Epilog - Po Drugiej Stronie Lustra

35 3 2
                                    


- Ja tego nie rozumiem - wyjąkała płaczliwie Nika. Ledwo dało się ją zrozumieć, bo aktualnie łkała w ramię Kary, skulona na swym łóżku.

- Ale jesteś pewna że to ona? - spytał Felix. On i Net siedzieli w nogach, popatrując na przyjaciółkę współczująco. Niewiele mogli pomóc, ale przynajmniej tu byli mimo faktu, że wezwała ich tak z nagła, jeszcze tego samego dnia, co było ognisko. Tylko Laura nie miała już jak się stawić, bo mieszkała dalej.

- Jestem pewna! Porównałam ze starymi zdjęciami i w ogóle...

- Jej w Instytucie nie widzieliśmy, więc może to jakaś pomyłka... - zaproponował nieśmiało Net

- Ta, a agenci Mamrota śledzą mnie bo chcą się dowiedzieć jakich wałków używam...

- Używasz wałków?

Nika rozpłakała się jeszcze głośniej, a tuląca ją Kara posłała Netowi mordercze spojrzenie.

- To my może przyniesiemy wody i uspokoimy twoje landlordki że masz okres albo coś - zaproponował Felix, łapiąc przyjaciela za ramię - Chodź, Net. Ja nie umiem kłamać, potrzebna będzie twoja charyzma.

- Ty mnie chyba sarkazmujesz w tej chwili - burknął informatyk, ale posłusznie wstał, nie chcąc pogarszać sytuacji. Obaj ruszyli do wyjścia, acz były brunet, tknięty chyba jakimś przeczuciem, zatrzymał się przy nikowym komputerze - Zostawiłaś włączonego? - zapytał, zaglądając w pokrytą śladami po kleju od zakrywania kamerkę

- To teraz ważne? - spytała niecierpliwie Kara

- Nie no, ale wydawało mi się, że słyszę wentylator... - chłopak umilkł, nasłuchując jeszcze moment - Hm, przesłyszało mi się chyba. Paranoja się udziela.

- Nie mam paranoi! - wybuchła Nika - Mam matkę poszukiwaną za terroryzm!

- Ćśśś... - jej dziewczyna zacieśniła uścisk, lekko rudą bujając dla uspokojenia - Poradzimy sobie jakoś. Wszyscy. Nie będziesz z tym sama, słońce.

- A kamerki to lepiej zaklejać... Takie czasy... - z taśmy klejącej i kawałka kartki z brudnopisu Net uczynił zaślepkę, którą zakrył obiektyw

Zapadła ciemność. Po dźwiękach dało się rozpoznać, że chłopaki opuścili pokój, zostawiając dziewczyny same. I może nawet warto by było jeszcze chwilę posłuchać... Gdyby nie nagłe ograniczenie dopływu tlenu.

Anna Mickiewicz otworzyła usta i nabrała powietrza głębokim haustem. Zmysły wracały do niej bardzo powoli. Pipczenie maszyny dializującej, szum drukarki 3D i kocie pomruki zadowolenia. Szorstka faktura obicia fotela pod palcami. Posmak szpitalnej czystości w ustach. Jaskrawe lampy oświetlające wnętrze blaszanego kontenera przerobionego na ambulatorium. Zimne, twarde palce z włókna węglowego zaciskające jej nos chusteczką barwiącą się powoli szkarłatem. Spojrzenie pary kamer zamontowanych w głowie androidki kucającej obok z biało-miodową kicią na kolanach.

- No wiesz co, Nyx...? - kobieta przejęła chusteczkę z palców maszyny, nie chcąc ryzykować przypadkowej operacji plastycznej na styl Voldemorta - Tak bez chloroformu?

- Chciałabyś, ćpunko - odparła androidka - Już brałaś swoją dawkę leków, więcej nie dostaniesz. A teraz uspokój oddech, bo ci serce wali. Miałaś się powstrzymać chociaż do momentu gdy się ustabilizujesz.

- Jestem stabilna.

- Oj, bo zaraz puszczę ci zsyntezowane nagranie którego używam w ramach śmiechu - Nyx pokręciła głową w dość ludzkim geście i powróciła do głaskania swojej kotki, klikając drugą dłonią w przypięty do medycznego oporządzenia laptop - Spadł ci potas. Znowu. Poproszę Hadesa żeby ci przyniósł banana.

Nika Mickiewicz oraz Zgubne Skutki Nadmiaru EmpatiiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz