I

1.7K 99 37
                                    

Jego stopy tupały po chodniku, a jesienne powietrze kuło w płuca. Ajax czuł, że jego ciało wchodzi w ten nieprzyjemny stan, w którym w środku odczuwa ciepło, a z zewnątrz marznie od potu. Wiedział że później przyjdzie mu zapłacić za bieg ze wszystkich sił bez jakiejkolwiek rozgrzewki.

Zrobił obrót wokół słupa sygnalizacji świetlnej i stanął by stuknąć dłonią w srebrny przycisk. Światło się zmieniło i chłopak rozejrzawszy się, czy nic nie jedzie, przebiegł na drugą stronę ulicy gdzie znajdował się już stary budynek akademii.

Wbrew pozorom lubił to miejsce. Klimat i ludzie, którzy go otaczali wprawiał go w stan ukojenia.

Powolnym lecz pewnym ruchem złapał za klamkę, aby wejść do trwajacego już conajmniej 10 minut wykładu historii sztuki.

-Kolejne spóźnienie Ajax.- Znał ten głos niemal idealnie. Leniwy i spokojny, lecz z lekką nutką irytacji jego nauczycielki. Chłopak powoli odwrócił głowę pierw na swoje czarne ubrudzone trampki, aby nie spotkać się z karcącym wzrokiem kobiety. Kierując się do swojej ławki jego spojrzenie skupiło się na czuprynie długowłosego, zmęczonego chłopaka. Nigdy nie zwracał na niego większej uwagi, wydawał się dla niego poważnym, staroświeckim odmieńcem, pochłoniętym w literaturze.

***

Deszcz przypominał o swojej obecności rytmicznie obijając się o okna akademii. W klasie panowała głucha cisza, a brunet ewidentnie nie w humorze, tępo wpatrywał się w bladą ścianę. Reszta klasy była skupiona na zadaniu, które zadała im ich nauczycielka historii sztuki. Nie było ono szczególnie wymagające, ale młodzież w tamtej chwili myślała tylko o dzwonku, który świadczyłby o zakończeniu zajęć.

Akurat był ten czas w roku, który można nienawidzić, albo uwielbiać. Szczerze powiedziawszy, nastrój jaki panował w czasie jesieni fascynował Zhongliego i czuł się wtedy jak ryba w wodzie. Kochał patrzeć na zmiany jakie świat przechodził w owym okresie. Uważał, że lasy i drzewa wyglądały zjawiskowo, a cała pora roku była bardzo symboliczna. Często też spędzał czas na spacerowaniu w różnych parkach i lasach, by podziwiać piękno przyrody, które tak bardzo cenił sobie w sztuce. Niestety chłopaka często dotykała tak zwana jesienna chandra, przez co jego skupienie, wydajność i samopoczucie znacznie spadało. Nic nie mógł na to jednak poradzić.

- Zhongli, wszystko w porządku? Wygladasz jakbyś przeżywał silną melancholię. - melodyjny głos nauczycielki wyrwał go z zamyśleń, przerywając dźwięczną pustkę w pomieszczeniu. Wtem rozbrzmiał się dźwięk dzwonka, co w konkluzji poskutkowało pospiesznym zebraniem swoich rzeczy udając się w stronę wyjścia. Zhongli postąpił wręcz przeciwnie, jego ruchy nie były szybkie, a wolne i od niechcenia.

- Miewam się dobrze, dziękuję. - odparł i spojrzał na miłą kobietę stojącą przed nim. Ta jedynie troskliwie popatrzyła się na niego i ruchem dłoni wskazała by chłopak do niej podszedł. Możliwym, a raczej pewnym było to, że chciała porozmawiać z chłopakiem na temat jego ostatniego, gorszego nastroju. Zhongli uwielbiał historię sztuki oraz samą nauczycielkę, często więc udzielał się na lekcjach. Ostatnio jednak został bez sił witalnych, było to dosyć widoczne.

Wstał mozolnie zasuwając za sobą krzesło. Chciał zakończyć już ten dzień i jedyne o czym marzył to dobra książka i filiżanka czarnej, mocnej kawy. Cały ten tydzień dał uczniom w kość, a jeszcze nie raczył się zakończyć. Czekała go dodatkowo długa męka przez tematy protistów, których musiał się nauczyć na jutrzejszą odpowiedź z nieszczęsnej biologii. Teraz czekała go, również rozmowa na temat jego ostatnich spóźnień i ogólnego rozkojarzenia na lekcji. Zero plusów, same minusy.

Libertas ×Zhongchi×Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz