XII

567 65 9
                                    

Gwar w klasie był dla chłopaka niemal nie do zniesienia. Każdy zagorzale dyskutował o jutrzejszej wycieczce charytatywnej z dodatkowym wyjściem na strzelnicę, która była ogłaszana już od dobra tygodnia.

Ajax zamyślony, na końcu niewielkiej sali opierał policzek dłonią, na której znajdowało się parę pokaźnych sygnetów, przygladając się przy okazji nieprzyjemnemu krajobrazowi listopadowego popołudnia.

Czuł się paskudnie, wczorajsza sytuacja nie dawała mu spokoju, wywołując wyrzuty sumienia. Bał się nawet pomyśleć jakie zdanie ma o nim teraz szatyn.

Do tego doszła również sytuacja z dotychczas zapomnianym przez rudowłosego latynosem z nieszczęsnej imprezy halloweenowej, z której praktycznie nic nie pamiętał.

Los lubił płatać figle, czasem aż za bardzo. Wysyłając kolejnego już SMS do Zhongliego o treści chęci porozmawiania odłożył telefon na bok i westchnął.

Jak na złość nie było go na dzisiejszych zajęciach z niewiadomych przyczyn. Ajax czuł się jakby to była jego wina, a edukację zaniedbywał przez niego. Czuł się z tym wstrętnie, jak wrak człowieka. Planował nawet wstąpić do szatyna, by porozmawiać, wyjaśnić wszystko, lecz fakt że mógłby nie być mile widziany speszył go, decydując się tylko na wysłanie wiadomości, niżeli zjawienie się osobiście.

Hej wszytsko w porządku? Chciałbym pogadać.

Zhongli?

Dlaczego ciebie nie ma na zajęciach? Coś się stało?

Chce porozmawiać.

Nawet nie wyświetlone. Westchnął kolejny raz. Nie uszło to uwadze nauczycielki, która podniosła na niego wzrok znad okularów przerywając uzupełnianie danych w niewielkim notesie.

– Ajax coś ci dolega? Może podejdziesz do pielęgniarki? – Spojrzał na kobietę. Była średniego wieku o przeciętnej urodzie. Włosy  koloru kasztanowego, zaplecione w delikatny warkocz. Na ustach widniała krwistoczerwona pomadka, która dodawała jej charakteru. Ubrana w kwiecistą suknie, która o tej porze roku nie była dobrym rozwiązaniem zważając na fakt chłodnej pogody i wilgoci, która teraz panowała.

Childe zapewnił kobietę, że wszytsko jest jak w najlepszym porządku, a złe samopoczucie wytłumaczył dzisiejszą pogodą, co raczej nie było przekonującym argumentem. Kobieta nie pytając o nic więcej kontynuowała dalszą papierkową robotę.

***

Dzień wycieczki nie zapowiadał się obiecująco. Zdawał się być nawet i pechowym dla rudowłosego chłopaka.

Zaczynając od zimnego prysznicu, który wcale nie miał być zimny, kończąc na poszukiwaniach kluczy, które jak na złość się gdzieś zawieruszyły.

Wszystko go dzisiaj irytowało, chodził wręcz jak tykająca bomba, nie wiedząc kiedy wybuchnie.

Scaramouche już dawno był na miejscu, ponieważ mniemania wycieczka obejmowała cały ich rocznik. Sam brunet wyszedł o wiele szybciej, nie czekając na współlokatora, aby udać się w umówione wcześniej miejsce spotkania z Moną.

Po kilkunastu minutach, wyrzucania wszystkiego w powietrze, Ajax odnalazł klucze i w biegu wyszedł z akademika.

Jak zawsze musiał być spóźniony, co powodowało znaczny wzrost irytacji każdego członka kadry nauczycielskiej. Zapewne każdy czekał tylko na niego.

Na miejscu znalazł się o dziwo po paru minutach. Przed Akademią stało parę autokarów, gdzie do każdego z nich była wytypowana dana lista uczniów.

Libertas ×Zhongchi×Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz