XV

592 64 3
                                    

Pod koniec trzeciej lekcji szum w głowie Ajaxa wywołany sporą poranną kawą latte, już dawno ustąpił. Wraz z jego przyjacielem- Scaramouche śmiali się w niebo głosy z rzeczy dla niektórych błahych, niemalże głupich.

Poruszył się na krześle podczas gdy monotonny przyprawiający niektórych o znużenie głos nauczycielki od filozofii wypełniał pomieszczenie.

Chichoty i śmiechy chłopców skutecznie zagłuszały panią Seiko, co nieraz było upominane i oblewane karcącym spojrzeniem kobiety.

Nie przejmowali się tym, wręcz przeciwnie, śmiejąc się i drocząc zaczęli rozmawiać coraz głośniej, zakłócając wykład.

–To wszystko – powiedziała kobieta, zamykając wreszcie swój bardzo gruby podręcznik dla nauczycieli. Cała klasa poszła za jej przykładem gdy nagle rozległ się jednobrzmiący huk.

–Ty gno- – Nie dane mu było dokończyć. Niemiłosierny ból w nosie przeszył Scaramouche na wylot. Krew polała się ciurkiem robiąc małych rozmiarów plamę na stole brudząc przy tym ubranie.

– Pierdzielisz głupoty, musiałem sie odegrać– Ajax wyprostował się na krześle, odgarniając rude niesforne włosy z czoła. Definitywnie musiał już podciąć końcówki.

– Przywaliłeś moją głową w ławkę! To ty pleciesz teraz głupoty, Childe.

–Chłopcy co wy robicie?! Ajax!– w klasie jak na zawołanie nastała cisza. Co prawda niektórzy zdążyli się spakować i wyjść na przerwę, lecz ciekawscy 'gapie' spoglądali zza drzwi słysząc donośny, wręcz karcący głos pani Seiko, co było niespotykanym dotąd zjawiskiem.

Kobieta na codzień wykazywała się wręcz stoickim spokojem. Jej sposób bycia bywał spokojny i zrównoważony, a głos idealnie nadawał się na czytanie dobranocek małemu dziecku, ponieważ był niezwykle kojący i uspokajający. 

–Co ja? Ja jestem czysty jak łza to on tutaj-

–Skończ. Natychmiast. Idziesz niezwłocznie do dyrektora. Takie zachowanie jest niedopuszczalne, Wierietienow! – Podeszła bliżej, podając przy tym czystą chusteczkę brunetowi. – Zhongli, kochanie, proszę pójdź z Scaramouche do pielęgniarki..– westchnęła już zrezygnowanym tonem i spojrzała apatycznym wzrokiem na szatyna, który nie zdążył jeszcze ulotnić się z klasy.

Scaramouche kruczowo trzymał się za krwawiący nos. Nie wskazywało to na nic poważnego, lecz krwawienie było dosyć obfite i była potrzebna pomoc tutejszej pielęgniarki.

Ajax natomiast wstał i powolnym krokiem zaczął kierować się w stronę drzwi, aby udać się do nieszczęsnego gabinetu dyrektora.

– Proszę panią może jednak się obejdzie...– Seiko nawet nie spojrzawszy na rudowłosego zaczęła zbierać swoje rzeczy. Skrzywił się znacznie, wychodząc z klasy.

Nie było nic do dyskusji, musiał udać się na dywanik do dyrektora, który był znany ze swojej niepobłażliwości.

***

Mimo sporej różnicy wzrostu Scaramouche szedł w ramie w ramie wraz z Zhonglim.
Co jakiś czas szatyn pytał się go o samopoczucie i czy nie jest mu słabo, lecz niższy z chłopców za każdym razem przytakiwał nie dopowiadając nic więcej.

Jego głowę zaprzątała wcześniejsza rozmowa z Ajaxem. Był na niego zły, a jak na złość do pielęgniarki odprowadzał go Zhongli, który był między innymi głównym sprawcą owej sprzeczki.

-Ty otworzyłeś się przed nim w jedną noc, przy tym wybierając go ponad mnie, mimo tego, że przyjaźnimy się o wiele dluzej.-

Zdanie, które wtedy wypowiedział dźwięcznie obijało się w jego głowie nie dając spokoju. Wiedział, że ma rację, był niemal święcie przekonany. Niestety Ajax często odwracał kota ogonem, źle rozumiejąc co w rzeczywistości chłopak chciał mu przekazać.

Libertas ×Zhongchi×Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz