- Twoi znajomi na pewno sobie poradzą? - spytała po raz enty pani Ula, zerkając na Nikę z siedzenia kierowcy - To naprawdę żaden problem podjechać teraz po twoje rzeczy. Jest wcześnie, i tak nie zaczną póki nie skończą się im zajęcia.
- Ja bym chętnie skorzystała, ale mi grupowo kazali obiecać, że nie przyłożę ręki bo oni chcą pomóc i mam się nie wtrącać - westchnęła ruda, choć na jej ustach tańczył lekki uśmiech. Mechanicznie głaskała skulonego na jej udach Szródiego, nadal nie bardzo wierząc, że to wszystko dzieje się naprawdę. Jeszcze w weekend zakładała, że dziś już będzie w sierocińcu albo poprawczaku, a tu proszę... Sprawy nie mogły się chyba potoczyć dla dziewczyny lepiej, przez co tym bardziej urosło jej poczucie odrealnienia. I nieswojości w obliczu wprowadzki i mieszkania pod nadzorem osób dorosłych.
- Skoro tak, to musimy zahaczyć o supermarket - stwierdziła kobieta - Nagotujemy obiadu i zrobimy lemoniadę dla całego towarzystwa. A ty się jeszcze zastanów czego potrzebujesz, czego nie masz ze swoich rzeczy. Jakieś kosmetyki, ulubione przekąski i tak dalej. Żeby wszystko było na miejscu.
- Um... - speszona nastolatka zrobiła w głowie pospiesznie listę rzeczy jakie miała w posiadaniu. Nie było tego wiele. Szampon kupowała najtańszy, rozwadniając go jeszcze by starczał na dłużej. Mydło kupowała w kostkach, bo takie nie schodziło za szybko, a i cenowo nie było tragedii. Najtrudniej było z pastą do zębów i podpaskami i o ile pasty miała jeszcze pół tubki, to podpaski były już na wykończeniu. Tylko jakoś krępowała się o nie poprosić.
Pani Ula nie naciskała, zajęta manewrowaniem, by zajechać do jakiegoś mniej obleganego centrum handlowego. Z racji że było jeszcze przedpołudnie to nawet z parkingiem nie było zbytniego problemu.
Gorzej z samymi zakupami. Kobieta zdawała się bowiem bardzo uparta, by we wszystkim Nice dogodzić. Odpowiedź "ciepłe" na pytanie jakie ruda lubi jedzenie, mimo swej niewątpliwej logiczności, okazała się niewystarczająca.
- Ciepłe, tanie i kaloryczne...? - zaryzykowała dziewczyna
- Nie pomagasz - skarciła ją łagodnie kobieta - Może inaczej... Masz jakąś specjalną dietę? Wege, wegańska, alergie jakieś...? Muszę wiedzieć takie rzeczy, bo to ja zwykle gotuję.
- Ja wszystko zjem! - odpowiedziała Nika odrobinę za głośno, jakby bała się, że jej narzucą ograniczenia jedzeniowe „na wszelki wypadek"
- No, i to jest dobre podejście. Makaron czy ziemniaki?
- Wszystko - podkreśliła ruda
- Pytam o dzisiejszy obiad - kobieta uśmiechnęła się lekko - Nie wiem co lubią twoi przyjaciele, a muszę ułożyć jakiś jadłospis. Liczyłam, że mi w tym pomożesz.
- Kara lubi mięso... Net nie przepada za warzywami... A Felix i Laura chyba też wszystko zjedzą...
- Bezproblemowa młodzież... - pani Ula skierowała wózek na alejkę z warzywami tylko po to, by wrzucić doń dwa wory ziemniaków i jeden cebuli. I czosnek - Będzie serowa zapiekanka i jakieś mięso do tego - stwierdziła z zadowoleniem - Po takim stresie co ostatnio zasługujemy wszyscy na trochę kalorii.
- Przepraszam za kłopot... - Nika wlokła się noga za nogą, niepewnie lustrując wzrokiem ceny na wywieszkach
- To żaden kłopot - kobieta przystanęła na stanowisku mięsnym, jednak zamiast szukać okazji, skupiła swoją uwagę na podopiecznej - Mówię poważnie. Widzę, że ta sytuacja nie jest dla ciebie komfortowa i pewnie jeszcze długo nie będzie, ale... Podjęłyśmy z Alinką decyzję, ty zresztą też. To nie jakieś widzimisię, które się nagle zmieni. Jeśli masz z nami mieszkać, to jesteś pełnoprawną domowniczką, a nie żadnym kłopotem, dobrze?
CZYTASZ
Nika Mickiewicz oraz Zgubne Skutki Nadmiaru Empatii
Fiksi PenggemarNika Mickiewicz ostatnimi czasy radziła sobie nadzwyczaj dobrze. Nie pakowała się ze swoimi przyjaciółmi w większe niż zwykle kłopoty i nauczyła się życia w dzikim, warszawskim kapitalizmie. Niemniej gdy pewnego dnia jej moce paranormalne zaczynają...