieś niedaleko - Kara musiała się mocniej złapać poręczy, bo przez moment tramwajem zatrzęsło jak rollercoasterem - Ugh... Komunikacja wielkomiejska...

- Trzynastka? - Nika spojrzała na Karę zaskoczona - Nie mów, Kuszmiński?

- Bardzo możliwe. A co, ty też?

- Yup, trzecia „a". Świat jest mały...

- Albo to to słynne "przeznaczenie" - blondynka pokiwała głową - Da się tam jakoś przeżyć?

- Jasne, znaczy dla większości jasne... Mojej paczki kłopoty trzymają się jak rzep... - Nika uśmiechnęła się krzywo. Laska, która nawet Madame Josephine nie ufa, jak nic wyśmiałaby jej telekinezę i opętany wałek do włosów... Gdyby, ma się rozumieć, Nice wpadło do głowy, by się takimi szczegółami dzielić. A totalnie nie wpadło. Są normalnymi nastolatkami, nic się nie dzieje. Życie to kartkówki z matmy, wypracowania z polskiego i buszowanie po mieście z pudłem ceramiki. No, to ostatnie to tak bardziej jednorazowo, bo rudowłosa wiedziała już, że raczej nigdy więcej nie będzie próbowała zabierać do domu takiego ciężkiego pakunku, nawet za darmo. No, może gdyby opanowała swoją moc i zagoniła ją do roboty. Ale inaczej to nie ma bata. Pozostało jej dziękować w duchu, że Madame Josephine zgłosiła swoją krewną do pomocy. Niby dziewczyna, ale przewyższała Nikę o głowę, a naczynia nosiła bez słowa skargi. Na co dzień się takich zjawisk nie widuje.

Tak, zagłodzona szczątkowymi posiłkami Nika miała skrzywione pojęcie o żeńskiej części populacji wszechświata i okolic. Szczególnie, że z przedstawicielkami swojej płci nie zadawała się zbyt często. Laura nie dołączyła w pełni do superpaczki, a z dziewczynami z klasy Nika nie przeprowadzała głębszych niż omawianie zleceń odrabiania pracy domowej rozmów. To, w połączeniu z pewnymi tekstami Neta i oglądaniem ambitnego kina typu polskie komedie romantyczne z białym plakatem i Karolakiem sprawiało, że Nika średnio umiała się odnaleźć. Tak po prostu. Na szczęście chyba nie tylko jej doskwierał ten problem, bo zauważyła, że Kara stara się unikać jej wzroku, po raz enty analizując rozkład albo widoki za oknem. A że jechały już przez Pragę to jasnym było, że za oknem nie ma czego oglądać. Z braku laku zatem Nika patrzyła na Karę, a Kara udawała, że nie patrzy na Nikę. W ciszy, która znów zapadła, bo rozmowa kleiła się tak sobie.

Nika Mickiewicz oraz Zgubne Skutki Nadmiaru EmpatiiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz