Nika obudziła się z głębokim poczuciem, że ktoś dał jej w twarz. Z trudem otworzyła oczy i wlepiła wzrok w sufit swego półtorapokojowego mieszkanka. Sądząc ze światła wpadającego do wnętrza przez okno było wczesne przedpołudnie. Ruda zwykle wstawała wcześniej, nawet w weekendy, ale jak widać wycieczka z dnia poprzedniego i nałykanie się świeżego powietrza wymęczyło ją tak, że teraz miała siłę tylko leżeć i zastanawiać się nad sensem istnienia czterech niewidzialnych łapek, które uciskały jej klatkę piersiową. A po chwili trzech, bo czwarta ponownie pacnęła ją w policzek.
- Szródiii, jesteś okropny... - jęknęła cicho - Idź się gdzieś pobawić i daj mi spać, franco jedna...
Odpowiedzi się nie doczekała, za to cztery łapki zmieniły się w bardziej równomiernie rozłożony ciężar. Kotek zwinął się w kłębek na jej brzuchu. Powietrze zaczęło drgać pod palcami Niki, gdy dziewczyna spróbowała go pogłaskać. Najpewniej kudłacz właśnie mruczał. Perfidnie odkrył sposób, by rozczulić swojego człowieka i teraz gospodyni nie miała nawet chęci spychać go z siebie. Ba, zaczęła samej sobie tłumaczyć, że wcale nie musi wstawać.
- No bo jedzenia mam jak na razie tyle, że nie potrzebuję chodzić po śmieciarach - tak, Nika nadal mówiła do siebie na głos. Odkąd wyegzorcyzmowała Manfreda czuła się w swoim domu o wiele swobodniej - Dzisiaj trochę wypocznę, zjem jakieś zdecydowanie zbyt kaloryczne jak na mnie śniadanie, zrobię lekcje i będę produktywną osobą.
Toteż pierwszym co zrobiła było sięgnięcie po telefon i sprawdzenie fejsa. Manfred chyba nie obraził się bardzo mocno, skoro nadal miała Wi-Fi... A odkąd ukradła telefon swej alterki, które to urządzonko jakoś magicznie po prostu działało bez abonamentu i innych takich, to już w ogóle internet był nikową codziennością. Zwłaszcza teraz, gdy miała ciut więcej ludzi, z którymi mogła gadać. Ba, jedna z tych osób, zdaje się, założyła mały czacik i do niego Nikę zaprosiła. Nazwa czatu, "Shibden Hall", wiele rudej nie mówiła, ale były na nim obecne tylko dwie użytkowniczki, bardzo akurat aktywne.
Rachel Elizabeth Dare:
nie ale serio
ogarnijcie się
kleszcze to nie żarty
She-Ra:
Mnie nic nie użarło.
Przed wyjściem do lasu się wypada popachnić antyrobalem.
Rachel Elizabeth Dare:
ty myślisz że ja się nie popachniłam?
felix by mnie za nic takiej nieprzygotowanej nie puścił
Mając już jakieś pojęcie o tym z kim rozmawia Nika postanowiła się włączyć do konwersacji.
Michiru Kaiō:
Czy wy w ogóle nie sypiacie czy to ja taka jedyna dziwna jestem?
I co to za nick ma być, co?
She-Ra:
No mi też jakiś dziwny ustawiła...
Rachel Elizabeth Dare:
mugolki
also hej nika
CZYTASZ
Nika Mickiewicz oraz Zgubne Skutki Nadmiaru Empatii
FanfictionNika Mickiewicz ostatnimi czasy radziła sobie nadzwyczaj dobrze. Nie pakowała się ze swoimi przyjaciółmi w większe niż zwykle kłopoty i nauczyła się życia w dzikim, warszawskim kapitalizmie. Niemniej gdy pewnego dnia jej moce paranormalne zaczynają...