Rozdział 12 - TW jak Traumatyczne Wspomnienia (nie, ale serio trigger warning)

163 10 6
                                    

Generyczny dźwięk obcego budzika poderwał Nikę so pionu ostro przed jej typowym czasem wstawania. Dziewczyna odruchowo zaczęła macać wokół siebie, chcąc nieludzkie wycie powstrzymać, jednak jedyne co tym osiągnęła to przypomnienie sobie, że ma ranne dłonie. Zresztą alarm i tak zaraz umilkł.

- Hej… - rozległo się spod kocyka na fotelu

Rudej dobrą minutę zajęło przypomnienie sobie, że nie spędzała tej nocy sama.

- …Hej - odpowiedziała o wiele za późno - Jak się spało…?

- Nienajałaaaa… - Kara chyba usiłowała podnieść się bo względnego siadu, ale plecy odmówiły jej posłuszeństwa - Umpf… Następnym razem wezmę karimatę… Nie żebym miała coś przeciwko twojemu fotelowi - zaznaczyła szybko, mocniej opatulając się kocem - A ty jak się czujesz? Jak ręce?

- Mówiłam żebyś spała na kanapie… - jęknęła Nika - Chyba muszę bandaże zmienić, bo te troszkę przeciekły… Coś powinnam mieć w apteczce… - wyplątała się z kołdrowych objęć

Po przezwyciężeniu niechęci do życia wynikającej z porannego chłodu blondynka ruszyła się i, nadal okutana kocem, pomogła koleżance zmienić opatrunki. Rany nie wyglądały za ładnie, ale przynajmniej nie spuchły przez noc ani nie nabrały niepokojących kolorów. A potem Kara wślizgnęła się do łazienki na szybki prysznic i przebranie się.

Nika, starając się nie zabrudzić nowych bandaży, zabrała się za przygotowywanie im śniadania z jedzenia darowanego przez Madame Josephine. Odpadła jednak przy otwieraniu słoika. Otwieraczka za bardzo raniła jej ręce a podważanie wieczka nożem się jej nie uśmiechało, bo jednak życie było jej jeszcze miłe, toteż zmuszona była poczekać na powrót koleżanki. Nie czekała jakoś bardzo długo, a Kara prędko rozparcelowała słoik, przelewając zawartość do garka na podgrzanie. Zupa dyniowa nie była może standardowym śniadankiem, ale przynajmniej rozgrzewała, a przyprawy z nikowego ogródka tylko nadawały jej aromatu.

- Będę dozgonnie wdzięczna twojej ciotce za to jedzenie - poinformowała Nika, gdy ciepłą zupą napełniła sobie żołądek

- Będziesz mogła jej dzisiaj przekazać - odparła blondynka, siorbiąc swoją porcję i drugą ręką klikając w telefon - Mówi że po szkole mamy iść na zakupy i zameldować się u niej.

- Mogę jakoś pomóc…? Wam w sensie… Nie chcę tak nadwyrężać gościnności…

- Ustaw się w kolejce i weź numerek… Sama nie wiem jakim cudem ciocia wszystko ogarnia odkąd się jej zwaliłam na głowę…

- To jasnowidzka, ma jakieś swoje sposoby, o których nigdy się nie dowiemy…

- Ta, pewnie gra w lotto i na giełdzie… - Kara zagarnęła naczynia do mycia - Leć się ogarnąć i wychodzimy…

- Ale to chyba muszę zdjąć bandaż by go nie pomoczyć… Ugh, dużo roboty z tym wszystkim…

- Nałóż foliówki na ręce i jakoś to będzie.

Sprawa okazała się trudniejsza niż Nice się wydawało, ale w końcu udało jej się umyć.

- Kara… Bo… Pomożesz mi z włosami? - stanęła w drzwiach łazienki

- W sensie…? - blondynka spojrzała na nią jak sarenka w zbliżające się reflektory

- Żeby je jakoś upiąć… W warkocz czy coś. Ja z tym - gospodyni pomachała zabandażowanymi dłońmi owiniętymi w foliowe worki - Niespecjalnie sobie radzę… - Nika nie chciała psuć swojego szkolnego imidżu swoimi niedokręconymi loczkami. Poza tym nowy status singielki sam się prosił o nową fryzurę. A że do plecenia warkocza miała pod ręką Karę…

Nika Mickiewicz oraz Zgubne Skutki Nadmiaru EmpatiiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz