Kolejny dzień, kolejne spóźnienie. Wydarzenie to wydawało się być tragedią narodową. Nastrój jaki panował w pomieszczeniu był nieprzyjemny, zdenerwowanie oraz stres pozwalały sobie przejąć kontrolę nad zdrowym rozsądkiem i cierpliwością. Nie tylko Zhongli, ale także starsza nauczycielka nie byli zadowoleni z ostatniej długiej nieobecności Ajaxa na próbach.
Mieli nadzieję, że rudowłosy weźmie całą sytuację na poważnie, najwidoczniej była to dla niego tylko zabawa. Konkurs był w parach, nawet jeśli chłopak zrezygnowałby nadal był zarejestrowany jako jego uczestnik. Nie wiedzieli też jaki był konkretny powód tego, że nie pojawiał się na próbach, niestety ludzie często lubią wyciągać pochopne wnioski.
Strojenie skrzypiec dla początkującego muzyka mogło wydawać się dosyć trudnym wyzwaniem, należało nabrać jedynie wprawy. Szatyn amatorem nie był, egzystował dla brzmień klasycznych. Muzyka jego zdaniem była czymś wyjątkowym, abstrakcją, przenikliwą sztuką. Za małego próbował tworzyć własne utwory pod bacznym okiem jego mentorki, starszej kobiety, u której był wychowywany.
Sam dźwięk, był wyjątkowy. Praca instrumentu poprzedzona smukłymi dłoniami zachwycała niejednego, była jego. Wkładając w nią serce i kawałek duszy, koiła i uspokajała, niosła ze sobą wspaniałe uczucie. Swoją barwą mogłaby być przedstawiona na kilka innych sposobów, malowała niewidzialne smugi wydobywanymi nutami.
Zmarszczone brwi chłopaka podczas lekkiego potknięcia, niezauważalnego. Milczenie niewielkiej widowni wielce nieme, jakby zaparło jej dech w piersiach. Zhongli zawieruszony w najodleglejszych otchłaniach bagniska, idąc poprzez chwiejny las nenufarowy rozmyślał głęboko, wtem w sali rozległ się huk.
– Przepraszam za spóźnienie! – stanął w drzwiach rudowłosy mając wypieki na policzkach i roztrzepane włosy. Ajax był mężczyzną pięknym, Zhongli jedynie nieświadomie uśmiechnął się na jego widok, od razu skarcił się gdy uświadomił się o tym.
Postanowił pozostać chłodnym do końca, słuchał jak nauczycielka krzyczy na chłopaka, a ten jedynie przytakiwał z przepraszającym spojrzeniem, skrycie przyglądając się szatynowi. Zhongli pozostawał nieugięty, chociaż przez takie drobne gesty czuł ciepło oraz wibracje w podbrzuszu.
Przez całą próbę Childe próbował złapać z drugim kontakt na każdy możliwy sposób: wpatrywał się w niego, próbował przeprowadzić z nim rozmowę, a nawet dotknąć. Zhongli wydawał się być jednak podirytowanym, a tłumaczył to sobie lekcaważącą postawą rudowłosego.
W ich grze panował chaos, gra była niespokojna. Nie mogli zespoić ze sobą instrumentów przez co irytowanie wszystkich znacznie wzrastało. Ajax co chwilę mylący klawisz tracąc takt, Zhongli który przerywał na każdej pomyłce oraz coraz to głośniejszy ton starszej kobiety. Znajdowali się w samym środku uosobienia próżni pierwotnej.
Po dłuższej chwili zdecydowali zakończyć trening przez pęknięcie jednej ze strun smyczkowego instrumentu.
– Dzisiaj słabo wam poszło. Jak będzie tak dalej, nie mamy na co liczyć. – westchnęła zrezygnowana w trakcie porządkowania nut. – Czy coś się stało pomiędzy wami?
– Nic nigdy tak właściwie nie było. Wszystko w normie. – słowa te wypowiedział szorstko z grymasem na twarzy. Ukuły one serce rudowłosego pozostawiając na nim bliznę. Mowa niesamowite ranić potrafiła, niespełnione kruche serca.
Nad Ajaxem górowały nisko postawione emocje. Był wściekły zachowaniem szatyna, tym że okłamał nauczycielkę oraz całą tą porażką na powtórzeniach utworu. Ewidentnie obaj wiedzieli, że coś było na rzeczy. Nienawidził zatajania emocji lub spraw z nim związanych, wolał wszystko wyjaśnić od razu i na spokojnie. Takie sytuacje napędzały jedynie jego zdenerwowanie.
CZYTASZ
Libertas ×Zhongchi×
Short StoryKsiążka współtworzona z @Renardcannelle "Nawet najtwardszy cynik ma w sercu struny, których poruszenie budzi żywe emocje."- Edgar Allan Poe, Opowieści tajemnicze i szalone XXIV XI MMXXI