- Zhongli, usiądź. - wysoki, szczupły, już w średnim wieku mężczyzna z fikuśnym wąsem zwrócił się do szatyna z prośbą o odpuszczenie sobie dzisiejszych ćwiczeń. - Jeżeli masz zamiar stać i się patrzeć, prosiłbym Cię o nie stwarzanie
potecjalnego zagrożenia.Aktualnie trwała lekcja wychowania fizycznego, znienawidzona przez Zhongliego i nie przez samego nauczyciela, a przez idee przedmiotu.
Nie był wielkim fanem sportu, aczkolwiek lubił ruch w niewielkim zakresie. Raz na jakiś czas, sam z własnej woli wykonywał ćwiczenia jogowe na ból kręgosłupa czy rozluźnienie mięśni.
Dziś jednak wolał sobie odpuścić ten drobiazg, dlatego podczas meczu koszykówki stał jak kołek bojąc się piłki i własnych kolegów z drużyny. Za prośbą trenera skierował się na trybuny chcąc zostawić już tę chwilę w przeszłości.
Usiadł obok niskiego blondyna, którego dłuższe włosy były zawiązane w piękny warkocz. Kojarzył go, często odwiedzał Zhongliego i jego wspólokatora Xiao, przychodził w odwiedziny jednak do tego drugiego.
Mimo, że Zhongli oraz Xiao znali się od dawna i za młodyszych lat byli nierozłączni, teraz nie miał nic przeciwko przyjaźni chłopaków, ba nawet cieszył się, że nieśmiały i zazwyczaj chłodny brunet poszerza swoje grono znajomych. Zastanawiał się tylko dlaczego ich relacja jest tak specyficzna.
Nawet w tej chwili Aether, bo tak miał na imię uroczy kolega obok, spoglądał ukradkiem w stronę swojego przyjaciela, który aktywnie udzielał się na boisku. Nie było to typowe spojrzenie, miało swego rodzaju błysk.
A może po prostu Zhongli przesadzał i nic konkretniejszego się między nimi nie działo.
Wszyscy skierowali się do szatni jeszcze przed dzwonkiem, by móc spokojnie przebrać się i mieć jeszcze chwilę wolnej przerwy. Xiao w drodze złapał Zhongliego za ramię w taki sposób, by móc zagaić z nim rozmowę.
- Czemu ściągnął Cię z boiska? - zapytał beznamiętnie patrząc się przed siebie.
- Stałem bezczynnie, więc byłem potencjalną przeszkodą, dlatego się mnie pozbył. - również odpowiedział bez emocji. - Ale jestem mu wdzięczny, przynajmniej nie zabiła mnie ta piłka. Cała wasza rywalizacja wyglądała jak jakaś gra o przetrwanie, oszczędził mi stresu.
Miodowooki zaśmiał się cicho na komentarz wyższego, dotyczący ich gry. Teoretycznie Zhongli wcale nie przesadzał, większość jego grupy uznawała wychowanie fizyczne za chwilę odpoczynku dla umysłu, więc swoich negatywnych emocji pozbywali się na wycieńczających treningach.
Xiao powiedział szatynowi, żeby na niego nie czekał, ponieważ on i tak musi załatwić coś. Zhongliemu nie trzeba było dwa razy powtarzac, w związku z tym kierował się właśnie na stołówkę ze względu na obecną porę dnia.
Cała jadalnia wyglądała bardzo pokaźnie, były tu długie stoły wykonane z ciemnego drewna, ozdobne krzesła, wiele roślin doniczkowych oraz inne dodatki, które sprawiały, że pomieszczenie wyglądało przytulniej.
Posiłki nie były złe, było nawet kilka kultowych potraw, które cieszyły się niemałą sławą wśród uczniów. Obsługa też zdawała się być miła. Poza tym to właśnie tam najczęściej spotykał się ze swoją najlepszą przyjaciółką Ningguang i jej dziewczyną Beidou, z którą też się przyjaźnił.
Obie były mu bliskie, Ningguang poznał już w pierwszej klasie, od początku poczuli wspólną więź. Sama jej osoba sprawiała, że chciało się z nią przebywać, a zewntętrznie także prezentowała sobą piękno.
Można było powiedzieć, że była ideałem kobiety - średniego wzrostu, zgrabna o pięknych kobiecych kształtach i długich blond włosach. Nie było dnia, w którym nie otrzymywała komplementów oraz drobnych podarunków od sekretnych adoratorów. Działo się tak przez to, że była dosyć popularna, bowiem była jedną z członkiń samorządu szkolnego.
CZYTASZ
Libertas ×Zhongchi×
Short StoryKsiążka współtworzona z @Renardcannelle "Nawet najtwardszy cynik ma w sercu struny, których poruszenie budzi żywe emocje."- Edgar Allan Poe, Opowieści tajemnicze i szalone XXIV XI MMXXI