Ten dzień, podobnie jak wiele innych w ostatnim czasie, przywitał Nikę plaskiem miękkiej, niewidzialnej kociej łapki prosto w twarz. Nie żeby to rudą wybudziło, bo po prostu wtuliła się mocniej w swą dziewczynę, mrucząc żeby ją zostawić w świętym spokoju. Szródi jednak nie słynął z ułatwiania życia swej pańci, toteż po prostu się na nią wtarabanił, ocierając się łebkiem o okrywającą Nikę kołdrę i miaucząc niemo.
- Ty naprawdę nie widzisz tego kota? - pani Ula obserwowała manewry czworonoga ze swego stanowiska przy garach. Jak ranek, to i kawusia musi być.
- Naprawdę - odpowiedziała jej pani Alinka z łazienki, gdzie doprowadzała się do stanu względnej używalności - Ale skoro ten tu nie uaktywnia twojej alergii, to może już czas, by odgrzebać naszą dyskusję o adopcji...
- O nie, nie ma mowy.
- Uluś, on nie je, nie paskudzi, nie hałasuje... Jest idealny!
- Własnej uczennicy chcesz kota kraść?
- No nie, ale może jak zyskam zaufanie Mickiewiczówny, to mi powie gdzie takiego dostać w przecenie...
- Jesteś niemożliwa... Ogarnij się lepiej i skocz do Horejniaka, bo przydałby się jakiś serek do tej kawki...
- Czego to ja dla ciebie nie robię... - westchnęła wuefistka, wytaczając się z łazienki. Wychodząc nie omieszkała poszturchać śpiących nastolatków - E, młodzież! Wstawajcie i do boju! Szkoła nie czeka na słabych!
Ruda odruchowo odgarnęła włosy z twarzy, posyłając Szródiego na ziemię.
- Dobryyy...
Kitek średnio przyjął tak nagłą zmianę miejsca przycupnięcia i chyba postanowił się oddalić, obrażony. Podobną emocję zdawał się wyrażać też Net, który tylko mocniej zakopał się w śpiworze.
- Ja jestem zawieszony, ja nie muszę - wymamrotał spod puchowej osłony przed złem świata
- Ale to nie twój dom, więc cię do niego podwiozę - powiedziała mu pani Alinka - Brzezińska, wstała ty?
- Nie wstała, ale też nie śpi... - odparła blondynka, ziewając - Która godzina...?
- Siódma. Ruszcie się, bo jak się korki zaczną to utkniemy, a ja też mam lekcje...
Nika wyskoczyła z posłania, mając nadzieję, że chłodny prysznic ją otrzeźwi. Gdy wróciła z łazienki, Net nadal leżał zakopany w śpiworze, a Kara pomagała rozłożyć przyniesione przez panią Alinkę wiktuały na śniadanie. Zapach świeżej kawki wypełniał zaplecze, a jedynym elementem abnormalnym była tyrkająca się samoistnie pod ścianą otwarta puszka z mielonką.
- Pani Czesi z pasmanteryjnego podobno całą elewację rozwalili - opowiadała wuefistka
- Jak sprzątnę tutaj i rozmontuję barykadę, to pójdę jej tam pomóc - zadeklarowała się pani Ula - I pozostałym.
- Znaczy nie otwierasz dzisiaj zakładu?
- Są rzeczy ważne i ważniejsze... Horejniak mówił coś o tym nagraniu z szybą w Żabce?
- Ba, nawet mi je puścił... Nie widać ci twarzy, ty moje Rambo ty.
- Choć tyle...
- Net - Nika stanęła nad swoim byłym - Net. Net. Net. Wstawaj. Net.
- Czemu ty mi to robiiisz... - rozległo się spod śpiwora
- Czy to oznacza, że możemy rozdzielić między siebie twoje śniadanie? - ruda doskonale znała słabe strony informatyka i aż musiała się odsunąć o krok, z taką werwą się chłopak z łóżka zerwał - Kurczę, a liczyłam na dodatkową kanapkę z pasztetem... - westchnęła
CZYTASZ
Nika Mickiewicz oraz Zgubne Skutki Nadmiaru Empatii
FanfictionNika Mickiewicz ostatnimi czasy radziła sobie nadzwyczaj dobrze. Nie pakowała się ze swoimi przyjaciółmi w większe niż zwykle kłopoty i nauczyła się życia w dzikim, warszawskim kapitalizmie. Niemniej gdy pewnego dnia jej moce paranormalne zaczynają...