X

618 60 10
                                    

Zhongli był niespokojny. Dystans i małomówność dzieliły jego i Ajaxa, od zapewnie kilku dni, nie liczył ich. Nie mógł nigdzie złapać rudowłosego, jego wiadomości także nie odczytywał. Żałował kilka razy w ciągu dnia, że nie ustalił z nim konkretnych dni na praktyki do konkursu, który zbliżał się wielkimi krokami.

Sam nie wiedział czy to była jego wina, czy Ajax znudził się jego towarzystwem, czy też może coś innego? Szatyn miał skłonność do niekontrolowania jego myśli, które czasami zdawałyby się być jak tsunami. Obwiniał się za wiele rzeczy, w rzeczywistości tak naprawdę nawet nie istniały.

Zimny był dzień, tak samo temperamentny jak i on. Szedł ścieżką powolonym krokiem wparując się z zainteresowaniem w bruk oraz własne eleganckie spodnie oraz gustowne czarne buty wypolerowane na idealny błysk. Dzisiaj ze strojem się postarał, górną częścią jego garderoby była czarna falbaniasta koszula w stylu wiktoriańskim. Jego szyję zdobiła gotycka kolia z widoczną na środku kameą. Wygląd Zhongliego zawsze był nienaganny i unikatowy.

Nucąc Walc drugi Dmitrija Shostakovich'a podążał nadal między korytarzami drzew. Ścisnął mocniej pasek torby, czując powiew lodowatego wiatru. Zapach czystego zimnego powietrza oraz rozmoczonych upadłych liści wzbudzał w nim przyjemnął nostalgię za czasów gdy jeszcze był dzieckiem. Wtedy właśnie, udawał się na samotne lub w towarzystwie jednej kobiety spacery, na których skupiał się na istocie otoczenia.

Uwielbiał przyrodę, sam interesował się botaniką, hodował proste zioła oraz miał wiele roślin w mieszkaniu. Xiao nie zdawał się mieć czegoś przeciwko temu, lubił nawet słuchać jego monologów na temat magicznych właściwości darów matki natury.

Przełomowy moment nastąpił w chwili gdy szatyn zdecydował się wziąć sprawy w swoje ręce. Taki impuls poczuł gdy znalazł się przed rozwidleniem do akademików. Każda doba wydawała się być kaźnią, była monotonna i szara. Dzień bez rudowłosego tracił w jego oczach wszelkie światło oraz dobrą energię, stawał się pusty. Kto by pomyślał, że taki energiczny i uśmiechnięty chłopak stanie się częścią jego, do pewnego czasu, nieciekawej egzystencji.

Nie wiedziec czemu poczuł, jak narasta w nim panika. Bał się spotkania z Ajaxem? Może świadomość tego, że może zostać odrzucony, wzbudzała w nim to uczucie? Strach jest jak trucizna, z drugiej strony wiedział, że musi się niej stawić.

***

Nadszedł już czas, aby raz na zawsze zapamiętać żeby nie zakładać się o nic z Moną. Kolejna przegrana w konkluzji poskutkowała tym, że siedział na ziemi, a na głowie miał pełno przeróżnych kolorowych gumek wraz ze spinkami.

Dziewczyna siedziała za nim usilnie próbowała zapleść warkoczyka z niesfornych włosów chłopaka, lecz to było cięższe niż sobie wyobrażała.

Childe cały czas się wiercił, kręcił, nie mógł usiedzieć w miejscu, co powoli zaczęło irytować brunetkę.

- Shh to boli. - Jęknął z bólu gdy mocniej pociągnęła go za włosy próbując zawiązać już zwykłą kitkę.

- Nie przesadzaj, prawie cię nie tknęłam.

- Jak to? Ja się czuję jakbym przeżywał tu wieczne katusze.. - Mruknął już bardziej pod nosem do siebie niż do dziewczyny. Mona w tym czasie już poprawiała swoją 'pracę', dokonując ostatnich dociągnięć.

Włosy Ajaxa były wielce niesforne. Miały tendencję do falowania się, a z nieuwagi chłopaka powstawały przez to małe kołtuny, które ciężko było ujarzmić.

- Sgh Mona.. - Syknął z bólu gdy brunetka bez ogródek rozczesała kołtun rudych włosów. Nie przejmowała się cierpieniem chłopaka.

- Nie przeszkadzam? - Zhongli niepewnie wszedł do pomieszczenia zaskakując swoją obecnością. Musiał czuć się zmieszany widząc rudowłosego w takiej sytuacji. No nie mógł zaprzeczyć, szatyn miał idealne wyczucie czasu.

Libertas ×Zhongchi×Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz